- Dwie godziny. Niall tam żadnego samochodu nie było, jak ona wychodziła na tą ulicę - Max westchnął patrząc na małą dziewczynkę.
- Nie patrzmy na to co się stało. Policja się tym zajmie. Na razie czekajmy na jakieś wieści - westchnął Harry.
- Jak ja mam czekać, skoro nikt mi nic nie chce powiedzieć na temat jej stanu - powiedział Horan nerwowo.
- Teraz o tym myślisz ? Teraz ? Trzeba było się wziąć do porządku parę dni wcześniej, kiedy została sama z dzieckiem i pracą - Styles prychnął.
- Czy ty coś sugerujesz ?
- Tak! Wczoraj już powinieneś się zorientować, że coś jest na rzeczy idioto, kiedy zobaczyliście u mnie w domu małą! Alicja była wykończona ! A kiedy dałem jej cały dzień wolnego od wszystkiego, zamiast odpocząć ona wysprzątała cały dom! - loczek oburzony stanął obok Irlandcyzka.
- Panowie! Teraz nie czas na kłótnie. Pacjentka jest w dobrym stanie, na szczęście nic poważnego się nie stało oprócz złamania prawej nogi i lekkiego wstrząsu mózgu. Dziewczyna jest już na sali i w najbliższych godzinach powinna się obudzic. Podaliśmy jej leki usypiające, żeby organizm się zregenerował - lekarz przerwał głośną wymianę zdań między przyjaciółmi.
- A... możemy do niej wejść ?
- oczywiście.
Otworzyłam oczy i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem w szpitalu. Rozejrzałam się po białej, niezbyt dużej sali i na kanapie pod oknem zobaczyłam śpiących Harry'ego, Niall'a i Zayn'a. Obok mnie na krześle siedział Louis i mając zamknięte oczy słuchał muzyki. Podniosłam lekko swoją prawą rękę i tyrpnęłam przyjaciela, który od razu się przebudził.
- Alicja...obudziłaś się - powiedział uśmiechnięty.
- Jak widać. Jak długo tu już jesteście ? - zapytałam posyłając mu uśmiech.
- Jakieś trzy godziny, ale jak widzę wszyscy zasnęliśmy - odpowiedział z uśmiechem.
- Dziękuję, gdybym wiedziała nie szłabym po tą piłkę - mruknęłam.
- Nic się nie stało, Alice. Ważne że jesteś zdrowa i za dwa-trzy dni będziesz mogła wyjśc.- pchłopak pocieszył mnie - wszyscy tutaj wariowaliśmy jak byłaś na tych badaniach, a Niall z Harry'm omało co się nie pożarli.
- O co ?
- Nie wiem.... Chyba o to, że Niall myślał o niebieskich migdałach zamiast o tobie i małej - wzruszył ramionami.
- Rozumiem - westchnęłam kierując wzrok w ich stronę.
Dwadzieścia minut później wszyscy się obudzili i z uśmiechem mnie "przywitali".
- Chłopaki zostawicie nas samych ? - zapytał blondyn.
- Jasne - odpowiedzieli i posyłając nam uśmiechy wyszli.
- Alicja, ja wiem że źle postąpiłem, ale byłem przerażony... tym wszystkim. Dopiero dzisiaj jak zadzwonili do mnie że miałaś wypadek tak naprawdę doszło do mnie, że to co robię jest złe. Potrzebuję Cię i proszę pozwól mi zaopiekować się wami - powiedział Irlandczyk łapiąc mnie za rękę.
- Dobrze ...
- Zrobię wszystko.... co ?
- Dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Kochaj mnie i bądź przy mnie do końca , dobrze ? - powiedziałam ze łzami w oczach.
- obiecuję - odpowiedział i z uśmiechem pocałował mnie w usta.
Trzy dni później zostałam wypisana ze szpitala, a w domu przywitały mnie walizki Niall'a, który postanowił zamieszkać ze mną i małą.
Co było dalej?
Czy żyli długo i szczęśliwie? Na pewno.
Miłość przezwycięży wszystko.
„- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? - spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. - Co wtedy? - Nic wielkiego. - zapewnił go Puchatek. - Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.”
- Alan Alexander Milne (z książki Kubuś Puchatek)
_______________________________________________
Koniec.
Resztę możecie się sami domyśleć.
I żyli długo i szczęśliwie...
Teraz znajdziecie mnie tutaj : KLIK
Liczę na szczere opinie na temat tego opowiadania...
Na wszelkie pytania itp. odpowiem w komentarzach...
Dziękuję.
szkoda że już koniec, ale tak czy inaczej całe opowiadanie super tak jak poprzednie bardzo wciągnęło : ) czekam na następne
OdpowiedzUsuńo jejku...płaczę że to już koniec tak związałam się z tym opowiadabiem chba zacznę je czytać od nowa hah! co by tu napisać cieszę się że Alice i Niall się zeszli, bardzo się cieszę i będą szczęśliwą rodzinką Horanów wiesz...bardzi się związałam i zawsze "Story with One Direction" będzie na mojen liście najlepszych fanfiction zawsze nie ważne że się skończyło. Uwielviam to opowiadanie i dziękuję że zaczełaś je pisać i dotrwałaś do końca bo większość osób zawiesza blogi itd..a ty dałaś radę i za to ogromny pluus ode mnie skrabie
OdpowiedzUsuńKocham, Kocham, Kocham ciebie i tą historie z każdym rozdziałem byłaś co raz lepsz. Dobra rozpisałam się i zanudzam hah! :D Jesteś świetną pisarką to ten....
ILYSM <3
@xluvmyniallerx
awwwh <3
UsuńDziękuję xx <3
W notatce podałam blog, gdzie teraz będę pisała o Zayn'ie ; )
Dziękuję : ) xx
nieeee, dlaczego koniec ? ;c kocham te opowiadanie ;c
Usuńo jaaa nie wiedziałam, że to koniec !!! piękne zakończenie!!! kocham cie i dziekuje za twój poświęcony czas z tym opiwadaniem!!
OdpowiedzUsuńzakochałm się w tym opowiadaniu kilka miesięcy temu i nigdy nie przestane <3
OdpowiedzUsuńSzkoda że to już koniec :-( opowiadanie było bardzo wciągające :-) dzięki za te 43 wspaniałe rozdziały.-Agnes
OdpowiedzUsuńSmutam sie ,że to już koniec =( Ale i tak cie bardzo lubie ...
OdpowiedzUsuńDziękuje ci za te wspaniałe 43 rozdziały ... ;-(
OdpowiedzUsuńcudowne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńSPAM
Kalifornia. Stan wysokich fal i wielkich marzeń.
Grupa bliskich sobie przyjaciół przygotowuje się do mistrzostw surfingowych. Nie spodziewają się dwóch nowych uczestników. Do San Francisco przyjeżdża rodzeństwo. Carly i Louis nie są zbyt mile przywitani. Powstaje wiele kłótni i sprzeczek.
Czy Vivian, Mia, Niall, Harry, Liam, Zayn i Olly polubią nowych surferów?
Czy Carly i Louis wpasują się w towarzystwo?
Czy grupa rozpadnie się przez zbliżającą się rywalizacje?
Zapraszam na oryginalne opowiadanie pełne uczuć i emocji.
Nie zawiedziesz się.
blue-wave-california.blogspot.com /Carls ♥
Świetny blog <3 /K.
OdpowiedzUsuń