sobota, 31 sierpnia 2013

38. Klub

                    Dwie godziny później podjechałam już pod mój dom. Wjechałam na podjazd i po zamknięciu bramy złapałam walizki i weszłam do środka. Od razu przywitał mnie znajomy mi zapach. Nie tracąc czasu przebrałam się i zostawiając nierozpakowane walizki ruszyłam do piwnicy skąd zabrałam kartony, po czym poszłam do gabinetu rodziców od którego zaczęłam . Ku mojemu zdziwieniu jedyne rzeczy które leżały w gabinecie należały do mojej mamy. Rzeczy ojca zniknęły. Kiwnęłam jedynie głową i zabrałam się do pakowania dokumentów.
 Po godzinie 3/4 dokumentów leżała sprawdzona w kartonach. Wszystkie dokumenty musiałam sprawdzić, żeby wiedzieć co wyrzucić a co nie.
Ostatnie papiery były związane głównie ze mną. Z tego co wyczytałam moja rodzicielka miała drugie prywatne konto w banku, na którym przetrzymywała swoje oszczędności. To konto było oszczędnościowe i z każdym rokiem pieniądze te były powiększane przez jakiś procent.
Na tym papierze było napisane, że w razie śmierci mamy całe konto należy do mnie. Po moich obliczeniach wyszło, że na tym koncie jest już około dziesięciu milionów euro. Kiedy zorientowałam się, że nie chodzi tutaj o polskie pieniądze, lecz euro byłam zdziwiona. Nigdy moja rodzicielka nie mówiła o tak dużych pieniądzach, a z tego co się orientowałam miała wspólne konto z ojcem, który najwyraźniej nie wiedział, że moja rodzicielka ma prywatne konto. Zabrałam wszystkie dokumenty na ten temat do jednej teczki, którą zaniosłam do swojego pokoju, resztę natomiast schowałam do kartonu.
Wieczorem siedząc przed telewizorem strasznie się nudziłam, dlatego też włączyłam swój stary telefon z Polską kartą i zadzwoniłam do Zuźki.
- Alicja ?! -  krzyknęła zaraz po odebraniu telefonu.
- Nie duch święty dzwoni z mojego telefonu! Gdzie jesteście ? - zapytałam ze śmiechem.
- Pamiętasz jeszcze o naszym miejscu nad jeziorkiem ? Mamy namioty i imprezkę, więc wpadaj ! - krzyknęła.
- Okey, będę za jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut - mruknęłam rozbawiona, po czym rozłączyłam się. Zaraz po odłożeniu telefonu na stolik ruszyłam do swojej sypialni, skąd zabrałam torbę do której włożyłam dokumenty, portfel, okulary, ciuchy na zmianę i aparat, aby następnie wyjść z uśmiechem z domu.
Dwadzieścia minut później stałam już obok grupki siedzącej na krzesłach i śmiejących się głośno. Żadne z nich mnie nie zobaczyło, więc wystraszyłam ich.
- boo ! - krzyknęłam na co Zuźka i Miśka pisnęły a ja zaczęłam się śmiać.
- Dalej się boicie wszystkiego ? - zapytałam po napadzie śmiechu.
- Nie, po prostu nas wystraszyłaś - mruknęły, a reszta zaśmiała się, a po chwili zostałam tulona przez całą grupę.
- Dlaczego nie mówiłaś, że przylecisz do Polski  ?- zapytał Piotrek jak już siedzieliśmy razem przy ognisku.
- Nie przyleciałam. Przyjechałam swoim samochodem, żeby móc zabrać najpotrzebniejsze rzeczy z domu i móc go sprzedać - powiedziałam.
- JAk to ? To już do nas nie wrócisz ? - zapytała ze śmiechem Miśka.
- Pogadamy o tym jutro, jak będziecie trzeźwi- zaśmiałam się.
- A teraz zrobię sobie zdjęcie z Alicją, moją kochaną mrr - wybełkotał Bartek.
Kiedy stanęłam z nim do zdjęcia reszta chłopaków również zaczęła się ustawiać. Zaraz po pstryknięciu fotki, wstawiłam ją na instagram






boyz boyz boyz #friends #Poland #party #fun #miss #you @niallohoran #happy #love #smile #with #bartek #piotrek #arek #marcel #kuba #wojtek







- Patrzcie no nie było jej parę dobrych miesięcy w polsce i już ma przyzwyczajenia Anglików - zaśmiała się pijana Zuzka, kiedy zobaczyła że wstawiam zdjęcia na instagram.
- No co ? Jedyne miejsce, gdzie mogę wstawić zdjęcia - zaśmiałam się.
- Dobra, a teraz mów nam co się dzieje, że dom sprzedajesz aż tak pijani nie jesteśmy oprócz Zuźki - powiedział poważny Piotrek
 - no i Bartka - mruknęłam - noo... jeszcze na początku tego roku nie sprzedawałabym tego domu, ale sprawy tak szybko się potoczyły, że już wiem że nie wrócę do Polski
- ale dlaczego ? Coś się stało ? Nie masz kasy na utrzymanie ? Ojciec się wkurza, że nie sprzedałaś domu ? Czy to z Niall'em jest już na wyższym szczeblu ? - zapytała Miśka.
- Niall mi się oświadczył - powiedziałam.
- Serio ?! - krzyknęli wszyscy
- Tak, dwa miesiące temu , jakoś tak. A półtora miesiąca temu dowiedziałam się, że jestem w ciąży więc już nie wrócę do Polski tylko zostanę tam - uśmiechnęłam się do przyjaciół.
- To gratulacje! Szczerze nie spodziewaliśmy się, że tak szybko będziesz zajęta- powiedział Bartek popijając piwo, a ja jedynie kiwnęłam głową.
Przez resztę wieczoru rozmawialiśmy o wszystkim, wspominaliśmy dawne czasy kiedy byliśmy młodzi. Coś około drugiej w nocy rozeszliśmy się do namiotów i poszliśmy spać.
Następnego dnia:
Wstałam kiedy jeszcze wszyscy spali. Zabrałam ciuchy na przebranie z torebki i poszłam do samochodu jednego z chłopaków po czym przebrałam się.
Rozłożyłam jeden z leżaków, leżący obok namiotu Marcela i usiadłam na nim w stronę jeziorka obok rozstawionej wędki do łowienia ryb. Po kilku minutach z namiotu wyszedł wcześniej wspomniany Marcel i Kuba.
- No, my tu myśleliśmy że wstaniemy pierwsi, a ta już nawet przebrana - zaśmiał się brunet.
- Nie mogłam spac. Poza tym w ostatnim czasie wstaje bardzo wcześnie, więc.. - powiedziałam, po czym zaczęliśmy się śmiac.






