niedziela, 20 kwietnia 2014

wtorek, 8 października 2013

43.Dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.

- Jak długo już tam jest ? - zapytał nerwowo chodząc po korytarzu.
- Dwie godziny. Niall tam żadnego samochodu nie było, jak ona wychodziła na tą ulicę - Max westchnął patrząc na małą dziewczynkę.
- Nie patrzmy na to co się stało. Policja się tym zajmie. Na razie czekajmy na jakieś wieści - westchnął Harry.
- Jak ja mam czekać, skoro nikt mi nic nie chce powiedzieć na temat jej stanu - powiedział Horan nerwowo.
- Teraz o tym myślisz ? Teraz ? Trzeba było się wziąć do porządku parę dni wcześniej, kiedy została sama z dzieckiem i pracą - Styles prychnął.
- Czy ty coś sugerujesz ?
- Tak! Wczoraj już powinieneś się zorientować, że coś jest na rzeczy idioto, kiedy zobaczyliście u mnie w domu małą! Alicja była wykończona ! A kiedy dałem jej cały dzień wolnego od wszystkiego, zamiast odpocząć ona wysprzątała cały dom! - loczek oburzony stanął obok Irlandcyzka.
- Panowie! Teraz nie czas na kłótnie. Pacjentka jest w dobrym stanie, na szczęście nic poważnego się nie stało oprócz złamania prawej nogi i lekkiego wstrząsu mózgu. Dziewczyna jest już na sali i w najbliższych godzinach powinna się obudzic. Podaliśmy jej leki usypiające, żeby organizm się zregenerował - lekarz przerwał głośną wymianę zdań między przyjaciółmi.
- A... możemy do niej wejść ?
- oczywiście.


Otworzyłam oczy i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem w szpitalu. Rozejrzałam się po białej, niezbyt dużej sali i na kanapie pod oknem zobaczyłam śpiących Harry'ego, Niall'a i Zayn'a. Obok mnie na krześle siedział Louis i mając zamknięte oczy słuchał muzyki. Podniosłam lekko swoją prawą rękę i tyrpnęłam przyjaciela, który od razu się przebudził.
- Alicja...obudziłaś się - powiedział uśmiechnięty.
- Jak widać. Jak długo tu już jesteście ? - zapytałam posyłając mu uśmiech.
- Jakieś trzy godziny, ale jak widzę wszyscy zasnęliśmy - odpowiedział z uśmiechem.
- Dziękuję, gdybym wiedziała nie szłabym po tą piłkę - mruknęłam.
- Nic się nie stało, Alice. Ważne że jesteś zdrowa i za dwa-trzy dni będziesz mogła wyjśc.- pchłopak pocieszył mnie - wszyscy tutaj wariowaliśmy jak byłaś na tych badaniach, a Niall z Harry'm omało co się nie pożarli.
- O co ?
- Nie wiem.... Chyba o to, że Niall myślał o niebieskich migdałach zamiast o tobie i małej - wzruszył ramionami.
- Rozumiem - westchnęłam kierując wzrok w ich stronę.
Dwadzieścia minut później wszyscy się obudzili i z uśmiechem mnie "przywitali".
- Chłopaki zostawicie nas samych ? - zapytał blondyn.
- Jasne - odpowiedzieli i posyłając nam uśmiechy wyszli.
- Alicja, ja wiem że źle postąpiłem, ale byłem przerażony... tym wszystkim. Dopiero dzisiaj jak zadzwonili do mnie że miałaś wypadek tak naprawdę doszło do mnie, że to co robię jest złe. Potrzebuję Cię i proszę pozwól mi zaopiekować się wami - powiedział Irlandczyk łapiąc mnie za rękę.
- Dobrze ...
- Zrobię wszystko.... co ?
- Dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Kochaj mnie i bądź przy mnie do końca , dobrze ? - powiedziałam ze łzami w oczach.
- obiecuję - odpowiedział i z uśmiechem pocałował mnie w usta.
Trzy dni później zostałam wypisana ze szpitala, a w domu przywitały mnie walizki Niall'a, który postanowił zamieszkać ze mną i małą.
Co było dalej?
Czy żyli długo i szczęśliwie? Na pewno.
Miłość przezwycięży wszystko.



„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”



_______________________________________________
Koniec.
Resztę możecie się sami domyśleć.
I żyli długo i szczęśliwie...

Teraz znajdziecie mnie tutaj : KLIK 


Liczę na szczere opinie na temat tego opowiadania...
Na wszelkie pytania itp. odpowiem w komentarzach... 
Dziękuję.
Dziękuję za czytanie...

KLIK and KLIK

sobota, 5 października 2013

42. - Tak, zostałbym psychologiem





- Alicja wyżej! Do góry głowa! Jeszcze kilka zdjęć i kończymy! - fotograf krzyknął w moją stronę i pstryknął kolejne zdjęcie. Stałam z Patrick'iem przy oknie i pozowaliśmy do zdjęć. Isabella była pod opieką Max'a w domu, a ja na pierwszej sesji po porodzie.

- I ostatnie zdjęcie! - krzyknął fotograf odchodząc od aparatu po dziesięciu minutach. Z uśmiechem podziękowałam Patrick'owi za modelowanie i ruszyłam w stronę swojej garderoby. Zegarek wskazywał godzinę piętnastą, a ja na nogach byłam już dziesięć godzin mimo, że sesja zaczynała się o godzinie dziewiątej. Od godziny piątej rano mała nie spała przez kolkę i co chwilę płakała. Byłam jednym słowem wykończona. Jedyne o czym marzyłam to położenie się spać, mimo że kiedy wrócę do domu zostanę sama z małą Bellą, gdyż Max musi jechać złożyć papiery o pracę.
Rozmawiając z jedną z makijażystek przebrałam się, po czym żegnając się ze wszystkimi znajomymi ruszyłam w stronę wind, które zawiozły mnie na podziemny parking, gdzie od razu wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyłam w stronę domu.

    Na miejscu zaraz po zaparkowaniu swojego auta do garażu wbiegłam do mieszkania i rzucając gdzieś swoje buty pod szafkę w przed pokoju wkroczyłam do salonu, gdzie siedział Max z moją córką.
- Przepraszam, że tak długo. Jesteś wolny - westchnęłam.
- Jesteś tego pewna ? Przecież usypiasz na stojąco - odpowiedział zatroskany 
- Nie denerwuj mnie, dobra ? Idź już, ja się zajmę moją małą księżniczką - powiedziałam rozbawiona, a po piętnastu minutach zostałyśmy same w domu. Zabrałam dziewczynkę na kanapę, którą wcześniej rozłożyłam, żeby była szersza i kładąc się z małą zaczęłam się jej przypatrywać. Po jakimś czasie "wspólnych zabaw" mała zasnęła, a ja razem z nią.
Obudziłam się po około godzinie sama na kanapie. Z przerażeniem stwierdziłam, że Belli nie ma ze mną i przerażona zaczęłam jej wszędzie szukać. Max'a jeszcze nie było w domu, więc nie wiedziałam kto by mógł zabrać małą. 
Wystraszona wbiegłam po schodach na górę i ruszyłam w stronę pokoiku małej, gdzie z uczuciem ulgi stwierdziłam, że mała bawi się z Harry'm.
- Harry ?  Co ty tutaj robisz ? - zapytała zdziwiona.
- Przyjechałem żeby się z wami spotkać, bo Max mówił, że nie spałaś całą noc. Kiedy wszedłem do domu ty słodko spałaś, a mała leżała roześmiana gadając coś pod nosem. Wziąłem ją i przyszliśmy tutaj - powiedział uśmiechnięty.
- Dziękuję Harry... nawet nie wiem jak mam Ci dziękować. Ja już sobie nie daję rady. Sama z dzieckiem, do tego jeszcze praca, wysiadam fizycznie - mruknęłam siadając obok niego.
- Rozumiem, dlatego dopóki jeszcze jestem w Wielkiej Brytanii zamierzam Ci pomagać.
- Dziękuję, nawet nie wiem jak mam Ci dziękować - uśmiechnęłam się od niego.
- Nie dziękuj. Jestem twoim przyjacielem i moim zadaniem jest Ci pomagać, mimo że na moim miejscu powinien być ktoś inny - westchnął.
- Nie zaczynaj tego tematu... To, że po tej imprezie się pogodziliśmy nie znaczy ....
- Nie gadaj. Przyznaj wreszcie przede wszystkim sobie, że chciałabyś żeby przyszedł do was raz na jakiś czas i wam pomógł. To po Tobie widać. Po sposobie w jakimś się zachowujesz - przerwał mi.
- Na prawdę ? Przyznaj się, że gdybyś nie był w zespole to zostałbyś psychologiem ? - zapytałam rozbawiona.
- Tak, zostałbym psychologiem- prychnął chłopak - a teraz nie wiem. Idź zrób sobie długą kąpiel, zjedz jakich syty posiłek. Nie wiem... Ja za ten czas wezmę małą do siebie i zajmę się przez resztę dnia, a wieczorem Ci ją przywiozę.
- Harry ale wiesz, że nie musisz ?
- Wiem, ale chcę.
Dwie godziny później Harry z nosidełkiem i torbą "w razie potrzeby" potrzebnych rzeczy wsiadł do swojego samochodu i machając mi zza kierownicy wyjechał z mojego podjazdu, ja natomiast zaraz po tym ruszyłam w stronę domu, gdzie przebrałam się w zwykłe dresy i zabierając ze "składzika" wszystkie potrzebne rzeczy ruszyłam do salonu. Tak więc o godzinie siedemnastej zamiast odpocząć, tak jak radził mi Harry zaczęłam sprzątać mój dużo dom. Sprzątanie salonu skończyłam po godzinie dziewiętnastej i od razu przeszłam do kuchni, którą skończyłam sprzątać po godzinie. Nie powiem kupienie dużego domu miało swoje minusy, którymi były duże pomieszczenia, które trzeba myc i sprzątać co jakiś czas. Po posprzątaniu salonu i kuchni miałam zamiar zabrać się za czyszczenie podłogi w holu, ale twierdząc że Styles przyjedzie zaraz z małą postanowiłam zostawić to na jutro. Zostawiając w kącie wszystkie środku czystości dostałam sms.

Od. Hazza : ) xx
Przywiozę Ci małą jutro po południu, okey? Zasnęła u mnie w pokoju niecałe piętnaście minut temu i nie chce jej budzić.

Do: Hazza : ) xx
Na pewno ? Jak chcesz mogę po nią przyjechać .

