czwartek, 30 sierpnia 2012

5. Ty jeszcze się pytasz o co chodzi ?

Wpadła w ten wiek, wiek
 problemów. I właśnie tak z
 dnia na dzień wszystko coraz
 bardziej się komplikuje.
W domu znalazłam się już po pięciu minutach. Dom wydawał się byc pusty, lecz wiedziałam że ktoś w nim jest, ponieważ na podjeździe stał samochód ciotki. Weszłam cicho do domu i ruszyłam w stronę kuchni, skąd zabrałam jabłko i gryząc go poszłam do swojego pokoju, który o dziwo był otawrty, a w nim siedziała ciotka.
- Ja wiem, że się cieszysz że możesz tutaj mieszkac, ale nigdy nie spodziewałam się, że zrobisz tutaj imprezę - powiedziała oschle u ruszyla w moim kierunku.
- Ale ja nie zrobiłam tej imprezy - powiedziałąm zaskoczona.
- Jak nie ty to kto ? Jasmine była u koleżanki na noc więc ona to nie mogła byc, a ktoś musiał tą imprezę zrobic.
- Kto cioci tak powiedział, że Jasmine była na noc u koleżanki ? To ona zrobiła tą imprezę- próbowałam się wytłumaczyc, lecz na marne. Ciotka popatrzyła na mnie z zaciśniętymi zębami i wysyczała
- Nic mnie to nie obchodzi. Dzisiaj mamy kolacje biznesową, na którą przyjdzie bardzo dużo ważnych osobistości w show biznesie, a ja nie pozwolę żeby taki wyrzutek jak ty coś zepsuła, dlatego też będzie pomagac kelnerką we wszystkim - powiedziała z odrazą i wyszła z pokoju.

I tak się stało. Około godziny 16 dostałam ten zestaw i kazali mi się w to przebrac na górze. Zostałam zaprowadzona do pokoju gdzie były inne kelnerki i zostawiona. Podeszłąm do swojego krzesła i zaczęłam się przebierac.
- Hej. Jesteś tutaj nowa? Nigdy Cię tutaj nie widziałam, a zawsze obsługujemy tutaj - powiedziała dziewczyna ubrana w taki sam zestaw jak ja.
- Ymm. Hej, można powiedziec że jestem nowa. - powiedziałam skrępowana i podałam jej rękę na przywitanie.
- Ja jestem Kristen a to Mary, Jade i Perrie*
- Ja jestem ALicja, ale tutaj wszyscy mówią na mnie Alice - oznajmiłam z uśmiechem i przebrałąm się w kostium.
Po dwudziestu minutach zeszłyśmy w czwórkę na dół do kuchni, gdzie gosposia powiedziała nam co mamy robic i gdzie co zanieśc. Dziewczyny z uśmiechem poszły roznosic na stół rzeczy a ja zostałam w kuchni zatrzymana przez kobietę.
- Dlaczego będziesz ich obsługiwac, przecież powinnaś razem z nimi siedziec ?
- Wie pani jaka jest Jasmine. Zrobiła imprezę, a wszystko poszło na mnie i oto jestem - pwoiedziałam z ironią.
- Oj nie martw się, jeszcze wszystko się ułoży, a teraz masz tą tacę i idź im pomóc, bo pomyślą że Cię faworyzuje - poklepała mnie po plecach i poszła robic jedzenie.
Po dwóch godzinach wszystko było zrobione, a do drzwi zapukali pierwsi goście. Razem z Kristen musiałam  iśc im otworzyc drzwi. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w drzwiach stanęła bardzo obrze znana mi piątka z ich menagerem Paul'em.
- Dzień Dobry, zapraszamy do środka - Kristen uśmiechnęła się do nich uprzejmie i otworzyła szerzej drzwi. Louis popatrzył na mnie zdziwiony, a ja udając że ich nie znam zabrałam od nich kurtki i zaniosłam do szafy. Niestety nie przypuszczałam, że za mną podąży Louis.
- Alice dlaczego tutaj pracujesz ? - zapytał zdezorientowany.
- Zapytaj się tej blondi, która powiedziała mamusi że ja zorganizowałam tą imprezę - burnkęłam pod nosem.
- Ale to nie zmienia rzeczy dlaczego się zgodziłaś ?
- Louis proszę Cię, jestem tutaj u ciotki i jeżeli nie będę robic tego co ona mi karzę będę musiała znaleźc jakiś dom albo iśc pod most, a uwierz mi nie chcę tego - powiedziałam i popatrzyłam na niego.
- Emm. No dobra, ja idę do chłopaków nie chcę żeby coś zaczęli podejrzewac. Szczególnie Harry i Zayn - powiedział lekko speszony i poszedł do salonu.