@AliceOfficial Chilling #łowimy #sobie #rybki #Poland #me #happy #love #miss #you #friends #party 









- Ty serio masz uzależnienie od tego internetu - zaśmiał się Marcel siadając obok mnie.
- Instagram, twitter i facebook to jedyne strony gdzie mogę teraz rozmawiać z Niall'em i chłopakami. Na przykład teraz. Ja jestem tutaj w Polsce a oni pojechali na premierę filmu do Nowego Yorku, więc rozmawiamy i oglądamy zdjęcia jak coś dodamy - powiedziałam z uśmiechem.
- No wiem, przecież aż tak głupi nie jestem. Po prostu ja nawet nie miałbym czasu na wchodzenie na coś takiego, a co dopiero sprawdzanie itp. - mruknął podając mi kanapkę z serem.
- Ej, skąd masz kanapki ? - powiedziałam oburzona
- Jak to skąd ? Z domu, ja mądry Marcel zabrałem kanapki z domu, a oni niech się głodzą - zaśmiał się blondyn - no ale wiesz, jako że jesteś też ty postanowiłem się podzielić, bo wiesz jesteś teraz w ciąży i te sprawy - zaczął się plątać a ja wybuchłam śmiechem.
- To że jestem w ciąży nie znaczy że jestem chora czy coś. Po prostu za dziewięć miesięcy urodzę małego szkraba - powiedziałam rozbawiona.
- Tak, to znaczy że się seksiłaś z Horan'em - powiedział Bartek dosiadając się do nas.
- Bez zabezpieczenia - pokiwał palcem Marcel, po czym razem z Bartkiem przybili sobie piątki.
- Ey wy też kiedyś będziecie się seksic
- No tak, ale my to teraz wolimy się bawić. Małżeństwo i zakładanie rodzin to nie dla nas - powiedzieli zgodnie.
- Taak, teraz tak mówicie a za rok czy dwa dostanę zaproszenie na ślub- pokazałam im język.
- Serio ? Zobaczysz że zaproszenie na ślub dostaniesz za co najmniej sześc lat, a nie teraz. Teraz to trzeba szykować imprezę ! - powiedział Bartek
- Imprezę ? Na co ?
- Słuchaj może i masz dużo na głowie i te sprawy, ale nie gadaj że zapomniałaś o swoich własnych urodzinach, które masz już za trzy dni - jęknął Marcel łapiąc się za głowę.
- Nie zapomniałam, ale od czasu mojego wypadku nie wyprawiam urodzin. Trzy lata temu leżałam w szpitalu w stanie śpiączki, dwa lata temu spędzałam je samotnie na jakimś pokazie mody w Mediolanie a rok temu siedziałam w domu, bo Niall z chłopakami byli w Australii. Ten rok będzie taki sam - powiedziałam stanowczo.
- Ej! Ale tutaj to jest co innego! Jesteś w swoim ojczystym kraju no! Powinnaś się zabawić! - powiedział Bartek
- Nie i koniec. Dzisiaj to ja po powrocie do domu jadę do mamy na cmentarz i jadę z powrotem do Anglii, bo za trzy tygodnie Niall jedzie dalej w trasę i chce z nim spędzić jak najwięcej czasu - powiedziałam poważnie.
- Serio ?
- tak. Mówię serio. Przyjechałam tutaj do Polski jedynie zabrać rzeczy z domu i spotkać się z wami noo i iść na cmentarz do mamy. Nic więcej - powiedziałam poważnie.
Godzinę później wszyscy już siedzieliśmy i zajadaliśmy się śniadaniem - jak się okazało wszyscy mieli ze sobą kanapki i wodę, więc nie umarliśmy z głodu.
Około godziny czternastej pożegnałam się ze wszystkimi i zabierając swoje rzeczy ruszyłam spacerkiem do domu, gdzie byłam już  po dwudziestu minutach.Od razu po zamknięciu drzwi weszłam pod prysznic, po czym przebrałam się w ciuchy wcześniej przyszykowane. Równo o godzinie szesnastej wsiadłam do swojego samochodu i ruszyłam w stronę cmentarza. Oczywiście przed cmentarzem było mnóstwo ludzi - w tym także rodziny z dziećmi. Kiedy jedna młoda dziewczyna rozpoznała mnie od razu ruszyła w moją stronę z aparatem w ręku. Wiedziałam, że będzie chciała zrobić sobie ze mną zdjęcie, więc również sama stanęłam żeby polka nie musiała mnie gonić.
- Cześć. Ja...ja wiem że jesteś tutaj w sprawach prywatnych i to tak nie wypada, ale czy mogłabym zdjęcie ? - zapytała niepewnie
- Jasne. - stanęłam obok niej i uśmiechnęłam się do aparatu. Rodzice dziewczyny obserwowali nas z daleka szepcząc coś do siebie. Blondynka podziękowała po zrobieniu zdjęcia i pobiegła do rodziców, ja natomiast już bez zatrzymywania się ruszyłam w stronę nagrobku rodzicielki, na którym postawiłam duży bukiet kwiatów i zapaliłam znicz. Po krótkiej modlitwie wróciłam do samochodu i w ciszy ruszyłam w stronę domu. Nie przebierając się w inny strój (jedynie zdjęłam buty) zaczęłam wszystkie potrzebne kartony*było ich około 10) przenosić do swojego samochodu. Trzydzieści minut później wszystkie dziesięć kartonów było w moim audi R8, więc resztę poukładałam obok siebie.Na wolne miejsce w bagażniku upchnęłam swoje walizki i po zamknięciu domu ( i włożeniu butów haha) wsiadłam do samochodu i podjechałam pod dom swojej ciotki.
- Alicja ? Coś się stało ? - zapytała witając mnie przy wejściu.
- Nic się nie stało, lecz wracam do Anglii już i przyszłam się pożegnać.
- Już ? Tak szybko ? Przecież wczoraj rano dopiero co przyjechałaś.
- No tak, ale wszystkie sprawy już załatwiłam - powiedziałam kłamiąc ciocię. Tak naprawdę nie wystawiłam domu na sprzedaż.
- Naprawdę ? Powiedz dlaczego wyjeżdżasz. Przecież widzę, że kłamiesz - westchnęła siadając na krześle w kuchni.
- Po prostu nie mam co tutaj już robić. Myślałam, że spędzę chociaż trochę czas z przyjaciółmi, ale po kilku godzinach w ich towarzystwie zauważyłam, że nie mam już z nimi takiego kontaktu co kiedyś. W domu popakowałam większość rzeczy i połowę z nich zabieram ze sobą, a domu na razie nie sprzedaje - powiedziałam szczerze.
- Oh, no chyba że tak. No cóż. Życie za granicą jest całkowicie różne od tego tutaj, więc może dlatego ? Jakby nie było w Anglii mieszkasz już dobre pięć lat, więc jesteś już przyzwyczajona do tamtych zachowań.
- No wiem, dlatego też już wyjeżdżam - powiedziałam spokojnie.
- No cóż. Nie zatrzymuje Cię kochanie. Masz tam swoje życie i swojego chłopaka, nowych przyjaciół. Ale czasami nie zapominaj też o swojej ciotce, dobrze ?
- No jasne haha- zaśmiałam się, po czym przytuliłam kobietę.