Od: Hazza : ) xx
Nie! Siedzimy sobie z Louis'em i Zayn'em i patrzymy na małą. Nie martw się, nic jej się nie stanie... Bez odbioru : D

Z rozbawieniem położyłam telefon na szafce i przeszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu z kabiny ubrałam się w piżamę i po zamknięciu drzwi frontowych wskoczyłam do swojego łóżka w sypialni i zasnęłam.
           Obudziłam się o godzinie szóstej pięćdziesiąt wypoczęta i w dobrym humorze. Przebrałam się z piżamy i po zjedzeniu lekkiego śniadanie zaczęłam sprzątać drugą część domu.
Równo o godzinie szesnastej zmęczona rzuciłam się na kanapę, a piętnaście minut później przed drzwiami staną Harry z Isabelle.
- O! Nareszcie jesteście - powiedziałam uśmiechnięta biorąc małą na ręce.
- No wróciliśmy, wróciliśmy, a ty odpoczęłaś ? - zapytał wchodząc do salonu, niestety jeszcze dobrze nie zdążył zrobić kilku kroków, a stanął w miejscu - nie mów mi tylko, że zamiast odpoczywać ty sprzątałaś ? - zapytał od razu patrząc na mnie.
- No coś tam sprzątnęłam i zrobiłam zakupy, a dzisiaj wyjdę z moją księżniczką na dwór - powiedziałam uśmiechnięta.
- Serio?! To ja ją biorę do siebie, żebyś odpoczęła, to ty w zamian sprzątasz cały dom. Głupota - mruknął pod nosem.
- Nie zmienisz mnie. Nie lubię siedzieć i nic nie robić, dlatego posprzątałam.
- Okeey. Nie boisz się, że paparazzi zrobią wam zdjęcia, czy coś ? - zapytał po chwili.
- Nie. Zawsze to Max wychodził z małą na dwór, ale to ja jestem jej mamą więc nareszcie chcę sama z własną córką iść na spacer, nie obchodzi mnie to że ktoś zrobi nam zdjęcia .
- Wczoraj u mnie byli chłopcy - chłopak szybko zmienił temat.
- Cała czwórka ?
- Tak... jeżeli Ci chodzi o Niall'a, to tak on też u mnie był. Wszyscy zachwycali się małą jak zawsze, a on nie puszczał jej z rąk - Harry uśmiechnął się na samą myśl.
- To fajnie - ucięłam szybko temat.
- Dlaczego on tutaj w ogóle nie przychodzi, co ? Przecież jakby nie było to też jego dziecko ..
- Harry ale skąd ja mam to wiedzieć, powiedz mi... Nie wiem dlaczego tutaj nie przychodzi. Po imprezie pojawił się parę razy i teraz jedynie raz na jakiś czas pisze sms-y...
- Idiota, myślałem, że między wami wszystko okey. Cholera byliście zaręczeni, a teraz nawet do ciebie nie przyjeżdża, a macie razem dziecko.
- Harry skończmy ten temat, dobrze? Chce odpocząć ? Niech odpoczywa, ale powiedz mu że ja też wiecznie czekać nie będę. Nic mnie tutaj nie trzyma. Jeżeli tak ma wyglądać moje całe życie, to ja pasuje spakuje się w ciągu dwóch godzin, kupię bilet do innego kraju i się wyprowadzę - powiedziałam już lekko podwyższonym głosem.
-  Nie denerwuj się! Ja wiem, że Horan zbyt dobrze nie myśli, ale ..... - Harry próbował wytłumaczyć swojego przyjaciela, ale nie wiedział jak. Pokiwałam głową rozbawiona nie komentując tego co się przed chwilą wydarzyło.

Trzy godziny później razem z Max'em i Isabellą spacerowałam po ulicach Londynu. Rozmawiałam z kuzynem na wszystkie możliwe temat. W pewnym momencie przed nami przeleciała piłka do piłki nożnej, która wleciała na ulicę, a za nią biegł mały chłopczyk.
- Ej, poczekaj ja ci ją wezmę - powiedziałam z uśmiechem do chłopaka i po sprawdzeniu czy nie jadą żadne samochody wyszłam na ulicę. Niestety nie przewidziałam tego, że z drugiej strony nadjedzie szybkie, sportowe auto.
Ostatnie co usłyszałam to przerażona nawoływania Max'a żebym uciekła.
Potem nastąpiła ciemność.

niedziela, 29 września 2013

41. Noc

Niall odwrócił się do mnie bokiem i spojrzał na Max'a.
- Nie krzycz na nią - polak powiedział spokojniej - w ciągu ostatnich kilku miesięcy już dość się napłakała - dodał podchodząc bliżej.
- Co ? Dlaczego ? - zapytał piosenkarz patrząc na moją twarz.
- Niall - jęknęłam - może i nie wyglądałam na zdjęciach że cierpię, ale tak na prawdę w środku ból mnie rozrywa. Kocham Cię, mam z Tobą dziecko... cholera! Zgodziłam się zostaw twoją żoną!! A po kilku miesiącach szczęścia stało się coś takiego - powiedziałam wymachując rękoma.
- Alicja... ja... nie wiem co powiedzieć - szepnął speszony. Spojrzałam w stronę drzwi, w których jeszcze chwilę temu stał Max, ale nie było go.
- Po prostu bądź. Jeżeli nie dla mnie to dla małej. Bądź i kochaj - powiedziałam chicho.
- Będę, ale nie odtrącaj mnie i nie uciekaj kiedy pojawi się jakaś przeszkoda - chłopak szepnął, a ja jedynie kiwnęłam głową. Po naszej rozmowie złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy na parkiet.

Następnego dnia:
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające na moją twarz. Z jękiem niezadowolenia odwróciłam się w drugą stronę, lecz dopiero po chwili zorientowałam się że nie jestem w swoim pokoju. Otworzyłam przerażona oczy i spostrzegłam, że leżę w łóżku Niall'a u niego w sypialni, a sam ów chłopak leży obok mnie i słodko jeszcze śpi.
Po kilku minutach leżenia w łóżku wstałam i na palcach ruszyłam do łazienki, gdzie znalazłam swoją torbę.

Od: Maax :>
Wróciłem do domu a ciebie nie ma. Pewnie jesteś u Horan'a, bawcie się dobrze, ale nie za dobrze bo nie chce byc znowu wujkiem. Bella jeszcze śpi : )

Do: Maax :>
Dziękuję xx

   Po odpisaniu na sms przeszłam do garderoby blondyna, gdzie o dziwo znalazłam swoje stare ciuchy, które od razu zabrałam i ruszyłam do łazienki , gdzie wzięłam prysznic i ubrałam się, po czym ruszyłam do kuchni gdzie zaczęłam robić śniadanie. W głośnikach mojego iPada leciała moja ulubiona piosenka, a ja nucąc pod nosem kroiłam chleb.Kiedy zrobiłam śniadanie ułożyłam to wszystko na tacy i zaniosłam do sypialni Niall'a.
- Niall - szepnęłam - ja już muszę iść, ale zrobiłam Ci śniadanie - dokończyłam.
- Dlaczego już idziesz ? Myślałem, że zostaniesz dłużej - mruknął zaspany.

- Niall, nic nie pamiętam z tej nocy, poza tym w domu jest moja ciocia z Max'em i małą - odpowiedziałam.
- okeey - mruknął na wpół śpiąco. Spojrzałam na niego zaskoczona, po czym zostawiając tacę przy śpiącym chłopaku ubrałam się w płasz i dając włosy na jedną stronę ruszyłam w stronę wyjścia.
Niestety żadne z nas nie myślało, że pod domem chłopaka będzie tylu ludzi z aparatami. Lekko przytłoczona tak dużą uwagą na mojej osobie patrzyłam jedynie pod nogi idąc prosto w stronę taksówki stojącej pod domem.
O mojego wyjazdu sprzed kilku miesięcy na mojej drodze nie było w ogóle paparazzich. W czasie mojego bycia w modelingu też nie za bardzo byłam w świetle aparatów, ponieważ wolałam miec więcej prywatności, niestety po związaniu się z chłopakami z One Direction wszystko się zmieniło.


Kiedy wróciłam do domu zobaczyłam Isabelle na rękach Max'a, który chodził z nią po pokoju i nucił jakąś piosenkę. Stanęłam w przejściu i patrzyłam na ten widok.

- no mała, nie płacz - mruknął blondyn kołysając małą.
Zdjęłam płaszcz i buty, po czym rzucając te rzeczy na podłogę podeszłam do chłopaka.
- daj mi małą, ja się nią zajmę a ty idź odpocznij - powiedziałam posyłając mu uśmiech.
- Alicja, nawet nie wiem kiedy wróciłam - powiedział zaskoczony.. uśmiechnęłam się lekko do kuzyna i przytuliłam córkę do siebie.
- jak tam po nocy u Niall'a ? - zapytał w pewnej chwili chłopak.
- Nijak. Wstałam rano, ubrałam się i zrobiłam śniadanie, po czym zaniosłam mu je do sypialni i powiedziałam że muszę iść. Mruknął że rozumie i poszedł spać dalej - westchnęłam.
- Że jak ? Wiesz, myślałem, że skoro wczoraj się spotkaliście i porozmawialiście no i spędziłaś z nim noc to chociaż przyjedzie zobaczyć małą, czy coś - powiedział zaskoczony.
- Też tak myślałam, że wyskoczy z inicjatywą "poczekaj na mnie, ja się ubiorę i pojadę z Tobą" no cóż myliłam się - westchnęłam siadając na swojej czarnej dużej kanapie.
- uwielbiam to jak urządziłaś to mieszkanie - westchnął Max zajmując miejsce obok mnie.
- Mnie też się podoba. Zawsze chciałam żeby moje mieszkanie tak wyglądało, poza tym salon zajmuje dwa piętra, noo i trudno było znaleźć mieszkanie, który byłby w takim ułożeniu jak ten - powiedziałam uśmiechając się do małej.
- No tak. Zgadzam się, pomyśleć że jeszcze miesiąc temu chodziłaś zdenerwowana po salonie w moim małym mieszkanku w Amsterdamie, bo nie mogłaś dogadać się w sprawie tego miejsca - zaśmiał się pod nosem.
- To nie było śmieszne - zgromiłam go wzrokiem - poza tym za niedługi okres czasu będę musiała pozałatwiać sprawy z domem w Polsce i mieszkaniem w centrum Londynu - zgromiłam go wzrokiem
- Jakie mieszkanie w centrum Londynu ? - zapytał zaskoczony.
- przecież idioto musiałam gdzieś mieszkać przez ostatnie parę lat w Londynie, prawda ? - westchnęłam. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i nic się nie odezwał. Dwadzieścia minut później mała już spała, więc położyłam ją w łóżeczku a sama ruszyłam do kuchni, gdzie zabrałam się za robienie obiadu.
- Harry do mnie dzwonił - powiedział Max wchodząc za mną do pomieszczenia.
- tak ? po co ? - zapytałam zdziwiona.
- Chciał dowiedzieć się gdzie mieszkamy, chce przyjechać - odpowiedział blondyn.
- napisałeś mu adres ?
- no tak.
- Ohh, jak ja ich znam to przyjadą całą piątką, Harry zadzwonił do ciebie tylko dlatego żeby Niall dowiedział się gdzie mieszkam, a ja bym im nie powiedziała - westchnęłam.
- Rozumiem.... ale noo ja już im powiedziałem i no cóż będą za kilka minut - zaśmiał się chłopak.
- no jasne... nareszcie poznasz resztę chłopaków- powiedziałam uśmiechnięta.
- haha no ja też nie mogę się tego doczekać... w końcu poznam chłopaków z którymi spędzałaś cały swój czas. Jeżeli są tacy fajni jak Harry czy Niall to się polubimy.
- Też tacy są... mają własne poczucie humoru, zwłaszcza Louis więc czasami nie załapiesz jego tekstów - powiedziałam.
Kiedy cały zespół zawitał do mojego domu było głośno. Wszyscy rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
Gdy minęła godzina dwudziesta przeprosiłam całe rozbawione towarzystwo i zabierając małą poszłam do łazienki na górze, gdzie zaczęłam przygotowywać kąpiel Belli.
- Nie przeszkadzam ? - zapytał głos za mną, spojrzałam za siebie i zobaczyłam opartego o futrynę Niall'a.
- Jasne - uśmiechnęłam się lekko do blondyna i zajęłam się wcześniejszym zadaniem.
- Mogę... mogę ją okąpac ? - zapytał po chwili ciszy.
- emm. tak - powiedziałam po chwili.
Godzinę później nasza córka spała już w swoim łóżeczku, a ja leżałam obok na łóżku.
- Chłopaki już idą, a Max idzie na imprezę... Mogłbym zostać z wami ? - Niall wszedł do mojej sypialni.
- Jeżeli chcesz - wzruszyłam ramionami.