Nie ma być łatwo. Ma być trudno, 
ciężko i momentami cholernie źle.

Po godzinie byli już wszyscy goście, a ja wraz z dziewczynami podawałam przystawki z przyczepionym uśmiechem do twarzy. Przez ten cały czas czułam na sobie wzrok Niall'a i nie tylko.
W pewnym momencie blondyn wstał od stołu i poszedł za mną do kuchni i zaczął rozmawiać.
- Alicja czemu nie siedzisz z nami tylko nas obsługujesz ? - zapytał zdziwiony.
- To przez moją kochaną kuzynkę - dodałam nacisk na "kuzynkę" i zaczęłam nakładać na tacę kieliszki z drinkami.
- Jak to możliwie ?! Daj pomogę Ci - zabrał kolejną tacę i zaczął powtarzać moje poczynania.
- Nie Niall. Zostaw to to moja praca, a ty jesteś tutaj gościem - powiedziałam nieco zła na chłopaka.
- Nie Ali ja Ci pomogę- chłopak nie patrząc na mnie zabrał drinki i ruszył w stronę sali.
- Nie nie możesz, zobaczysz będę miała przez Ciebie kłopoty - zabrałam swoją porcje i ruszyłam za nim, ale on mnie nie słuchał i szedł dalej. Na sali zaczął wszystkim podawać napoje, a kiedy Lou to zobaczył wstał od stołu i wyszedł z salonu z telefonem w ręku.
Ciotka spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem i ruszyła w moją stronę. Podeszła do mnie i szarpiąc za łokieć zaczęła kierować się w stronę schodów. Popatrzyłam na Irlandczyka, a kiedy on to zauważył położył tacę na stół i ruszył w naszą stronę.
- Alicja tym razem to już przegięłaś, żeby prosić gości o pomoc - powiedziała wściekła.
- Ale ona wcale nie prosiła mnie o pomoc - odezwał się blondyn.
- Ty gówniarzu się nie odzywaj. To jest moja i Alicji sprawa - syknęła w jego stronę ciotka.
- Ty głupia zołzo to nie jest tylko wasza sprawa - krzyknął Niall,a zaraz po tym w holu pojawili się wszyscy goście, a wraz z nimi Eleanor.
- Co się dzieje Niall ? - zapytał Harry wychodząc z tłumu ludzi wraz z dumną z siebie Jasmine.
- Ty jeszcze się pytasz o co chodzi ? Twoja dziewczyna zrobiła wczoraj imprezę i wszystko zgoniła na Alice - Ale jak.. ? - powiedział zdziwiony loczek i popatrzył ze złością na swoją dziewczynę.
- Tak to Harry. Twoja dziewczyna nie jest taka święta na jaką wygląda - oznajmił Louis.
- A pani niech w końcu przejrzy na oczy i zobaczy ile pańska córka skrzywdziła ludzi ! - dokończyła Eleanor i podeszła do mnie obejmując mnie rękoma.
Harry natomiast zabrał na bok Jasmine i zaczął rozmawiać z nią mocno gestykulując rękami, a ona z udawaną skruchą słuchała go.
- Co wy wygadujecie ! Moja córka nigdy by czegoś takiego nie zrobiła to od kąt ona tutaj przyjechała wszystko się niszczy. Nie wiem jak mój brat wytrzymywał z Tobą przez te wszystkie lata - powiedziała kobieta wskazując na mnie palcem.
- Nie mieszaj w to mojej rodziny zołzo - powiedziałam wkurzona, a Zayn wraz  z Eleanor wzmocnili uścisk na moich rękach abym nie przyłożyła ciotce.
- Jasmine powiedz w końcu jak było, bo ja nie mam zamiaru dalej wysłuchiwac tych kłamstw - krzyknął zezłoszczony mulat i popatrzył na nią wściekły.
- No dobra... Mamo oni mają rację, to ja zrobiłam tą imprezę - powiedziała Jasmine i podeszła do swojej matki, która ją przytuliła.