Czternaście godzin później podjeżdżałam już zmęczona pod nasz dom w Londynie. W całym mieszkaniu było ciemno, jedynie świeciła się lampka od komputera blondyna, co oznajmiło mi że gdzieś tu musi byc. Jako że było już grubo po pierwszej w nocy. Stawiając walizki przy wejściu ruszyłam na poszukiwania chłopaka, lecz nigdzie go nie znalazłam. Z westchnięciem wróciłam z powrotem do salonu i uruchomiłam ze stanu uśpienia komputer. Okazało się, że ta gapa zapomniała wyłączyć komputer, dlatego sama wyłączyłam sprzęt i zmęczona poszłam do sypialni gdzie przebrałam się w dresy i na nowo zasiadłam na kanapie w salonie załączając telewizor. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziły mnie ciche przekleństwa.  Rozkojarzona wstałam z kanapy, po czym zapaliłam jedną ze stojących obok lamp. Kiedy światło rozeszło się po pomieszczeniu zauważyłam skakającego na jednej nodze - w samych skarpetkach - blondyna i zaczęłam się cichutko śmiać. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, a kiedy zorientował się "kim jestem" na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Alicja ? A ty nie miałaś być w Polsce? - zapytał podchodząc do mnie.
- Miałam być, ale wróciłam wcześniej - z powrotem usiadłam na kanapie. Blondyn usiadł obok mnie, a moja głowa zaraz wylądowała na jego kolanach. Niall od razu zaczął mnie smyrać po policzku.
- Czemu ?
- Za dużo czasu spędzam w waszym towarzystwie, i stwierdziłam że nie pasuję do tamtego świata - mruknęłam obracając się w jego stronę.
- Ale jak ? Przecież...
- Jadąc do Polski miałam w planach dać na sprzedaż dom, spakować wszystkie rzeczy i spędzić czas z moim przyjaciółmi. Lecz po paru godzinach stwierdziłam że tam nie pasuje - powiedziałam przerywając chłopakowi - to już nie jest to samo. W tak dużym domu jaki jest w Warszawie było strasznie cicho i wszystko przypominało mi moją mamę, przyjaciele natomiast.. eh .. nie miałam z nimi już tego samego kontaktu co dwa-trzy lata temu.
- więc stwierdziłaś, że czas wracać tutaj - dokończył za mnie Irlandczyk
- tak - westchnęłam - teraz to tutaj jest mój dom. To tutaj chcę spędzić parę następnych lat, z Tobą u boku... A teraz szybka zmiana tematu. Gdzie byłeś ? - usiadłam obok Horna'a i z uśmiechem spojrzałam na niego
- Byliśmy z Andy'm i Liam'em w klubie - powiedział westchnąwszy.
- Tak ? I jak się bawiliście ? - zapytałam wdrapując się na jego kolana.
- no wiesz. Piliśmy, śmialiśmy się .. - zaczął wymieniać smyrając mnie palcami po nogach.
- tak ? A dziewczyny jakieś były ?
- aha. Było ich strasznie duuużo.
- naprawdę ? To może powinieneś tam wrócić ? - zapytałam walcząc z uśmiechem, który próbował pojawić się na mojej twarzy.
- No wiesz, miałem taki zamiar ale skoro ty jesteś w domu... - chłopak zaśmiał się, po czym nie patrząc czy chce coś powiedzieć wpił się w moje usta.
Z przyjemnością oddałam mokre pocałunki chłopaka.
- mhmm. Za tym najbardziej tęskniłem jak nie było cię obok mnie - mruknął, kiedy przestaliśmy się całować. Spojrzałam na niego zdziwiona - za tym, że po powrocie do hotelu lub tutaj było tak cicho. Jak wiem, że ty na mnie czekasz to aż chce mi się wracać - powiedział uśmiechnięty.
- awww. to naprawdę miłe co powiedziałeś. A teraz idź się umyj i idziemy spać - powiedziałam udając powagę.
- aż tak bardzo śmierdzę ? - zapytał
- yhyyym. Bardzo haha, dobra serio mówię idź pod prysznic a ja poczekam na ciebie w sypialni. Jestem zmęczona, dwanaście godzin jazdy jest trochę męczące - westchnęłam zsuwając się z kolan Horan'a.
- Dwanaście? Mówiłem Ci żebyś leciała samolotem, to ty nie uparciuchu - mruknął wstając, a ja jedynie przewróciłam oczami.
Dwadzieścia minut później oboje leżeliśmy w łóżku i zasypialiśmy trzymając się w mocnym uścisku.

***
Obudziłam się kiedy przez okno na moją twarz świeciły promyki słońca. Niall słodko spał wtulony w swoją poduszkę, więc wstałam i zabierając ciuchy po czym ruszyłam do łazienki.
Kiedy byłam już ubrana oraz siedziałam na dole w kuchni robiąc kanapki rozdzwonił się mój telefon.
Na wyświetlaczy widniał numer Modest'u. Odebrałam.
- Słucham?
- Alicja? Jest gdzieś tam obok ciebie Niall ?
- Niall? Nialler jeszcze śpi, coś się stało ?
- Nie... znaczy się tak. Niall mówił nam że jesteś w ciąży. Chcielibyśmy z wami to omówić dzisiaj przed południem u nas . Możecie się wstawić ? - głos kobiety sprawił, że na moim ciele pojawiły się ciarki, już teraz wiedziałam że ta rozmowa nie będzie należała do najłatwiejszych.
- Oczywiście. Za..zaraz obudzę Horan'a i za około dwie godziny stawimy się u państwa.
- Świetnie! Do zobaczenia - powiedziała sucho, po czym rozłączyła się.
Lekko zdziwiona zachowaniem kobiety odłożyłam telefon na stół i zaczęłam robić kanapki. W pewnym momencie poczułam ciepłe dłonie na swoich biodrach.
- Obudziłem się a ciebie w łóżku brak. Nie mogłaś spać ? - zapytał jeszcze na wpół śpiący.
- Nie chciało mi się spać, więc wstałam. Poza tym... rozmawiałeś z kimś z Modest'u o tym że jestem w ciąży ? - zapytałam odwracając się do niego przodem.
- tak. Musimy o takich rzeczach im mówić. A co?
- Więc teraz możesz się ubrać i jedziemy do ich biura, skarbie. Chcą z nami porozmawiać. - powiedziałam.
- Ughr - warknął, po czym ruszył do sypialni.
Godzinę później wsiedliśmy do samochodu Niall'a i ruszyliśmy w stronę centrum Londynu. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ją masować.
- Nie denerwuj się - mruknął posyłając mi blady uśmiech.
- Nie mów mi, żebym się nie denerwowała, skoro sam jesteś kłębkiem nerwów - mruknęłam patrząc za okno, a w myślach dziękując swojej wspaniałomyślności, że zabrałam ze sobą czarne ray-bany.