W nocy, kiedy Niall spał już w moi łóżku, a mała w swoim łóżeczku założyłam na siebie jakiś sweter i zapinając włosy w kucyka ruszyłam na dół, gdzie zabierając koc z kanapy wyszłam na taras. Na dworze było zimno, lecz przykryłam się kocem i siedziałam na zimnej podłodze.Było jakoś po godzinie trzeciej w nocy, a ja dalej siedziałam na dworze, nie zwracając uwagi na to że jestem cała zmarznięta. Nie chciałam wracać do środka, nie miałam siły żeby wstać i ruszyć swój kościsty tyłek do domu, żeby chociaż położyć się na kanapie w salonie.
- Dlaczego tutaj siedzisz ? Jest zimno! Boże Alicja jesteś cała zmarznięta - krzyknął blondyn, który nie wiadomo skąd znalazł się obok mnie. Nie zważając na moje ciche protesty wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu, gdzie posadził na kanapie i zniknął za ścianą w kuchni, z której wyszedł po kilku minutach niosąc ciepłą herbatę. - dziękuję - szepnęłam odbierając od niego parującą ciecz.
- Nie ma za co... zmieniłaś się od naszego rozstania - powiedział blondyn po chwili
Spojrzałam na niego nie widząc o co chodzi.
- Jesteś... cichsza. Niby spędzałaś z nami czas wczoraj wieczorem, ale umysłem byłaś gdzie indziej - wytłumaczył Horan.
- Niall niecałe dwa miesiące temu zostałam mamą, do tego przed naszym zerwaniem w Polsce dowiedziałam się, że moja mama miała sekretne konto w banku, na którym jest dość duża suma pieniędzy, która jest przepisana tylko i wyłącznie na mnie. Mój ojciec od półtora roku ani razu się ze mną nie kontaktował, do tego jestem zmęczona ciągłym siedzeniem w domu. Często mam ochotę wyjść gdzieś, po spacerować ale nie mogę. Przez cały pobyt w Amsterdamie nie mogłam wyjść dalej niż do sklepu czy szpitala, bo wiem że jeżeli ktoś by mnie tam zobaczył z ciążowym brzuszkiem rozpętałoby się piekło nie tylko wokół mojej osoby ale i twojej, bo każdy połączył by fakt że jestem z tobą w ciąży - tłumaczyłam spokojnie.
- Nie mów że się wstydzisz tego, że jesteś mamą mojego dziecka? - zapytał zszokowany.
- Oczywiście, że nie. Dobrze wiesz, jak Modest zareagował na wieści o dziecku. Nie chciałam większych kłopotów.
- Rozmawiałem z nimi o tym. Chłopaki stali za mną, więc Modest nie mógł nic innego zrobić. Ustaliliśmy nowe warunki, w których zaznaczyliśmy że nie mogą mieszać się w nasze prywatne życie dopóki będziemy robić to co do nas należy..
- To znaczy ...?
- Tak Alicja. To znaczy, że Modest nie będzie się już nam wpieprzał w prywatne sprawy. Możemy robić wszystko, ale nie możemy przegiąć.
- Niall ale na pewno ? Przecież stracicie mnóstwo fanów, jeżeli one dowiedzą się, że jesteś ojcem - szepnęłam niedowierzająco.
- Nie prawda! Przecież nasze fanki Cię uwielbiają, Sama nie wierzysz w to co mówisz - westchnął - spałaś dzisiaj coś w ogóle ? Czy przez połowę nocy siedziałaś na dworze ?
- Spałam. Przebudziłam się jakieś dwie godziny temu i zeszłam na dół - odpowiedziałam szczerze.
- Chyba nie siedzisz tutaj z powodu mojego bycia w Twoim łóżku ? - zapytał
- Oczywiście, że nie! Po prostu... nie spodziewałam się tego, że po moim powrocie tak szybko się z wami, z Tobą spotkam. Raczej myślałam, że będę wiodła spokojne życie z małą - mówiłam cicho
- Nie chcesz do mnie wrócić ? - zapytał wystraszony
- Oczywiście, że chce. Kocham Cię i raczej wątpię, że to się zmieni - odpowiedziałam.
- Już myślałem ...
- Niall zakończmy ten temat, co ? Nie mam zamiaru się kłócić ani nic. Po prostu spędźmy czas razem, w spokoju - westchnęłam przerywając blondynowi, a ten jedynie kiwnął głową na znak zgody. Chłopak od razu po posłaniu mu lekkiego uśmiechu zmienił temat, dzięki czemu oboje się rozluźniliśmy i z uśmiechami na twarzach spędzaliśmy czas na rozmowach, niestety jak to ja usnęłam podczas słuchania jednej z historii Niall'a.







------
Mam nadzieję, że rozdział się podoba : )
Liczę na komentarze ; )
Pozdrawiam
G xx

niedziela, 22 września 2013

40. Spotkanie

Od pięciu minut siedziałam przytulona do piersi chłopaka i moczyłam mu koszulkę. Pierwszy raz od wyjazdu z Anglii pozwoliłam sobie na takie emocje.
- Ciii, nie płacz. Proszę - HArry kołysał mnie na boki, masując po plecach.
- Ale Harry ja mam już tego wszystkiego dośc. Myślałam, że wszystko będzie dobrze. Że razem z Niall'em będziemy już szczęśliwi, a teraz co ? Nie dośc że zostałam sama, to jeszcze moje dziecko nie będzie miało ojca - wypłakałam.
- Proszę, nie płacz. Nie mów głupst, masz mnie. Niall też chce uczestniczyc w życiu małego/małej - wyszeptał.
- Ale Harry, czy ty tego nie rozumiesz? Jak ja będę spotykac się z Niall'em, skoro sama coś do niego czuje. Przecież po każdym spotkaniu będę musiała miec chusteczki, przynajmniej dziesięc paczek - powiedziałam.
- Alicja.... nie rozumiesz - jęknął - Niall chce znowu żebyś do niego wróciła - powiedział spokojnie, jakby tłumaczył coś małemu dziecku.
- Harry tylko, że tutaj coś jest nie tak - mruknęłam - On chce żebym ZNOWU do niego wróciła - powiedziałam.
- Alicja dobrze wiemy, że oboje nie możecie bez siebie wytrzymac. Horan bez ciebie wariuje, zarząd postanowił że coś z tym trzeba będzie zrobic. Dali nam dwie szanse, albo Niall będzie normalnie funkcjonował albo nasz zespół będzie miał przerwę i możemy w ogóle nie wrócic na trasy - odpowiedział.
- Harry to już jest ich sprawa! Jak ty to sobie wyobrażasz, nie dośc że Modest stwierdził że to ja wam zawadzam to teraz was szantażuje. Wrócę i co ? Znowu mi karzą spadac, bo zabieram czas Niall'owi ? - powiedziałam.
- Nie prawda! Alicja Niall bez Ciebie wariuje ! - krzyknął. Spojrzałam na niego zdenerwowana, nie odzywaliśmy się przez pewien czas, lecz ciszę przerwał mój jęk.

***
Narracja 3-osobowa
***
      Wysoki brunet nerwowo chodził po szpitalnym korytarzu z telefonem w ręku. Od piętnastu minut razem ze swoją przyjaciółką był w szpitalu, ponieważ młoda polka zaczęła rodzic. Zdenerwowany nie mógł usiedziec na miejscu. W głowie co chwilę pojawiały się myśli, że powinien zadzwonic do Niall'a i powiadomic go o tym, że za kilka godzin zostanie ojcem. Jego przemyślenia przerwał bieg. Kuzyn Polki wbiegł czerwony na twarzy na korytarz.
- Co z nią ? - zapytał dobiegając do brytyjczyka.
- Jest na sali porodowej. Musimy czekac - odpowiedział lokowaty.
- Boże, a ja głupi wyszedłem. Dzięki Bogu, że z nią byłeś - mruknął Polak.
- Jasne, przecież przyjechałem po to żeby z nią spędzic czas - uśmiechnął się.

***
***
Leżałam zmęczona na sali. Pielęgniarki a chwilę miały mi przywieźc moje dziecko. Mimo, że byłam wyczerpana, nie zasnę dopóki nie zobaczę mojej córeczki. Córeczki - owocu mojej miłości z Niall'em. Cóż, jedyne czego mi szkoda, to to że nie ma go tutaj.
- hej, przeszkadzam ? - zapytał loczek wchodząc do sali.
- oczywiście, że nie - posłałam mu lekki uśmiech - gdzie Max ?
- Poszedł do kawiarni na dół - odpowiedział chłopak.
- ohh, okeey - mruknęłam. Między nami powstała cisza, którą przerwała pielęgniarka wjeżdżając ala wózkiem z moim dzidziusiem. Kiedy kobieta podała mi córeczkę, w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia.
- Moja mała córeczka - szepnęłam, dotykając jej małej główeczki.
- Ohh, śliczna dziewczynka z niej będzie. Po mamusi i tatusiu - pielęgniarka posłała nam uśmiech.
- Om, nie. Ja nie jestem ojcem. Jestem jedynie przyjacielem - powiedział skrępowany Harry.

Kilka dni później razem ze swoją córeczką znalazłyśmy się w domu.
Nie miałam zamiaru ukrywać, tego że zostałam mamą, więc dwa dni po wyjściu ze szpitala zaczęłam robic małej zdjęcia. Po czym od razu dwa z nich trafiły na instagram.
 