- To mogłaś to od razu powiedziec, przecież nic by się nie stało - ciotka przytuliła swoją córkę.
- Ekhm. Przepraszam, że przerywam tą sielankę, ale chyba należą się komuś przeprosiny - odezwał się Liam.
- Nie mam zamiaru nikogo przepraszac - powiedziała ciotka nie zwracając na mnie uwagi. Niall już chciał się odezwac, lecz zatrzymałam go.
- Niall nie warto, uwierz mi. Ja nie potrzebuje przeprosin - powiedziałam cicho, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Dobrze koniec tego przedstawienia, zapraszamy na deser - odezwała się ciotka -  a my porozmawiamy później - oznajmiła mi po polsku po czym wraz z resztą ruszyła w stronę salonu zostawiając mnie razem z Niall'em.
- Niall ja stąd wychodzę - ruszyłam w stronę drzwi.
- Poczekaj idę z tobą - odezwał się po chwili.
- Nie, ja idę do swojego domku - powiedziałam pośpiesznie i wymijając go posłałam mu lekki uśmiech.
NA miejscu wzięłam swoją dużą czarną dużą sportową torbę, do której włożyłam parę potrzebnych rzeczy min. parę bluzek, spodnie, buty itp. na sam koniec wpakowałam dokumenty i komputer. Zamknęłam dom na klucz i ruszyłam przez ogród do bramy. Niestety nie pomyślałam o tym, że na tarasie może ktoś być. Tym razem stała tam Eleanor, która jak tylko mnie ujrzała z torbą weszła do środka,a po chwili kiedy byłam już w dość dużej odległości od domu wybiegł za mną Niall.
- Ej, ej co robisz? - zapytał zmachany zatrzymując mnie na środku chodnika.
- Idę nie widzisz ?
- No to widzę, ale gdzie?
- Nie wiem, do jakiegoś hotelu na parę dni, bo tutaj na pewno nie wytrzymam.
- Nie pozwolę Ci na hotel, chodź ze mną zamieszkasz u mnie. Przecież mam duży dom, pomieścimy się - powiedział uśmiechnięty.
- Nie, już za dużo dla mnie zrobiłeś mimo, że znamy się parę dni - wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam dalej  lecz nie było mi to dane, ponieważ chłopak ponownie złapał mnie za rękę.
- Co chcesz ? - krzyknęłam poirytowana.
- Daj chociaż zawieść się do jakiegoś hotelu - posłał mi uroczy uśmiech, na co jedynie kiwnęłam głową i ruszyłam za nim do samochodu.
Jak się potem okazało chłopak nie tylko podwiózł mnie do hotelu, ale też zapłacił za dwa tygodnie pobytu. Z początku nie chciałam odebrać od niego kluczy do apartamentu, ale po jego błaganiach uległam mu.


Wole być szczera i bezczelna,
 niż miła i zakłamana. 





~~ ~~ ~~ ~~
* - przepraszam, ale musiałam dac tutaj to imię. Z podzrowieniami dla Misi :**
Macie rozdział. Jeszcze w tym miesiącu ( lub przed rozpoczęciem roku) spróbuje napisac kolejny, a jak wena przyjdzie to może dwa. ALE NIE OBIECUJE :D

Rozdział dla Misi, która razem ze mną go pisała <3


Pozdrawiam
Gabi x DD

3 komentarze:

  1. WENO PRZYBĄDŹ .!!!! świetnie to piszesz ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. WENO PRZYBĄDŹ .!!!! świetnie to piszesz ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG *_* Najlepszy rozdział in ever ! kocham cię : * miejmy nadzieję że będziecie mieć dobrą wenę xdd

    OdpowiedzUsuń