**
Kiedy wysiedliśmy pod wielkim budynkiem od razu osaczyła nas gupa ludzi z aparatami i kilka fanek. Z wymuszonym uśmiechem stawałam do zdjęć z angielkami, po czym szybko ruszyłam do środka, gdzie wsiadłam do windy i wjechałam na najwyższe piętro. Obok mnie w krok krok podążał cicho Horan.

- Chcieliście nam o tym wcześniej powiedzieć! - krzyknął mężczyzna ubrany w czarny szyty na miarę garnitur.
- Z tego co wiem ja pod Modest nie należę, więc nic nie musiałam mówić! - powiedziałam oburzona.
- Tak! Ale Niall należy i musimy wiedzieć o takich sprawach! Jesteście jeszcze za młodzi na jakiegoś bachora! - powiedział zdenerwowany.
- Co?! Przepraszam bardzo! Ale czy mam panu mówić nawet to, kiedy i gdzie mam zamiar uprawiać seks ze swoim chłopakiem?! Takiej władzy to chyba jeszcze nie macie! - zdenerwowana krzyknęłam.
- Oczywiście, że nie - prychnął - ale z dzieckiem wiąże się to, że trzeba będzie się nim zajmować, a Niall jest zajęty przez najbliższe kilka lat zespołem i nic z tym nie zrobicie!
- musicie coś z tym zrobić. Ja nie będę was bronił przed zarządem. Niall masz dwa wyjścia, zespół albo założenie rodziny - powiedział po chwili mężczyzna, kiedy żadne z nas się nie odezwało. Spojrzałam na niego zaskoczona a oczy zaszły łzami.
- Co? Nie możecie mu tego zrobić! Przecież dobrze wiecie jak to kocha! - wstałam zdenerwowana,
- przykro mi, ale...
- nie! Niech pan już nic nie mówi - szepnęłam, po czym zabrałam swoją torbę i okulary założyłam na nos. Nie zwracając uwagi na nawoływania mojej osoby wślizgnęłam się do windy i nacisnęłam przycisk z parterem. Kiedy to znalazłam się już przy głównym wejściu wybiegłam na zewnątrz i przepychając się przez tłum fotoreporterów szybkim tempem ruszyłam w dół ulicy. Po drodze wyłączyłam jeszcze telefon, żeby wszyscy dali mi spokój. Niestety przez całą drogę towarzyszyli mi ludzie z aparatami, którzy postanowili iśc za mną, dlatego też złapałam najbliższą taksówkę i wsiadłam do niej.
- Gdzie panią zawieźć ? - zapytał uśmiechnięty kierowca.
- Jak najdalej stąd proszę, do jakiegoś klubu - powiedziałam głosem wypranym z uczuć.
Taksówkarz kiwną jedynie głową na znak zgody i ruszył z piskiem opon. Ja natomiast nie wytrzymałam i po moich policzkach spłynęło parę łez.
Jak oni mogli dać takie ultimatum Niall'owi. Przecież każdy kto zna mnie bardzo dobrze, wie że nie pozwoliłabym na wybór mojej osoby, mimo że miałoby się to skończyć moją samotną opieką nad dzieckiem gdzieś jak najdalej Anglii w innym kraju. To nie mogłaby być Polska ani Irlandia, gdzieś dalej.
Po trzydziestu minutach jazdy kierowca zatrzymał się przy jednym z tych "mniejszych" klubów. Klub znajdował się dalej od centrum więc wiedziałam że jest mała pewność że ktoś mnie tutaj rozpozna. Dziękując skinieniem głowy anglikowi dałam mu dość duży napiwek i bez patrzenia na drogę ruszyłam w stronę wejścia.
Nie wiem ile spędziłam w tym klubie pijąc co chwilę nowe drinki. Po pięciu zamówionych przestałam liczyć. Kiedy w środku zaczęło pojawiać się więcej ludzi zapłaciłam za wszystkie wysokoprocentowe picia które piłam i lekko chwiejąc się na nogach ruszyłam w stronę wyjścia. Jakie było moje zdziwienie, kiedy na zewnątrz było już ciemno. Włączyłam telefon i od razu zadzwoniłam po taksówkę, która zjawiła się już po dziesięciu minutach. Równą godzinę później czarna taksówka zatrzymała się przed mieszkaniem moim
 i Niall'a.
W całym domu były pozapalane światła i na podjeździe oprócz samochodu blondyna były dwa inne - zapewne któryś z chłopaków z 1D.
Weszłam po chichu do środka i stanęłam przy wejściu do salonu.
- Chyba nie zamierzasz jej teraz zostawić ? - oburzony głos Harry'ego zabrzmiał w pokoju.
- Stary dobrze wiesz, że zawsze będziemy z Tobą ale to to nie jest dobry pomysł - dopowiedział spokojny głos - Zayn też tu jest.
- To co ja mam zrobić ? Dobrze nam powiedzieli, że albo dziecko  i rodzina albo zespół - głos blondyna.
- TAK! Ale to ona już dość w życiu przeszła, żebyś teraz ty ją zostawił! Przecież ją kochasz, przecież to właśnie z nią jesteś szczęśliwy!
- Tak Liam! Tak! Ale zespół też jest ważny - ryknął blondyn. Nie wytrzymałam, weszłam do salonu, gdzie na mój widok wszyscy umilkli. Po moich policzkach spływały ciepłe łzy.
Kiedy blondyn mnie zauważył podszedł do mnie.
- proszę nie zostawiaj mnie - wyszeptałam .
- Alicja... ja... zrozum że zespół też jest dla mnie ważny - wyszeptał.
- Czyli to koniec ? To koniec tego co na nowo budowaliśmy ? - powiedziałam.
- Alicja... - jęknął.
- Nie! - powiedziałam wycierając wściekła łzy z policzków - jutro mnie tu już nie będzie. Daj mi tylko tą jedną noc na spakowanie się i wytrzeźwienie - wysyczałam ruszając w stronę schodów.
- Alicja! Nie mów że jesteś pijana?! Przecież jesteś w ciąży! Nie możesz pic! - krzyknął zdenerwowany Harry.
- A dajcie wy mi już święty spokój! - krzyknęłam wchodząc po schodach.

C.D.


****
TO JESZCZE NIE KONIEC!
ROZDZIAŁ DŁUGI I ROZDZIALE GO NA DWIE CZĘŚCI! ALE BĘDĄ JAKO DWA ROZDZIAŁY <KUMACIE> :D
LICZĘ NA KOMENTARZE STARAŁAM SIĘ :D

Pozdrawiam
G x
PS. Jak tam po THIS IS US ?