@AliceOfficial My baby <3 #love #mom #daughter #happy #pink #blue #eyes :)






      Od razu od moich przyjaciół posyłały się gratulacje. Fanki i osoby, które nie wiedziały o mojej ciąży nie kryły zdumienia . Z uśmiechem odpisywałam na wiadomości przyjaciół. Ostatni sms był od Harry'ego, który poprosił mnie o rozmowę na skype. Z radosnym śmiechem zabrałam małą na łózko i po zrobieniu jej "muru" z kołdry i poduszek żeby nic jej się nie stało załączyłam komputer i skype, gdzie po kilku momentach pojawiła się radosna twarz Harry'ego, a za nim siedział Zayn i Louis.
- Cześc wam! - przywitałam się machając do kamerki.
- Alicja promieniejesz! - powiedział uśmiechnięty LouLou.
- No wiesz, w końcu jestem szczęśliwa - zaśmiałam się.
- No tak. To teraz pokaż nam tego małego szkraba - powiedział Zayn
Przekręciłam laptopa, tak że na kamerce zamiast mnie pojawiła się dziewczynka. W głośnikach usłyszałam krótkie "awww"
- Śliczna po mamusi i tatusiu - mruknął Harry.
- Może zostanie modelką - zaśmiałam się w odpowiedzi.
- Albo piosenkarką jak tatuś - powiedział Zayn.
- Panowie nie wybiegajmy tak w przyszłość haha. Ma dopiero dwa tygodnie - powiedziałam wracając z laptopem na miejsce.
- Alicja nie żeby coś, ale masz dziwny głos - odezwał się Harry.
- No co ty? Mam zapalenie krtani i siedzę w domu z małą, a Max jeździ po sklepach i na uniwersytet - mruknęłam. Miałam już coś powiedziec, lecz za chłopakami pojawił się roześmiany Niall rozmawiający z Liam'em, do tego mała zaczęła płakac. Nie żegnając się z żadnym z nich wyłączyłam rozmowę i położyłam się obok córeczki.

W tym samym czasie w Londynie:
- tam była Alicja! - krzyknął blondyn pokazując palcem na czarny ekran laptopa.
- Tak była! I co  ? - zapytał zdenerwowany Styles.
- To, że mówiliście mi wszyscy że nie macie z nią kontaktu! Przecież dobrze wiecie, że chciałem do niej jechac! - powiedział wściekły.
- Tak?! A wchodziłeś na jej instagram ostatnio?! Widziałeś jej zdjęcie ?! Czy wiesz że masz córeczkę ? - zapytał zdenerwowany brytyjczyk.
- Oczywiście że wiem, ale powinienem byc na miejcu! W szpitalu - powiedział już spokojniej blondyn.
- Na prawdę ?! Teraz tak mówisz? To przepraszam bardzo ale to nie ona cię zostawiła, tylko ty miałeś wybór - zielonooki westchnął - ja wiem, że również bym wybrał pewnie tak jak ty, bo to wy jesteście najważniejsi, ale cholera to będzie twoje dziecko, a Alicja była twoją narzeczoną . Jeżeli chcesz wiedziec to mała jest naprawdę słodka .
- Harry skąd ty to wszystko wiesz ?
- Niall... ja... ja akurat byłem kiedy ona zaczęła rodzic, noo i byłem w szpitalu - mruknął.
- Byłeś tam ... Chociaż tyle że któryś z nas tam był... ale powiedz mi jedno kto to Max ?
- jej kuzyn. Niall ona Cię kocha. Nawet nie wiesz jak jej było trudno przez te parę ostatnich miesięcy. Kiedy u niej byłem ona siedziała ze mną i płakała. Chcę żebyś wiedział, że ona tu wróci, a kiedy tutaj wróci będziesz musiał zrobić wszystko, żeby Ci wybaczyła
- Pomożecie mi ? - zapytał
- Jasne - krzyknęła pozostała czwórka.


Londyn.
Mieszkanie Alicji


- No nie daj się prosić - jęknął chłopak.
- Nie! Max, przypominam Ci że mam dziecko - powiedziałam spokojnie.
- Przecież moja mama jest u nas na parę dni, zostanie z małą. Naprawdę chcę iść na tą imprezę, w końcu urodziny kumpla, poza tym wyrwiesz się - powiedział chłopak.
- Kochanie, jeżeli chcecie iść się zabawić, to idźcie! Ja zajmę się Bellą - powiedziała kobieta wchodząc do salonu.
- Na pewno ? - zapytałam cioci, na co kiwnęłam głową. Z westchnięciem wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę sypialni.
- Gdzie idziesz ? - Max ruszył za mną.
- Idę się ubrać, na tą cholerną imprezę. Ale zastrzegam Ci, jeżeli tam gdzie pójdziemy będzie któryś z chłopaków i mnie zobaczą jesteś martwy - mruknęłam. Dwa tygodnie po zarejestrowaniu Isabelli w urzędzie Max wyleciał do Anglii, gdzie kupił dom, do którego tydzień temu wprowadziliśmy się. Chłopak zakończył studia, więc z uśmiechami na ustach wprowadziliśmy się do Londynu.
Ubrałam się w zwykłe krótkie jeans'owe spodenki i czarną koszulkę. Włosy spięłam w kucyka i lekko się pomalowałam.
Godzinę później razem z Max'em znajdowaliśmy się pod klubem. Jak na złość byli tam paparazzi.
- Max, jutro pojawią się nasze zdjęcia w gazetach - jęknęłam zakładając na nos okulary.
- No i co ? Jesteśmy rodziną, nic złego nie robimy - powiedział chłopak po czym wyszedł z samochodu.
Kiedy tylko ruszyliśmy w stronę głównych drzwi błyski fleszy rozbłysły obok nas. Patrząc pod nogi olewałam wszystkie pytania typu "dlaczego nie ma z nami Niall'a" czy " czy to zdrada", "czy Niall wie że tutaj jesteś". Z większości tych pytań zorientowałam się, że żaden z 1D nie powiedział, że ja i blondyn zerwaliśmy ze sobą.
Po wejściu do klubu ruszyliśmy do stolika przy którym siedziało całe towarzystwo z Amsterdamu.
- No witamy!Witamy! - krzyknął Paul. Przywitałam się ze wszystkimi, po czym ruszyłam w stronę baru, gdzie zamówiłam zwykłą colę z lodem.


Niestety nikt z nas nie wiedział, że w tym samym klubie dzisiaj będzie imprezował Horan.
Przez pierwsze dwie godziny czułam na sobie czyjś wzrok, ale nie zwracałam na to uwagi. W środku było strasznie dużo ludzi, mimo że był środek tygodnia, a ja nie byłam osobą prywatną, więc patrzeć mógł się każdy.
Kiedy w głośnikach została puszczona piosenka "Burn" Ellie Goulding razem z Paulą i Katy ruszyłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy w dobrych humorach imprezować - jednym słowem rozkręciłyśmy się. Po zakończonej piosence dziewczyny poszły do stolika, a ja ruszyłam w stronę łazienek.
W pewnym momencie ktoś pociągnął mnie za rękę i przyciągnął mnie do siebie. Zamknęłam oczy przerażona, lecz kiedy poczułam znajome mi perfumy otworzyłam je i spojrzałam chłopakowi w oczy.
- Niall - szepnęłam.
- Musimy porozmawiać - mruknął jeżdżąc wzrokiem po rysach mojej twarzy.
- A mamy o czym ? - zapytałam pewnie podnosząc jedną brew.
- Oczywiście, że mamy - prychnął - wyprowadziłaś się tak szybko, zmieniłaś zamki w mieszkaniu... potem wyjechałaś z Danielle, a po nagraniu piosenki zapadłaś się pod ziemię na kilka miesięcy. Teraz wracasz z jakimś chłopakiem... Kocham Cię nadal Alice i to mnie tak cholernie boli - powiedział chłopak, a w jego oczach można było zobaczyć ból.
- Niall - w moich oczach pojawiły się łzy - to ty mnie zostawiłeś. To ty kazałeś mi odejść. Zrobiłam to, bo chciałam twojego szczęścia....
- Gówno prawda! Gdybyś dała sobie wszystko powiedzieć żadne z nas by nie cierpiało! - krzyknął zdenerwowany.
- Nie krzycz na nią - odezwał się głos za plecami blondyna. Max...

C.D.N.


****************
Podoba się ?
Jeżeli tak to się cieszę, jeżeli nie to piszcie co wam się nie podoba.
Pozdrawiam
G x
PS. Dzięki za komentarze :D

piątek, 13 września 2013

39. List i ucieczka

Nie spałam całą noc. Może przez to że od zawsze nie lubiłam spać w ciemnych pomieszczeniach? Zaraz po krótkiej wymianie dań między mną i Niall'em w salonie przy chłopakach z 1D wbiegłam do sypialni Niall'a i zaczęłam się pakować. Nie patrzyłam na to jak, co i gdzie wkładam. Po prostu wrzucałam wszystkie ciuchy do walizek, których nie rozpakowałam jeszcze z mojego powrotu z Polski. Po moich policzkach spływały kolejne, słone łzy lecz nie patrzyłam na to. Chciałam jak najszybciej oddalic się z tego pokoju, a jutro wyprowadzić się. Kiedy chłopaki wyszli z domu, blondym postanowił ze mną porozmawiać, lecz ja nie miałam na to ochoty. Zaraz po zapakowaniu wszystkich ciuchów zaniosłam walizki do samochodu, żeby rano  nie trzaskać się. Teraz była godzina piąta rano, a ja siedziałam przy stole w kuchni z kartką i długopisem w dłoni.

Nie będę pisała jak to było nam razem dobrze, bo wiesz że tak było. Nie rozumiem dlaczego tak to ma się skończyć  . Dziękuję za to, że chociaż ty pokazałeś mi że nie warto się poddawać w najtrudniejszych chwilach. Dziękuję, za pokazanie świata z innej perspektywy.
Mam nadzieję, że dobrze Ci się będzie wiodło BEZE MNIE. Nie próbuj mnie szukać. NIE nachodź mnie w moim mieszkaniu. Jeszcze dzisiaj zmienię zamki.
Udawajmy że nigdy się nie znaliśmy. Udawajmy, że nigdy nic nas nie łączyło.
UDAWAJ że nie byłeś ze mną zaręczony i że NIE mam z Tobą dziecka. Wolę wychowywać go sama niż z ojcem, który jest na parę miesięcy. Nie chcę żeby to dziecko miało takie życie jak ja.
Dziękuję że byłeś.
Nigdy o Tobie nie zapomnę.
Al. x
PS. Dziękuję za taki "MIŁY" prezent urodzinowy. 

Położyłam kartkę w pokoju chłopaka na szafce nocnej, a obok położyłam pierścionek zaręczynowy i kolejną kartkę- tym razem z USG. Na pożegnanie pocałowałam blondyna w czoło i po cichu wyszłam z jego sypialni, a później i dom. Była godzina piąta trzydzieści rano, kiedy swoim samochodem wyjechałam z garażu chłopaka.
          Kilka minut po dziewiątej do moich drzwi zapukał stolarz, który wymienił mi zamki w mieszkaniu i z uśmiechem podał mi nowe klucze. Ja natomiast nie byłam w stanie posłać mu uśmiechu, bo byłam zmęczona. Wszystkim. Kiedy mężczyzna po trzydziestu minutach wyszedł z mojego mieszkania chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Danielle.
- Alicja! Co tam u ciebie słychać ? - zapytała entuzjastycznie.
- Nic ciekawego. Masz czas się spotkać dzisiaj ? - zapytałam siląc się na miły ton głosu.
- Jasne, za dwadzieścia minut mogę być pod waszym domem - powiedziała szybko.
- Nie! Nie ma mnie w domu u Niall'a. Jestem w swoim mieszkaniu - powiedziałam szybko.
- Co? Jak to?! Coś się stało ?
- Dan... pogadamy jak się spotkamy  dobrze ?
- Jasne. Skoro jesteś w centrum to już się zbieraj, będę za dokładnie pięć minut - powiedziała
- okey - mruknęłam i rozłączyłam się.
Ubrałam z powrotem swoje buty na nogi i nakładając okulary na nos zabrałam swoją torbę i zamykając drzwi na klucz ruszyłam schodami na dół. Przed klatką spotkałam dwóch mężczyzn z aparatami, którzy jak tylko mnie zauważyli zaczęli pstrykać zdjęcia i pytać się, dlaczego wychodzę ze swojego mieszkania, a nie z domu Niall'a. Udawając że nie słyszę krępujących pytań czekałam na samochód przyjaciółki, która po minucie zaparkowała samochód i otworzyła drzwi.
- cześć - wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy.
- Hej, gdzie jedziemy?
- Gdzieś, gdzie będziemy mogły w spokoju porozmawiać - westchnęłam
- Okeey, znam takie miejsce. - ruszyła spod mojej klatki - a tak poza tym to wszystkiego najlepszego - powiedziała posyłając mi uśmiech.
- Dziękuję. - zdjęłam okulary z nosa i schowałam je do torby./
- Alicja? Nie chcę żebyś coś sobie pomyślała, czy coś... ale co ty robiłaś w nocy?
- Ja ? Nie spałam całą noc, a od godziny piątej jadę na kawie - powiedziałam szczerze.
- Widać. Masz takie czerwone oczy, jakbyś przepłakała kilka dni - odpowiedziała skręcając w jakąś alejkę.
- Za dużo się działo w ciągu tych dwudziestu czterech godzin - przeczesałam ręką włosy.
- To opowiadaj! Poza tym dlaczego nie masz pierścionka na palcu ? - zapytała jak  zawsze ciekawa.
- Bo nie jestem już z Niall'em - szepnęłam,  a w moich oczach pojawiły się łzy - nie jestem z nim od wczoraj. Modest kazał mu wybierać między mną i dzieckiem a zespołem .
- Co?! Bez jaj! I co? Wybrał zespół ? Idiota
- No cóż. Można powiedzieć że to ja pomogłam mu wybrać. - opowiedziałam wszystko od początku angielce, a ona słuchała ze zrozumieniem.
Kiedy podjechała pod knajpkę, zaparkowała starannie samochód i ruszyłyśmy do środka. Niestety pech nas nie opuszczał i obok nas pojawił się jeden z paparazzich, który nachalnie robił mi zdjęcia. W duchu przeklnęłam siebie za to, że okulary leżą schowane w torbie.
Po dość szybkim wejściu do środka knajpki usiadłyśmy w najdalszym kącie i zamówiłyśmy po herbacie.
- To co teraz zamierzasz zrobić ? - zapytała dziewczyna popijając ciepłą ciecz.
- Nie wiem - westchnęłam - może wyjadę na te parę miesięcy ciąży i wrócę do Anglii dopiero po porodzie z dzieckiem. Usunę się w cień. Ostatnio dostałam propozycję zaśpiewania piosenki w Ameryce i pewnie ją przyjmę. Pojadę do LA nagrać piosenkę i teledysk, a  po nagraniach wyjadę do Amsterdamu. Mieszka tam mój kuzyn, więc zatrzymam się u niego - powiedziałam po kilku chwilach myślenia.
- Sama ?
- a z kim? Chyba że ty chcesz jechać ze mną ? - zapytałam.
- przez następne dwa-trzy miesiące jestem wolna, więc mogę jechać z Tobą. Zróbmy sobie taki dłuższy wypad. Wolne, piękne i szczęśliwe - zaśmiała się lokowata.

           Tak jak wymyśliła Danielle kilka dni później uśmiechnięte zaparkowałyśmy samochód na parkingu strzeżonym pod Heatrhrow. Zabierając swoje walizki ruszyłyśmy w stronę odpraw.
 Nie zwracałyśmy uwagi na tłum paparazzich, którzy co chwilę pstrykali nam zdjęcia, bo głównie o to nam chodziło, żeby pokazać Liam'owi i Niall'owi, że nie płaczemy w domach za ich stratą. Oczywiście oprócz gości z aparatami
były też fanki, które pchały się między sobą aby zrobić sobie ze mną zdjęcie lub Danielle, albo chociaż zrobić samym nam. Jako że przyjechałyśmy wcześniej na lotnisko postanowiłam zrobić sobie z dziewczynami parę zdjęć. Po oznajmieniu swojej decyzji Danielle weszłam w tłum i zaczęłam pozować do zdjęć.
- Alicja! Dlaczego nie jesteś z Niall'em ? - zapytała blondynka, która chwilę temu zrobiła sobie ze mną zdjęcie.
- To bardziej sprawy prywatne słonko, ale wydaje mi się, że w najbliższym czasie Niall wszystko wam powie - uśmiechnęłam się blado do dziewczyny, która jedynie kiwnęła głową na znak że rozumie.
Pół godziny później razem z Peazer stanęłyśmy przy barierkach prowadzących na odprawę.
- Nareszcie będzie spokój przez kilka godzin - westchnęłam odwracając się w stronę dziewczyny.
- Taa. Mam nadzieję, że w LA nie będzie takiego tłumu - westchnęła.
- Ja też mam taką nadzieję. Zaraz po wylądowaniu pójdziesz ze mną zafarbować włosy na ciemniejszy kolor, dobrze ? - zapytałam zmieniając temat.
- Jasne! Może ja podetnę swoje włosy, są zdecydowanie za długie - zaśmiała się tancerka.
            Kiedy siedziałyśmy już w samolocie i czekałyśmy na lot dostałam 2 sms.

Od: Nialler <3 xx
Gdzie wyjeżdżasz? Nie wyjeżdżaj! Porozmawiajmy, daj mi wszystko wyjaśnić. Proszę!

Od: Lokers :D x
Daj znać gdzie jedziesz! Daj wytłumaczyć się Horan'owi od twojej wyprowadzki nie chcę nigdzie wychodzić! Hazz x


- Kto to ? - zapytała dziewczyna.
- Niall i Harry. Niall żebym nigdzie nie wyjeżdżała a Harry żebym się odezwała, bo Horan wariuje - westchnęłam wyłączając telefon.
- Alicja... Jesteś pewna, że chcesz wyjechać ? Ja ze stratą Liam'a się już pogodziłam, ale to ty byłaś zaręczona i jesteś w ciąży.
- Danielle przecież dobrze wiesz jakbym się czuła gdybym została. Wszystko przypominałoby mi ich. A tak wyjadę, odpocznę i w spokoju urodzę dziecko bez zamartwiania się czy ktoś nie zrobił mi czasem zdjęcia - powiedziałam stanowczo.
- Rozumiem Cię. Też bym tak zrobiła na twoim miejscu - powiedziała chwytając mnie pocieszająco za rękę.
Dwanaście godzin później nasz samolot bezpiecznie wylądował na LAX w Los Angeles. Jako, że na lotnisku było multum paparazzich postanowiłyśmy wyjść wyjściem dla vip, więc zaraz po zabraniu walizek wyszłyśmy "tylnymi" drzwiami i odjechałyśmy dużym samochodem, który został przez nas wypożyczony.
Do hotelu dotarłyśmy po kilku minutach jazdy. Byłyśmy zmęczone więc od razu po rzuceniu walizkami zrobiłyśmy kakao i w dobrych humorach usiadłyśmy na balkonie z widokiem na miasto.

@AliceOfficial chilling with @DaniellePeazer love you babe <3 xx

Napisałam na Twitter'ze, po czym od razu pojawiły się komentarze z pytaniami gdzie jesteśmy. Wyłączyłam telefon i zaczęłam rozmawiać z dziewczyną.
Dwa dni później razem z tancerką przyjechałyśmy do studia. Od razu po wejściu do jednego z pomieszczeń wraz z  Mic Righteous, Dot Rotten i Ghetts zaczęliśmy pracę nad piosenką.


Studio Timeee with @dcp1006 @MicRight @DotRotten and @Ghetts NIGGA haha <3 


  Od razu na moim instagramie pojawiło się zdjęcie z tego spotkania. W sumie w studio spędziliśmy cały dzień, podczas którego nagraliśmy całą piosenkę. Równo o godzinie osiemnastej wyszłyśmy z Peazer z budynku i ruszyłyśmy w stronę fryzjera. Ja- zafarbowałam włosy na ciemny kolor, a Danielle podcięła końcówki.
Przez następny miesiąc siedziałyśmy w Los Angeles i odpoczywałyśmy. Przez ten czas ani razu nie wchodziłyśmy na Twitter'a ani na instagram. Miałyśmy wolne od wszystkiego. Przez pierwszy tydzień po nagraniu piosenki w studio zabraliśmy się za nagrywanie teledysku, który ujrzy światło dzienne za miesiąc, kiedy to ja i Danielle będziemy już w Amsterdamie. Lot mamy zaplanowany z innego lotniska niż LAX za dwa dni w nocnych godzinach. Wybrałyśmy specjalnie inne lotnisko,żeby nie narobić szumu naszym wylotem. Jako że byłam już w czwartym miesiącu ciąży brzuszek było już widać, ponieważ był dość duży, dlatego też chodziłam w szerokich koszulkach, które jako tako zasłaniały.