środa, 21 sierpnia 2013

37. Codzienność.

- Takie poranki mógłbym mieć codziennie - zaśmiał się blondyn, kiedy leżeliśmy przytuleni do siebie.
- mhm - mruknęłam kreśląc kółka palcem po brzuchu Niall'a.
- to jakie plany na dzisiaj ? - chłopak próbował nawiązać jakiś kontakt.
- Nie wiem. Najpierw to ja potrzebuje iść pod prysznic, co o tym myślisz ?  Idziesz ze mną, czy wolisz leniuchować w łóżku ? - odpowiedziałam zaczepnie podnosząc głowę do góry.
- Idę z Tobą - powiedział całując mnie w czoło, po czym wstaliśmy z łóżka i ruszyliśmy do łazienki.
W czasie prysznica powiedziałam Niall'owi o nocnej przygodzie z Calum'em.
- Serio ? Mogłaś mnie obudzić a nie sama jechać - powiedział tuląc się do mnie.
- dałam sobie radę. Ale mówię Ci było tam tak dużo ludzi do tego ten dom był na jakimś pustkowiu, między drzewami z dala od jakiejś ludzkości
- Nie wiem gdzie ten chłopak się szlaja, ale następnym razem jak po niego pojedziesz to mu się oberwie. Nie powinnaś w najbliższym czasie się przemęczać .
- Niall - jęknęłam - ciąża to nie choroba, póki jestem jeszcze jako tako szczupła i brzuch w niczym mi nie przeszkadza jest dobrze - zaśmiałam się całując chłopaka w nos.
      Kilka dni później chłopcy znowu wrócili do pracy. Spotkali się na konferencji prasowej poprzedzającej premierę filmu This Is Us, która odbędzie się jutro. Kiedy zespół siedział przy stole i odpowiadał na pytania, ja razem z Eleanor i Perrie wybrałyśmy się na zakupy. Cały czas buzie nam sie nie zamykały. Co chwilę miałyśmy nowe tematy do rozmów.
- Szkoda, że nie będzie Danielle - mruknęła Perrie w pewnym momencie.
- Wiesz skoro już nie jest z Liam'em - dopowiedziała Eleanor
- Ohh czasu nie cofniemy. Szkoda że jej nie będzie ale trzeba jakoś żyć dalej, widziałyście już tą Sophie ? - zapytałam po chwili.
- Ja ją widziałam jak byłam z chłopakami w Los Angeles i rozmawiałam z nią, no wiecie była z Liam'em w tej rezydencji co my z Louis'em- powiedziała El - jest strasznie cicha ale wydaje się miła.
- Oh, na pewno jest miła skoro jest dziewczyną naszego Li - zaśmiała się Perrie, a ja jedynie kiwnęłam głową z uśmiechem.
Po kilku godzinach wróciłam do domu z zakupów. O dziwo Niall już siedział na kanapie z Maurą, Greg'iem, Denise i Bobem .
- Cześć - przywitałam się ze wszystkimi kładąc reklamówki z zakupami na podłodze.
- No nareszcie! Już myśleliśmy że gdzieś wyjechałaś - zaśmiał się blondyn.
- No co ty! Nie mogłabym , jutro ważny dzień i trzeba Cię wspierać - powiedziałam siadając obok chłopaka i przytulając się do niego.
      Następnego dnia obudziło mnie smyranie w szyję. Mruknęłam i próbowałam się przewrócić  na drugi bok, lecz przeszkodziła mi kogoś ręka, która mnie obejmowała.
- Kochanie trzeba wstawać - mruknął rozbawiony blondyn.
- nieee - jęknęłam łapiąc go za szyję.
- taak. Dzisiaj ważny dzień dla mnie i dla chłopaków. Dzisiaj premiera This Is Us , mój najlepszy dzień - powiedział między całusami w moją szyję.
- wiem i cieszę się, że będę mogła tam z wami być. Jestem z was taka dumna - powiedziałam otwierając oczy.
- yhym. Uwielbiam budzić się obok mojej księżniczki - powiedział obdarowując mnie słodkim całusem w usta.
- a ja obok mojego księcia - zaśmiałam się - która godzina ?
- jakaś trzynasta ? Zaraz muszę jechać do studia się szykować - oznajmił siadając na łóżku.
- już trzynasta ? - zerwałam się szybko z łóżka -  nie zdążę zrobić Ci śniadania - mruknęłam, a rozbawiony Irlandczyk patrzył jak zaczęłam szybko ubierać zwykłe dresy.
- ejej, nie musisz mi robić żadnego śniadania - zaśmiał się
-  o nie nie. A potem twoje directioners powiedzą, że cię głodzę - pokazałam mu język i ruszyłam na dół do kuchni.
Dopiero tam zobaczyłam uśmiechniętą  Maurę siedzącą przy stole i czytającą gazetę
- Dzień Dobry, wyspaliście się ? - zapytała z uśmiechem.
- Dzień dobry, tak wyspaliśmy się - powiedziałam.
- To dobrze, zrobiłam wam śniadanie - podała mi talerz kanapek a ja dziękując jej razem z talerzem poszłam do naszej sypialni.
Blondyn zaraz po zjedzeniu ze mną śniadania ubrał się i pożegnał, po czym pojechał z piskiem opon w stronę studia, ja natomiast wzięłam się za sprzątanie naszego pokoju.
Równo o godzinie siedemnastej zaczęłam się szykować razem z Maurą. Na początku wzięłam prysznic i umyłam włosy, po czym z uśmiechem na ustach ubrałam się.
Obie byłyśmy zdenerwowane i szczęśliwe zarazem. Kiedy nasz samochód podjechał pod czerwony dywan Maura oznajmiła mi, że wejdzie do kina tylnym wejściem, a ja żebym poszła dywanem. Z początku nie chciałam się zgodzić, ale kobieta namówiła mnie.
Na dywanie w czasie robienia zdjęć z niektórymi fanami dowiedziałam się, że chłopcy jeszcze nie przyjechali.
Po szybkim przejściu przez dywan i pozowaniu paparazzim weszłam do kina, gdzie spotkałam się z Eleanor.
           Kiedy chłopcy przyjechali na premierę zaczął się szał. Razem z brunetką stałyśmy przy drzwiach i patrzyłyśmy na to co dzieje się na zewnątrz.
Po dwóch godzinach wszyscy siedzieliśmy w kinie i czekaliśmy na rozpoczęcie seansu.
Każdy z nas był podekscytowany i szczęśliwy za razem. Ja w czasie kiedy chłopcy spędzali czas na dywanie poznałam Sophie - dziewczynę Liam'a. Świetna dziewczyna, bardzo miła i skromna. Bardzo dobrze się z nią rozmawia.
               W czasie filmu podczas kilku momentów było bardzo wzruszająco. Nie powiem z moich oczu poleciało kilka łez.
Po seansie wszyscy zaproszeni ruszyli na after party. Razem z dziewczynami wsiadłyśmy do samochodu razem ze swoimi chłopakami, którzy byli dumni, szczęśliwi i zarazem zaskoczeni jak dużo fanów przyjechało zobaczyć ich na premierze filmu. Pogłaskałam Niall'a po ręce, w samochodzie czuć było jego zdenerwowanie.
- Skarbie nie denerwuj się - mruknęłam mu do ucha.
- Ja się nie denerwuje, słonko- odpowiedział posyłając mi uśmiech.
- Oczywiście że nie - prychnęłam -ty nawet tego nie zauważasz .
- Cicho - zaśmiał się.
After party spędziliśmy w miłej atmosferze. Najlepszy dzień w naszym życiu.