**
- Max! Pojedziesz ze mną do tego lekarza! - zapytałam swojego kuzyna. Kilka dni temu po przylocie do Amsterdamu zamieszkałam u swojego kuzyna Max'a. Max jest wysokim brunetem o mocnym błękitnych oczach.  Zazwyczaj chodzi w czarnych rurkach i wysokich nike'ach, full cap'ach i szerszych koszulkach. Jest typem skejta. Max w tym roku kończy ostatni rok studiów i zamierza razem ze mną przeprowadzić się do Anglii. Ale to później. Chłopak studiuje dziennikarstwo i ma nadzieję, że po wprowadzeniu się do Anglii załatwi sobie jakąś dobrze płatną pracę.
- No już, nie denerwuj się tak bo Ci żyłka pęknie -powiedział wchodząc do salonu. Westchnąwszy zabrałam swoją torbę i ruszyłam za kuzynem do garażu skąd wyjechaliśmy czarnym  Rang Rover'em.
- dlaczego nie chcesz wrócić do Anglii i tam urodzić tylko tutaj ? - zapytał stając na pasach.
- Mas, przecież dobrze wiesz dlaczego. Tam nie miałabym spokoju, założę się że co chwilę dzwonił by Niall lub Harry żeby ze mną porozmawiać - westchnęłam
- No tak, ale czy nie uważasz że Niall powinien teraz się wami opiekować? Przecież gdybyście się z tym nie wychylali może wszystko wyszło by bokiem.
- Max! Nie denerwuj mnie nawet! Mówiłam Ci coś na ten temat! To nie ja wybierałam dobra!? Myślisz, że mi się uśmiecha przez czas ciąży ukrywać się w innym mieście i kraju, żeby nie narobić szumu wobec mojej osoby?! Myślisz że nie tęsknię za Niall'em! Oczywiście, że tęsknię i będę tęsknic. Wiem że może pochopnie postąpiłam, ale co miałam zrobić. Kocham go i chce żeby był szczęśliwy.
- Chcesz żeby był szczęśliwy kosztem twoim i dziecka?! Alicja proszę Cię. Może i tego nie wiesz, ale jestem cholernie wściekły na to jak zachował się ten cały piosenkarzyna! Chcę twojego szczęścia, ale nie mogę usiedzieć w miejscu, kiedy słyszę jak każdego wieczora płaczesz w poduszkę! Myślisz że tego nie słyszę?! Słyszę i po prostu jestem wściekły - powiedział równie i  zdenerwowany jak ja chłopak.
- Max proszę Cię...
- Nie Alicja, nie próbuj się nawet tłumaczyć. Po porodzie kiedy ja skończę studia przeprowadzamy się do Anglii. Jadę z Tobą i będę z Tobą mieszkał, pomogę Ci. Może i nie mam doświadczenia przy dzieciach, ale pomogę Ci. Będę ci pomagał czy tego chcesz, czy nie - powiedział stanowczo wjeżdżając na parking szpitala.

******
Ostatni miesiąc ciąży
******
       Siedziałam na kanapie w salonie Max'a i jedząc lody oglądałam telewizję. Max przez ostatnie parę dni był strasznie tajemniczy. Ciągle rozmawiał z kimś przez telefon, a kiedy pytałam się go z kim odpowiadał że z nikim ważnym. Dzisiaj akurat kiedy mieliśmy spędzić czas, bo nie miał zajęć, to on gdzieś pojechał.
Wkurzona zajadałam lody, a po moich policzkach leciały łzy spowodowane jakimś głupim romansidłem w TV.
Oglądanie telewizji przerwał mi szum na przedpokoju. Kładąc pudełko lodów na ławie wstałam(z małymi problemami) z kanapy i ruszyłam do drzwi. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam w przejściu Harry'ego, który uśmiechnięty rozmawiał z moi kuzynem.
- Harry?! Co ty tutaj robisz?! - zapytałam zaskoczona.
- Jak to co ? Mamy trochę wolnego, więc jestem! Dzwoniłem do ciebie ale odebrał Max noo i jakoś się zgadało i mnie zaprosił - powiedział uśmiechnięty, spojrzałam na Max'a a on jedynie posłał mi całusa.
- Słuchajcie, ja idę na zakupy a ty Harry zajmij się nią. Codziennie siedzi przed tym telewizorem i nic nie robi - mruknął chłopak, po czym wyszedł z domu.
Zaskoczona widokiem swojego przyjaciela ruszyłam do salonu, a Styles ruszył za mną.
- Too, Harry.... powiedz mi co tam u ciebie/was słychać ? - zapytałam patrząc w jego stronę.
- No cóż. Kiedy wyprowadziłaś się od Niall'a codziennie siedział u któregoś z nas i wyjadał nam rzeczy z lodówki. Był zrozpaczony. Wtedy powiedzieliśmy mu, żeby o ciebie zaczął walczyć, a parę minut później na twitter'ze fanki zaczęły pisać, że razem z Danielle wyjechałaś. Nie powiem zaskoczyło nas to. Potem o tobie wszystko ucichło, do momentu aż wyszła twoja piosenka z tamtymi piosenkarzami. Niall wariuje bez ciebie. Nie chce koncertować, bo wszystko zwala na modest - westchnął - ale nikt nic nie mówi. Ludzie z modestu zawalili sprawę i oni niech się z tym męczą.
- Ale Harry po co ty mi to mówisz, co ? Myślisz, że teraz zabiorę wszystkie rzeczy i wrócę ? Harry - jęknęłam -  ja przyjadę do Anglii, to mój dom, po prostu chce odpocząć. Cieszę się, że przyjechałeś ale po co ? Jak ktoś się dowie gdzie jesteś wszystko się zepsuje.
- Alicja! Nikt się nie dowie! obiecuje! Proszę Cię, powiedz mi tylko jedno że jest dobrze. Proszę. Jesteśmy przyjaciółmi. Martwię się o ciebie! - powiedział klękając przede mną.
A ja? Ja nie wytrzymałam. Tama puściła.



***********

Mam nadzięję, że rozdział wam się podoba.

Liczę na komentarze i dziękuję za te 13 komentarzy pod ostatnim rozdziałem.

Jak myślicie, co się stało hyym?

Pozdrawiam

G x

sobota, 31 sierpnia 2013

38. Klub

                    Dwie godziny później podjechałam już pod mój dom. Wjechałam na podjazd i po zamknięciu bramy złapałam walizki i weszłam do środka. Od razu przywitał mnie znajomy mi zapach. Nie tracąc czasu przebrałam się i zostawiając nierozpakowane walizki ruszyłam do piwnicy skąd zabrałam kartony, po czym poszłam do gabinetu rodziców od którego zaczęłam . Ku mojemu zdziwieniu jedyne rzeczy które leżały w gabinecie należały do mojej mamy. Rzeczy ojca zniknęły. Kiwnęłam jedynie głową i zabrałam się do pakowania dokumentów.
 Po godzinie 3/4 dokumentów leżała sprawdzona w kartonach. Wszystkie dokumenty musiałam sprawdzić, żeby wiedzieć co wyrzucić a co nie.
Ostatnie papiery były związane głównie ze mną. Z tego co wyczytałam moja rodzicielka miała drugie prywatne konto w banku, na którym przetrzymywała swoje oszczędności. To konto było oszczędnościowe i z każdym rokiem pieniądze te były powiększane przez jakiś procent.
Na tym papierze było napisane, że w razie śmierci mamy całe konto należy do mnie. Po moich obliczeniach wyszło, że na tym koncie jest już około dziesięciu milionów euro. Kiedy zorientowałam się, że nie chodzi tutaj o polskie pieniądze, lecz euro byłam zdziwiona. Nigdy moja rodzicielka nie mówiła o tak dużych pieniądzach, a z tego co się orientowałam miała wspólne konto z ojcem, który najwyraźniej nie wiedział, że moja rodzicielka ma prywatne konto. Zabrałam wszystkie dokumenty na ten temat do jednej teczki, którą zaniosłam do swojego pokoju, resztę natomiast schowałam do kartonu.
Wieczorem siedząc przed telewizorem strasznie się nudziłam, dlatego też włączyłam swój stary telefon z Polską kartą i zadzwoniłam do Zuźki.
- Alicja ?! -  krzyknęła zaraz po odebraniu telefonu.
- Nie duch święty dzwoni z mojego telefonu! Gdzie jesteście ? - zapytałam ze śmiechem.
- Pamiętasz jeszcze o naszym miejscu nad jeziorkiem ? Mamy namioty i imprezkę, więc wpadaj ! - krzyknęła.
- Okey, będę za jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut - mruknęłam rozbawiona, po czym rozłączyłam się. Zaraz po odłożeniu telefonu na stolik ruszyłam do swojej sypialni, skąd zabrałam torbę do której włożyłam dokumenty, portfel, okulary, ciuchy na zmianę i aparat, aby następnie wyjść z uśmiechem z domu.
Dwadzieścia minut później stałam już obok grupki siedzącej na krzesłach i śmiejących się głośno. Żadne z nich mnie nie zobaczyło, więc wystraszyłam ich.
- boo ! - krzyknęłam na co Zuźka i Miśka pisnęły a ja zaczęłam się śmiać.
- Dalej się boicie wszystkiego ? - zapytałam po napadzie śmiechu.
- Nie, po prostu nas wystraszyłaś - mruknęły, a reszta zaśmiała się, a po chwili zostałam tulona przez całą grupę.
- Dlaczego nie mówiłaś, że przylecisz do Polski  ?- zapytał Piotrek jak już siedzieliśmy razem przy ognisku.
- Nie przyleciałam. Przyjechałam swoim samochodem, żeby móc zabrać najpotrzebniejsze rzeczy z domu i móc go sprzedać - powiedziałam.
- JAk to ? To już do nas nie wrócisz ? - zapytała ze śmiechem Miśka.
- Pogadamy o tym jutro, jak będziecie trzeźwi- zaśmiałam się.
- A teraz zrobię sobie zdjęcie z Alicją, moją kochaną mrr - wybełkotał Bartek.
Kiedy stanęłam z nim do zdjęcia reszta chłopaków również zaczęła się ustawiać. Zaraz po pstryknięciu fotki, wstawiłam ją na instagram






boyz boyz boyz #friends #Poland #party #fun #miss #you @niallohoran #happy #love #smile #with #bartek #piotrek #arek #marcel #kuba #wojtek







- Patrzcie no nie było jej parę dobrych miesięcy w polsce i już ma przyzwyczajenia Anglików - zaśmiała się pijana Zuzka, kiedy zobaczyła że wstawiam zdjęcia na instagram.
- No co ? Jedyne miejsce, gdzie mogę wstawić zdjęcia - zaśmiałam się.
- Dobra, a teraz mów nam co się dzieje, że dom sprzedajesz aż tak pijani nie jesteśmy oprócz Zuźki - powiedział poważny Piotrek
 - no i Bartka - mruknęłam - noo... jeszcze na początku tego roku nie sprzedawałabym tego domu, ale sprawy tak szybko się potoczyły, że już wiem że nie wrócę do Polski
- ale dlaczego ? Coś się stało ? Nie masz kasy na utrzymanie ? Ojciec się wkurza, że nie sprzedałaś domu ? Czy to z Niall'em jest już na wyższym szczeblu ? - zapytała Miśka.
- Niall mi się oświadczył - powiedziałam.
- Serio ?! - krzyknęli wszyscy
- Tak, dwa miesiące temu , jakoś tak. A półtora miesiąca temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży więc już nie wrócę do Polski tylko zostanę tam - uśmiechnęłam się do przyjaciół.
- To gratulacje! Szczerze nie spodziewaliśmy się, że tak szybko będziesz zajęta- powiedział Bartek popijając piwo, a ja jedynie kiwnęłam głową.
Przez resztę wieczoru rozmawialiśmy o wszystkim, wspominaliśmy dawne czasy kiedy byliśmy młodzi. Coś około drugiej w nocy rozeszliśmy się do namiotów i poszliśmy spać.
Następnego dnia:
Wstałam kiedy jeszcze wszyscy spali. Zabrałam ciuchy na przebranie z torebki i poszłam do samochodu jednego z chłopaków po czym przebrałam się.
Rozłożyłam jeden z leżaków, leżący obok namiotu Marcela i usiadłam na nim w stronę jeziorka obok rozstawionej wędki do łowienia ryb. Po kilku minutach z namiotu wyszedł wcześniej wspomniany Marcel i Kuba.
- No, my tu myśleliśmy że wstaniemy pierwsi, a ta już nawet przebrana - zaśmiał się brunet.
- Nie mogłam spac. Poza tym w ostatnim czasie wstaje bardzo wcześnie, więc.. - powiedziałam, po czym zaczęliśmy się śmiac.






@AliceOfficial Chilling #łowimy #sobie #rybki #Poland #me #happy #love #miss #you #friends #party 









- Ty serio masz uzależnienie od tego internetu - zaśmiał się Marcel siadając obok mnie.
- Instagram, twitter i facebook to jedyne strony gdzie mogę teraz rozmawiać z Niall'em i chłopakami. Na przykład teraz. Ja jestem tutaj w Polsce a oni pojechali na premierę filmu do Nowego Yorku, więc rozmawiamy i oglądamy zdjęcia jak coś dodamy - powiedziałam z uśmiechem.
- No wiem, przecież aż tak głupi nie jestem. Po prostu ja nawet nie miałbym czasu na wchodzenie na coś takiego, a co dopiero sprawdzanie itp. - mruknął podając mi kanapkę z serem.
- Ej, skąd masz kanapki ? - powiedziałam oburzona
- Jak to skąd ? Z domu, ja mądry Marcel zabrałem kanapki z domu, a oni niech się głodzą - zaśmiał się blondyn - no ale wiesz, jako że jesteś też ty postanowiłem się podzielić, bo wiesz jesteś teraz w ciąży i te sprawy - zaczął się plątać a ja wybuchłam śmiechem.
- To że jestem w ciąży nie znaczy że jestem chora czy coś. Po prostu za dziewięć miesięcy urodzę małego szkraba - powiedziałam rozbawiona.
- Tak, to znaczy że się seksiłaś z Horan'em - powiedział Bartek dosiadając się do nas.
- Bez zabezpieczenia - pokiwał palcem Marcel, po czym razem z Bartkiem przybili sobie piątki.
- Ey wy też kiedyś będziecie się seksic
- No tak, ale my to teraz wolimy się bawić. Małżeństwo i zakładanie rodzin to nie dla nas - powiedzieli zgodnie.
- Taak, teraz tak mówicie a za rok czy dwa dostanę zaproszenie na ślub- pokazałam im język.
- Serio ? Zobaczysz że zaproszenie na ślub dostaniesz za co najmniej sześc lat, a nie teraz. Teraz to trzeba szykować imprezę ! - powiedział Bartek
- Imprezę ? Na co ?
- Słuchaj może i masz dużo na głowie i te sprawy, ale nie gadaj że zapomniałaś o swoich własnych urodzinach, które masz już za trzy dni - jęknął Marcel łapiąc się za głowę.
- Nie zapomniałam, ale od czasu mojego wypadku nie wyprawiam urodzin. Trzy lata temu leżałam w szpitalu w stanie śpiączki, dwa lata temu spędzałam je samotnie na jakimś pokazie mody w Mediolanie a rok temu siedziałam w domu, bo Niall z chłopakami byli w Australii. Ten rok będzie taki sam - powiedziałam stanowczo.
- Ej! Ale tutaj to jest co innego! Jesteś w swoim ojczystym kraju no! Powinnaś się zabawić! - powiedział Bartek
- Nie i koniec. Dzisiaj to ja po powrocie do domu jadę do mamy na cmentarz i jadę z powrotem do Anglii, bo za trzy tygodnie Niall jedzie dalej w trasę i chce z nim spędzić jak najwięcej czasu - powiedziałam poważnie.
- Serio ?
- tak. Mówię serio. Przyjechałam tutaj do Polski jedynie zabrać rzeczy z domu i spotkać się z wami noo i iść na cmentarz do mamy. Nic więcej - powiedziałam poważnie.
Godzinę później wszyscy już siedzieliśmy i zajadaliśmy się śniadaniem - jak się okazało wszyscy mieli ze sobą kanapki i wodę, więc nie umarliśmy z głodu.
Około godziny czternastej pożegnałam się ze wszystkimi i zabierając swoje rzeczy ruszyłam spacerkiem do domu, gdzie byłam już  po dwudziestu minutach.Od razu po zamknięciu drzwi weszłam pod prysznic, po czym przebrałam się w ciuchy wcześniej przyszykowane. Równo o godzinie szesnastej wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w stronę cmentarza. Oczywiście przed cmentarzem było mnóstwo ludzi - w tym także rodziny z dziećmi. Kiedy jedna młoda dziewczyna rozpoznała mnie od razu ruszyła w moją stronę z aparatem w ręku. Wiedziałam, że będzie chciała zrobić sobie ze mną zdjęcie, więc również sama stanęłam żeby polka nie musiała mnie gonić.
- Cześć. Ja...ja wiem że jesteś tutaj w sprawach prywatnych i to tak nie wypada, ale czy mogłabym zdjęcie ? - zapytała niepewnie
- Jasne. - stanęłam obok niej i uśmiechnęłam się do aparatu. Rodzice dziewczyny obserwowali nas z daleka szepcząc coś do siebie. Blondynka podziękowała po zrobieniu zdjęcia i pobiegła do rodziców, ja natomiast już bez zatrzymywania się ruszyłam w stronę nagrobku rodzicielki, na którym postawiłam duży bukiet kwiatów i zapaliłam znicz. Po krótkiej modlitwie wróciłam do samochodu i w ciszy ruszyłam w stronę domu. Nie przebierając się w inny strój (jedynie zdjęłam buty) zaczęłam wszystkie potrzebne kartony*było ich około 10) przenosić do swojego samochodu. Trzydzieści minut później wszystkie dziesięć kartonów było w moim audi R8, więc resztę poukładałam obok siebie.Na wolne miejsce w bagażniku upchnęłam swoje walizki i po zamknięciu domu ( i włożeniu butów haha) wsiadłam do samochodu i podjechałam pod dom swojej ciotki.
- Alicja ? Coś się stało ? - zapytała witając mnie przy wejściu.
- Nic się nie stało, lecz wracam do Anglii już i przyszłam się pożegnać.
- Już ? Tak szybko ? Przecież wczoraj rano dopiero co przyjechałaś.
- No tak, ale wszystkie sprawy już załatwiłam - powiedziałam kłamiąc ciocię. Tak naprawdę nie wystawiłam domu na sprzedaż.
- Naprawdę ? Powiedz dlaczego wyjeżdżasz. Przecież widzę, że kłamiesz - westchnęła siadając na krześle w kuchni.
- Po prostu nie mam co tutaj już robić. Myślałam, że spędzę chociaż trochę czas z przyjaciółmi, ale po kilku godzinach w ich towarzystwie zauważyłam, że nie mam już z nimi takiego kontaktu co kiedyś. W domu popakowałam większość rzeczy i połowę z nich zabieram ze sobą, a domu na razie nie sprzedaje - powiedziałam szczerze.
- Oh, no chyba że tak. No cóż. Życie za granicą jest całkowicie różne od tego tutaj, więc może dlatego ? Jakby nie było w Anglii mieszkasz już dobre pięć lat, więc jesteś już przyzwyczajona do tamtych zachowań.
- No wiem, dlatego też już wyjeżdżam - powiedziałam spokojnie.
- No cóż. Nie zatrzymuje Cię kochanie. Masz tam swoje życie i swojego chłopaka, nowych przyjaciół. Ale czasami nie zapominaj też o swojej ciotce, dobrze ?
- No jasne haha- zaśmiałam się, po czym przytuliłam kobietę.

Czternaście godzin później podjeżdżałam już zmęczona pod nasz dom w Londynie. W całym mieszkaniu było ciemno, jedynie świeciła się lampka od komputera blondyna, co oznajmiło mi że gdzieś tu musi byc. Jako że było już grubo po pierwszej w nocy. Stawiając walizki przy wejściu ruszyłam na poszukiwania chłopaka, lecz nigdzie go nie znalazłam. Z westchnięciem wróciłam z powrotem do salonu i uruchomiłam ze stanu uśpienia komputer. Okazało się, że ta gapa zapomniała wyłączyć komputer, dlatego sama wyłączyłam sprzęt i zmęczona poszłam do sypialni gdzie przebrałam się w dresy i na nowo zasiadłam na kanapie w salonie załączając telewizor. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie ciche przekleństwa.  Rozkojarzona wstałam z kanapy, po czym zapaliłam jedną ze stojących obok lamp. Kiedy światło rozeszło się po pomieszczeniu zauważyłam skakającego na jednej nodze - w samych skarpetkach - blondyna i zaczęłam się cichutko śmiać. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a kiedy zorientował się "kim jestem" na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Alicja ? A ty nie miałaś być w Polsce? - zapytał podchodząc do mnie.
- Miałam być, ale wróciłam wcześniej - z powrotem usiadłam na kanapie. Blondyn usiadł obok mnie, a moja głowa zaraz wylądowała na jego kolanach. Niall od razu zaczął mnie smyrać po policzku.
- Czemu ?
- Za dużo czasu spędzam w waszym towarzystwie, i stwierdziłam że nie pasuję do tamtego świata - mruknęłam obracając się w jego stronę.
- Ale jak ? Przecież...
- Jadąc do Polski miałam w planach dać na sprzedaż dom, spakować wszystkie rzeczy i spędzić czas z moim przyjaciółmi. Lecz po paru godzinach stwierdziłam że tam nie pasuje - powiedziałam przerywając chłopakowi - to już nie jest to samo. W tak dużym domu jaki jest w Warszawie było strasznie cicho i wszystko przypominało mi moją mamę, przyjaciele natomiast.. eh .. nie miałam z nimi już tego samego kontaktu co dwa-trzy lata temu.
- więc stwierdziłaś, że czas wracać tutaj - dokończył za mnie Irlandczyk
- tak - westchnęłam - teraz to tutaj jest mój dom. To tutaj chcę spędzić parę następnych lat, z Tobą u boku... A teraz szybka zmiana tematu. Gdzie byłeś ? - usiadłam obok Horna'a i z uśmiechem spojrzałam na niego
- Byliśmy z Andy'm i Liam'em w klubie - powiedział westchnąwszy.
- Tak ? I jak się bawiliście ? - zapytałam wdrapując się na jego kolana.
- no wiesz. Piliśmy, śmialiśmy się .. - zaczął wymieniać smyrając mnie palcami po nogach.
- tak ? A dziewczyny jakieś były ?
- aha. Było ich strasznie duuużo.
- naprawdę ? To może powinieneś tam wrócić ? - zapytałam walcząc z uśmiechem, który próbował pojawić się na mojej twarzy.
- No wiesz, miałem taki zamiar ale skoro ty jesteś w domu... - chłopak zaśmiał się, po czym nie patrząc czy chce coś powiedzieć wpił się w moje usta.
Z przyjemnością oddałam mokre pocałunki chłopaka.
- mhmm. Za tym najbardziej tęskniłem jak nie było cię obok mnie - mruknął, kiedy przestaliśmy się całować. Spojrzałam na niego zdziwiona - za tym, że po powrocie do hotelu lub tutaj było tak cicho. Jak wiem, że ty na mnie czekasz to aż chce mi się wracać - powiedział uśmiechnięty.
- awww. to naprawdę miłe co powiedziałeś. A teraz idź się umyj i idziemy spać - powiedziałam udając powagę.
- aż tak bardzo śmierdzę ? - zapytał
- yhyyym. Bardzo haha, dobra serio mówię idź pod prysznic a ja poczekam na ciebie w sypialni. Jestem zmęczona, dwanaście godzin jazdy jest trochę męczące - westchnęłam zsuwając się z kolan Horan'a.
- Dwanaście? Mówiłem Ci żebyś leciała samolotem, to ty nie uparciuchu - mruknął wstając, a ja jedynie przewróciłam oczami.
Dwadzieścia minut później oboje leżeliśmy w łóżku i zasypialiśmy trzymając się w mocnym uścisku.