**


                    Dni mijały w zastraszająco szybkim tempie. Nim się spostrzegliśmy był już wrzesień - trzeci miesiąc mojej ciąży i kolejny wyjazd Niall'a z One Direction. Przez ten czas jeszcze bardziej nasza więź - zawęziła się. Nie było dnia, kiedy byśmy nie rozmawiali. Można powiedzieć że codziennie dowiadywaliśmy się o sobie wielu nowych rzeczy. Urodziny blondyna spędziliśmy - zadziwiająco - w grupie kilku przyjaciół u nas w domu. Nie chcieliśmy nigdzie wychodzić , poza tym Niall był nieco "uczulony" na moim punkcie.
- To jak młoda sobie poradzisz jak wyjedziemy ? - zaśmiał się Harry siadając obok mnie.
- Tylko nie młoda, Styles! Jesteśmy z tego samego rocznika ! - zaśmiałam się atakując go pięścią.
- No wiem, wiem ale lubię kiedy się złościsz - posłał mi uśmiech.
- haha bardzo śmieszne.  - mruknęłam popijając sok.
Kiedy wszyscy rozmawiali w salonie, ja zabrałam kurtkę z wieszaka i po cichu wyszłam z domu. Było już po grubo po dwudziestej pierwszej a na dworze było zimno. Opatuliłam się mocniej kurtką i usiadłam na hamaku przy wejściu, dziękując że dom w którym mieszkaliśmy był w takim otoczeniu, że nikt z ulicy nie widział co się działo, bo zasłaniały wszystko wysokie drzewa stojące przy bramie.
Niebo było bezchmurne, więc z lekkim uśmiechem patrzyłam na niebo.
Kiedy chłopcy wyjadą w trasę w całym domu będzie pusto. Przez ten okres, przyzwyczaiłam się do głośnego śmiechu Niall'a i częstych odwiedzin ze strony jego przyjaciół. Kiedy zespół wyjedzie zostanę tutaj sama, bo mówiąc szczerze nie mam innych przyjaciół, jedynie tych których poznałam dzięki chłopakom. Perrie z Little Mix jest już od dwóch tygodni w trasie, Danielle występuje w X-Factor, a Eleanor spędza czas ze swoimi przyjaciółmi, lecz najbardziej będzie mi brakować blondyna. Uwielbiam go słuchać. Chłopak dużo mówił za co byłam mu wdzięczna. Jest taki mądry i spokojny, zawsze kiedy rozmawiamy to on mówi najwięcej. Zawsze kiedy zaczyna o czymś opowiadać siadam obok niego z uśmiechem i słucham, a w moich oczach da się zauważyć miłość. Codziennie przed zaśnięciem w jego ramionach dziękuję Bogu za to, że zesłał mi takiego anioła w postaci Horan'a.
               Moje rozmyślania przerwało otwarcie drzwi od domu. Spojrzałam w stronę owej osoby i zauważyłam samego zainteresowanego, który błądził po moich myślach.
- tutaj jesteś, wszędzie Cię szukałem - powiedział siadając obok mnie.
- chciałam pooddychać trochę świeżym powietrzem, więc przyszłam tutaj - uśmiechnęłam się w stronę chłopaka.
- Ale wiesz, że możesz zmarznąć ? Masz zimne ręce, chodź już do domu - mruknął wstając.
- Niall nie zmarznę - posłałam mu lekko zdenerwowane spojrzenie.
- to ja zostanę tutaj z tobą - oznajmił siadając obok mnie.
Przewróciłam na to oczami i z powrotem spojrzałam na niebo.
- Nie wyobrażam sobie teraz lecieć do Australii i zostawić Cię tutaj samą - odezwał się w pewnej chwili chłopak.
- Serio ? Niall nic się nie stanie zobaczysz, ja sama nie wiem czy zostanę tutaj czy nie wyjadę gdzieś odpocząć - wzruszyłam ramionami.
- Dlaczego ?
- Dlaczego  co ? Wyobraź sobie, że jak wyjedziesz ten dom będzie pusty. Nie jestem przyzwyczajona do siedzenia w tak dużym pustym domu. Kiedy wy tutaj jesteście zawsze coś się dzieje.
- no tak, ale gdzie chcesz wyjechać ?
- wyjadę do Polski na jakiś czas, spakuje wszystkie rzeczy z naszego starego domu i może go wystawie na sprzedaż, poza tym dawno nie byłam na grobie matki i nie widziałam się z tamtymi głupkami - powiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.
- Jak chcesz, a kiedy planujesz wylot ?
- Nie, o nie, nie mówię tutaj o wylocie skarbie. Ja do Polski jadę samochodem - zaśmiałam się - a jeżeli chodzi o datę to jakoś po tym jak wy wylecicie - dopowiedziałam.
- Samochodem ? A to jest bezpieczne ?
- Oczywiście, że bezpieczne. Poza tym to mniej kosztuje, a samolot to lot w obie strony i bagaż, do tego na miejscu tam nie miałabym samochodu i musiałabym jeździć taksówkami lub autobusem, a tak jak bedę miała coś wywieźć albo gdzieś pojechać to mam samochód na miejscu - powiedziałam gestykulując rękoma.
- Okey, okey.
-  widzisz ! a teraz chodź do środka - złapałam go za rękę i ruszyliśmy do salonu.
- No nareszcie! Już myśleliśmy że będziemy musieli was szukać - zaśmiał się Louis tuląc do swojego boku Eleanor.
- siedzieliśmy przed wejściem, daleko byście nie zaszli - uśmiechnęłam się zdejmując kurtkę .
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i oglądając jakiś film w telewizji.