***
Obudziłam się kiedy przez okno na moją twarz świeciły promyki słońca. Niall słodko spał wtulony w swoją poduszkę, więc wstałam i zabierając ciuchy po czym ruszyłam do łazienki.
Kiedy byłam już ubrana oraz siedziałam na dole w kuchni robiąc kanapki rozdzwonił się mój telefon.
Na wyświetlaczy widniał numer Modest'u. Odebrałam.
- Słucham?
- Alicja? Jest gdzieś tam obok ciebie Niall ?
- Niall? Nialler jeszcze śpi, coś się stało ?
- Nie... znaczy się tak. Niall mówił nam że jesteś w ciąży. Chcielibyśmy z wami to omówić dzisiaj przed południem u nas . Możecie się wstawić ? - głos kobiety sprawił, że na moim ciele pojawiły się ciarki, już teraz wiedziałam że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych.
- Oczywiście. Za..zaraz obudzę Horan'a i za około dwie godziny stawimy się u państwa.
- Świetnie! Do zobaczenia - powiedziała sucho, po czym rozłączyła się.
Lekko zdziwiona zachowaniem kobiety odłożyłam telefon na stół i zaczęłam robić kanapki. W pewnym momencie poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach.
- Obudziłem się a ciebie w łóżku brak. Nie mogłaś spać ? - zapytał jeszcze na wpół śpiący.
- Nie chciało mi się spać, więc wstałam. Poza tym... rozmawiałeś z kimś z Modest'u o tym że jestem w ciąży ? - zapytałam odwracając się do niego przodem.
- tak. Musimy o takich rzeczach im mówić. A co?
- Więc teraz możesz się ubrać i jedziemy do ich biura, skarbie. Chcą z nami porozmawiać. - powiedziałam.
- Ughr - warknął, po czym ruszył do sypialni.
Godzinę później wsiedliśmy do samochodu Niall'a i ruszyliśmy w stronę centrum Londynu. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ją masować.
- Nie denerwuj się - mruknął posyłając mi blady uśmiech.
- Nie mów mi, żebym się nie denerwowała, skoro sam jesteś kłębkiem nerwów - mruknęłam patrząc za okno, a w myślach dziękując swojej wspaniałomyślności, że zabrałam ze sobą czarne ray-bany.

**
Kiedy wysiedliśmy pod wielkim budynkiem od razu osaczyła nas gupa ludzi z aparatami i kilka fanek. Z wymuszonym uśmiechem stawałam do zdjęć z angielkami, po czym szybko ruszyłam do środka, gdzie wsiadłam do windy i wjechałam na najwyższe piętro. Obok mnie w krok krok podążał cicho Horan.

- Chcieliście nam o tym wcześniej powiedzieć! - krzyknął mężczyzna ubrany w czarny szyty na miarę garnitur.
- Z tego co wiem ja pod Modest nie należę, więc nic nie musiałam mówić! - powiedziałam oburzona.
- Tak! Ale Niall należy i musimy wiedzieć o takich sprawach! Jesteście jeszcze za młodzi na jakiegoś bachora! - powiedział zdenerwowany.
- Co?! Przepraszam bardzo! Ale czy mam panu mówić nawet to, kiedy i gdzie mam zamiar uprawiać seks ze swoim chłopakiem?! Takiej władzy to chyba jeszcze nie macie! - zdenerwowana krzyknęłam.
- Oczywiście, że nie - prychnął - ale z dzieckiem wiąże się to, że trzeba będzie się nim zajmować, a Niall jest zajęty przez najbliższe kilka lat zespołem i nic z tym nie zrobicie!
- musicie coś z tym zrobić. Ja nie będę was bronił przed zarządem. Niall masz dwa wyjścia, zespół albo założenie rodziny - powiedział po chwili mężczyzna, kiedy żadne z nas się nie odezwało. Spojrzałam na niego zaskoczona a oczy zaszły łzami.
- Co? Nie możecie mu tego zrobić! Przecież dobrze wiecie jak to kocha! - wstałam zdenerwowana,
- przykro mi, ale...
- nie! Niech pan już nic nie mówi - szepnęłam, po czym zabrałam swoją torbę i okulary założyłam na nos. Nie zwracając uwagi na nawoływania mojej osoby wślizgnęłam się do windy i nacisnęłam przycisk z parterem. Kiedy to znalazłam się już przy głównym wejściu wybiegłam na zewnątrz i przepychając się przez tłum fotoreporterów szybkim tempem ruszyłam w dół ulicy. Po drodze wyłączyłam jeszcze telefon, żeby wszyscy dali mi spokój. Niestety przez całą drogę towarzyszyli mi ludzie z aparatami, którzy postanowili iśc za mną, dlatego też złapałam najbliższą taksówkę i wsiadłam do niej.
- Gdzie panią zawieźć ? - zapytał uśmiechnięty kierowca.
- Jak najdalej stąd proszę, do jakiegoś klubu - powiedziałam głosem wypranym z uczuć.
Taksówkarz kiwną jedynie głową na znak zgody i ruszył z piskiem opon. Ja natomiast nie wytrzymałam i po moich policzkach spłynęło parę łez.
Jak oni mogli dać takie ultimatum Niall'owi. Przecież każdy kto zna mnie bardzo dobrze, wie że nie pozwoliłabym na wybór mojej osoby, mimo że miałoby się to skończyć moją samotną opieką nad dzieckiem gdzieś jak najdalej Anglii w innym kraju. To nie mogłaby być Polska ani Irlandia, gdzieś dalej.
Po trzydziestu minutach jazdy kierowca zatrzymał się przy jednym z tych "mniejszych" klubów. Klub znajdował się dalej od centrum więc wiedziałam że jest mała pewność że ktoś mnie tutaj rozpozna. Dziękując skinieniem głowy anglikowi dałam mu dość duży napiwek i bez patrzenia na drogę ruszyłam w stronę wejścia.
Nie wiem ile spędziłam w tym klubie pijąc co chwilę nowe drinki. Po pięciu zamówionych przestałam liczyć. Kiedy w środku zaczęło pojawiać się więcej ludzi zapłaciłam za wszystkie wysokoprocentowe picia które piłam i lekko chwiejąc się na nogach ruszyłam w stronę wyjścia. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na zewnątrz było już ciemno. Włączyłam telefon i od razu zadzwoniłam po taksówkę, która zjawiła się już po dziesięciu minutach. Równą godzinę później czarna taksówka zatrzymała się przed mieszkaniem moim
 i Niall'a.
W całym domu były pozapalane światła i na podjeździe oprócz samochodu blondyna były dwa inne - zapewne któryś z chłopaków z 1D.
Weszłam po chichu do środka i stanęłam przy wejściu do salonu.
- Chyba nie zamierzasz jej teraz zostawić ? - oburzony głos Harry'ego zabrzmiał w pokoju.
- Stary dobrze wiesz, że zawsze będziemy z Tobą ale to to nie jest dobry pomysł - dopowiedział spokojny głos - Zayn też tu jest.
- To co ja mam zrobić ? Dobrze nam powiedzieli, że albo dziecko  i rodzina albo zespół - głos blondyna.
- TAK! Ale to ona już dość w życiu przeszła, żebyś teraz ty ją zostawił! Przecież ją kochasz, przecież to właśnie z nią jesteś szczęśliwy!
- Tak Liam! Tak! Ale zespół też jest ważny - ryknął blondyn. Nie wytrzymałam, weszłam do salonu, gdzie na mój widok wszyscy umilkli. Po moich policzkach spływały ciepłe łzy.
Kiedy blondyn mnie zauważył podszedł do mnie.
- proszę nie zostawiaj mnie - wyszeptałam .
- Alicja... ja... zrozum że zespół też jest dla mnie ważny - wyszeptał.
- Czyli to koniec ? To koniec tego co na nowo budowaliśmy ? - powiedziałam.
- Alicja... - jęknął.
- Nie! - powiedziałam wycierając wściekła łzy z policzków - jutro mnie tu już nie będzie. Daj mi tylko tą jedną noc na spakowanie się i wytrzeźwienie - wysyczałam ruszając w stronę schodów.
- Alicja! Nie mów że jesteś pijana?! Przecież jesteś w ciąży! Nie możesz pic! - krzyknął zdenerwowany Harry.
- A dajcie wy mi już święty spokój! - krzyknęłam wchodząc po schodach.

C.D.


****
TO JESZCZE NIE KONIEC!
ROZDZIAŁ DŁUGI I ROZDZIALE GO NA DWIE CZĘŚCI! ALE BĘDĄ JAKO DWA ROZDZIAŁY <KUMACIE> :D
LICZĘ NA KOMENTARZE STARAŁAM SIĘ :D

Pozdrawiam
G x
PS. Jak tam po THIS IS US ?