**
             Kiedy One Direction wyjechało w dalszą trasę koncertową od razu złapałam za walizki i zaczęłam się pakować. Kilka godzin później dwie duże walizki + torba podręczna leżały przy drzwiach, a ja szukałam dzwoniącego telefonu.
Na wyświetlaczu migało co chwilę imię Mark'a - gościa, który namówił mnie na nagranie piosenki do albumu dla fundacji.
- Mark! Coś się stało ? - zapytałam grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kluczy do swojego samochodu.
- Nic się nie stało, po prostu jutro ktoś z wykonawców z płyty dla fundacji ma zjawić się w "Hello Berlin!" w Niemczech i ty jesteś najbliżej i pomyślałem ...
- Jasne, mogę jechać - przerwałam mrucząc pod nosem.
- serio ?
- Tak. Za jakieś dziesięć minut wyjeżdżam na prom do Niemiec, więc podjadę też do Berlina do studia - powiedziałam.
- To dobrze! Ale gdzie jedziesz ?
- Do Polski na parę dni. Wiesz samej w Londynie mi się nie chce siedzieć, więc jadę w odwiedzini - powiedziałam.
- Okey, to ja załatwię jakiś hotel i napiszę Ci sms-em gdzie co i jak.
- Ok, to do usłyszenia. Cześć - zakończyłam połączenie i ruszyłam po walizki, które po pięciu minutach leżały już w bagażniku. W domu powyłączałam wszystkie alarmy i wyłączyłam gaz, po czym po zamknięciu drzwi wejściowych na zamki wsiadłam do samochodu i wyjechałam na zatłoczone ulice Londynu.
           Po siedmiu godzinach jazdy ( i płynięcia promem) z uśmiechem zaparkowałam w garażu należącego do hotelu Hilton w Berlinie. Zabierając jedynie jedną walizkę (i podręczne torby huehue) ruszyłam do recepcji, gdzie odebrałam kluczyki do własnego apartamentu.
 Następnego dnia wstałam o godzinie siódmej, a o ósmej byłam już w studio "Hello Berlin"
Zaraz po wejściu do budynku zostałam zabrana do fryzjerki.
- Cześć, dzisiaj cię uczeszę.
- Cześć, jestem Alicja - przywitałam się z dziewczyną
- wieem, moja siostra jest fanką One Direction i wie o was wszystko - zaśmiała i\się blondynka.
- Ja nie jestem w One Direction -  lekko zdziwiona spojrzałam na fryzjerkę
- no nie jesteś, ale spotykasz się z Niall'em - powiedziała
- No tak -  mruknęłam.
- Co myślisz o tym żeby doczepić Ci trochę włosów, żeby były dłuższe i doczepić też grzywkę? Taki nowy styl ?
- Możemy spróbować - kiwnęłam głową.
Dziewczyna klasnęła zadowolona w ręce i zabrała się do pracy.
Po godzinie byłam gotowa na wyjście przed kamery.
Po dziesięciu minutach redaktorzy zawołali mnie do siebie. Wzięłam głęboki oddech i weszłam na wizję.
- Witamy!
- Cześć, cześć - przywitałam się siadając na długiej, białek kanapie.
-  Alicja! Słyszeliśmy, że przyjechałaś tutaj do Berlina swoim samochodem zamiast wybrać luksusowy samolot - powiedział mężczyzna.
- Tak, przyjechałam samochodem. Uwielbiam jeździć, a w samolocie nie było miejsc- zaśmiałam się.
- No tak, ale czy nie boisz się kolejnego wypadku ?
- Nie, wtedy to było coś innego. Nie byłam ostrożna. Od tamtej pory jeżdżę wolniej, ostrożniej - powiedziałam.
- No tak. To jest twój trzeci wywiad odkąd wyszłaś ze szpitala i wróciłaś z powrotem do Niall'a Horan'a z One Direction. Czy coś od twojego pierwszego wywiadu się zmieniło ?
- Czy coś się zmieniło ? Bardzo dużo rzeczy. Większość z ludzi, którzy interesują się moją osobą, głównie fanki które wspierają nie tylko mnie ale też chłopaków wiedzą, że bardzo chronię swoją prywatność. W sumie to mój pierwszy wywiad, bo po wypadku uczestniczyłam jedynie w dwóch trzech konferencjach prasowych dotyczących perfum lub Victoria's Secret.
- Jak twoje relacje z tatą ? Z tego co się dowiedzieliśmy to on kazał Ci po śmierci mamy wyjechać do Londynu, a ty jako osoba niepełnoletnia musiałaś to zrobić ? - kiedy usłyszałam to pytanie zamarłam. Od naszego ostatniego spotkania minęło kilka dobrych miesięcy.
- Szczerze powiedziawszy nie rozmawiałam ze swoim ojcem już od długiego czasu. Dzwonić też nie mam zamiaru. Chyba każdy kto mnie bardzo dobrze zna, wie że jestem uparta. Okrywać też nie muszę faktu,
że kilka lat temu kiedy kazał mi wyjechać do innego kraju i opuścić przyjaciół , byłam na niego zła, ale dzięki temu spotkałam chłopaków i Niall'a - uśmiechnęłam się pod nosem
- Co do związku z Niall'em, jak się wam układa ?
 - A co ma być ? - zapytałam udając głupią.
- No jak, powiedz nam jak to z wami jest. Chyba wszyscy wiemy, że dzielicie ze sobą dom i inne rzeczy, ostatnio też kiedy chłopak wracał do Anglii ty wyleciałaś na Haiti pomagać ludziom. Dajecie sprzeczne sygnały.
- Muszę odpowiadać na to pytanie ?- jęknęłam rozbawiona - między nami wszystko dobrze. Prawda mieszkamy razem i jesteśmy ze sobą, ale to chyba oczywiste. Kochamy się. Ja kocham jego, a on mnie i jesteśmy szczęśliwi - powiedziałam.
- No tak, ale czy nie przeszkadza Ci to, że nie ma go często w domu ? Przecież to jest jakaś przeszkoda.
- Sama do domu przyjeżdżam raz na jakiś czas, mimo że jest to częściej i czasami na dłużej niż Niall, ale to jest nasza praca. Ja jestem modelką on piosenkarzem. Wiążąc się ze sobą wiedzieliśmy co nas czeka, jakie trudności a jednak nie poddaliśmy się. Kiedy jesteśmy razem staramy się wykorzystać ten czas jak najlepiej, często przychodzą do nas chłopcy albo to my jeździmy do nich. Nigdy się nie nudzimy.
- A fanki ? Czy często cię wyzywają, potocznie jak to mówią hejtują ?
- Directioners ? Nie,  chociaż są czasami takie akcje gdzie na przykład idę do sklepu i spotykam jakieś dziewczyny, które powiedzą coś złego na mój temat, ale nie przejmuje się tym jakoś bardzo. Jak byłam młodsza też miałam swoich idoli dla których chciałam najlepiej. Na twitter'a często nie wchodzę, a jak wchodzę to nie widzę tak dużej ilości złych wiadomości do mnie.
- Na prawdę ?
- Taak. Uwielbiam directioners, one jak nikt inny wspierają chłopaków, a to jest najważniejsze - powiedziałam kończąc temat.
- Rozumiemy i dziękujemy - reporter zwrócił się w stronę kamer - z Alicją spotkamy się za niecałe dwadzieścia minut, kiedy to wykona swój utwór, który znajduje się na płycie fundacji pomagającej dzieciom chorym na nowotwór.
Z uśmiechem pożegnałam się z reporterami i ruszyłam na dół, gdzie przed budynkiem czekał na mnie zespół który ma grać ze mną, a po środku stał keybord na którym miałam grać. Zasiadłam na krzesełku i zrobiłam "mini próbę".
Kiedy przyszedł czas na występ wzięłam długi wdech i zaczęłam.


***
             Po występie od razu zdjęłam wszystkie przypinki z włosów i zrobiłam sobie zdjęcie, które od razu wleciało na instagram.





@AliceOfficial Wolę być bez grzywki #występ #Berlin #HalloBerlin! #me #Love







Od razu po zabraniu swoich rzeczy z hotelu wsiadłam do samochodu i ruszyłam w dalszą drogę do Polski, gdzie wjechałam po pięciu godzinach. Od razu po zjawieniu się w Warszawie podjechałam pod dom swojej cioci, która miała mój klucz do domu. Zaparkowałam przed bramą i z uśmiechem stanęłam na chodniku. Niedaleko mnie szły trzy młode dziewczyny, kiedy mnie zauważyły spojrzały na siebie zdziwione i chwilę potem znalazły się obok mnie.
- Alicja! Możemy z Tobą zdjęcie? - zapytały podekscytowane
- jasne - z uśmiechem zrobiłam sobie zdjęcia z dziewczynami.
- widziałyśmy wczoraj twój występ w Hello Berlin! świetnie zaśpiewałaś i bardzo miło mówiłaś o directioners - zaśmiała się brunetka.
- naprawdę ? to świetnie, miło mi to słyszeć - powiedziałam uśmiechnięta.
- Tak! Uwielbiamy Cię! Razem z Niall'em tworzycie tak śliczną parę ! - powiedziała druga.
- aww! dziękuję za tak miłe słowa! jesteście kochane! - powiedziałam - a teraz wybaczcie, ale trochę się śpieszę. Będę tutaj jeszcze przez jakiś czas, więc na pewno się spotkamy - dopowiedziałam później.
- Jasne, mieszkamy tutaj blisko i jest jakaś szansa. Dziękujemy jeszcze raz i do zobaczenia - pożegnały się i ruszyły w swoją stronę. Ja natomiast otwarłam bramę i weszłam na plac cioci, po czym docierając do drzwi zapukałam w nie.
Kiedy kobieta otworzyła drzwi była zdziwiona moim widokiem.
- Alicja ?! Kochanie, co ty tutaj robisz ? - przytuliła mnie z uśmiechem.
- Cześć ciociu. Przyjechałam na parę dni w odwiedziny, wiesz muszę w końcu z domu pozabierać wszystkie potrzebne rzeczy i zastanowić się co zrobić z domem - powiedziałam wchodząc do środka.
- ohh, naprawdę chcesz go sprzedać ? Na sto procent już wiesz, że nie wrócisz do Polski ? - zapytała siadając na kanapie w salonie.
- Tak ciociu. Jeszcze dwa miesiące temu miałabym dylemat, ale ostatnio tak dużo rzeczy się zmieniło, że kiedyś mogłam sobie o tym pomarzyć - powiedziałam uśmiechnięta.
- co się takiego stało, że zmieniłaś zdanie ? 
- Życie, ciociu życie. Pierwszy raz jestem czegoś tak bardzo pewna i  szczęśliwa. 
- Ale o co chodzi! Powiedz to w końcu - rozbawiona kobieta wyprostowała się jak struna patrząc na mnie przenikliwie. 
- Niall mi się oświadczył, a miesiąc później dowiedziałamsiężejestemwciązy - mruknęłam na jednym wydechu.
- Możesz powtórzyć ?
- ale co ?
- To co powiedziałaś po tym, że Niall Ci się oświadczył.
- noo, w ciąży jestem - powiedziałam głośniej.
- O To Cudownie! Kochanie tak się cieszę! - powiedziała uradowana przytulając mnie do siebie.
- Też się cieszę. Nareszcie wszystko mi się układa tak jak powinno - uśmiechnęłam się przez łzy.


+++++++++++++++
Ostatnio słyszałam, że rozdział był krótki więc napisałam dłuższy : )
Dziękuję Milenie, bo dzięki niej dostałam "pomysł" na rozdział : D
Myślę że was nie zanudziłam ?


To się porobiło w One Direction , co ?
Zaręczyny Zayn'a i Perrie < o ile to prawda ale raczej tak>
Nowa dziewczyna Liam'a <Sophia>
Żeby nie było Danielle też będzie pojawiać się z opowiadaniu < takie mam plany,> jako przyjaciółka głównej bohaterki, Sophie nie znam i nie zamierzam powiedzieć na nią ani jednego złego słowa.

Komentarze mile widziane :)
G x
PS. Sorry za błędy :d
 


środa, 14 sierpnia 2013

36. Powrót

Podczas mojego pobytu na Haiti dowiedziałam się, że chłopaki wrócą dopiero jeden dzień przede mną, ponieważ muszą zostać jeszcze pozałatwiać różne ważne sprawy dotyczące nowego albumu.
Przez całe dwa tygodnie mojego pobytu na wyspie strasznie tęskniłam za domem. Do tego codzienne mdłości i złe samopoczucie nie pomagały mi w rzeczach, po które tutaj przyjechałam. Po porannych "sprawach" ubierałam się w najluźniejsze ciuchy i chodziłam razem z tutejszymi dziećmi po wiosce i opiekowałam się z nimi. Kilka razy mieliśmy przejażdżkę samochodem, dzięki czemu zrobiłam mnóstwo zdjęć pokazujących co przeżywają tutejsi ludzie.
Po dwóch tygodniach pożegnałam się z wszystkimi ludźmi stąd i zabierając swoją walizkę wsiadłam do samolotu. Dziesięć godzin później wylądowaliśmy na lotnisku niedaleko Londynu. Zaraz po wyjściu z samolotu zostaliśmy skierowani do samochodów i ruszyliśmy w stronę Londynu.
W czasie jazdy zapytałam się Horan'a czy jest już w domu.

Do: Sweetie <3
Jesteś już w domku ? ILY < 3x

Od: Sweetie <3
Jestem w domu razem z Amy, Calum'em i resztą. Robimy grill'a. ILY too <3 

Do: Sweetie <3
Zrób mi moją herbatę, będę za jakieś dwadzieścia minut. x

Tak jak napisałam tak też się stało, niecałe dwadzieścia minut później stałam pod bramą naszego domu z walizką i otwierałam kluczami bramę. Wchodząc do domu słychać było głośne śmiechy chłopaków i gadającą Amy. Przez samo słuchanie ich śmiechu i gadaniny na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Złapałam za swoją walizkę i ruszyłam do naszej sypialni, gdzie zostawiłam wszystkie swoje rzeczy i poszłam do kuchni, gdzie na stole stał mój ulubiony kubek z ciepłą herbatą. Złapałam swój gorący napój i ruszyłam w stronę przyjaciół. 
- Alicja! Jak dobrze Cię widzieć ! - krzyknęła roześmiana Amy idąc w moją stronę .
- Heej - zaśmiałam się przytulając dziewczynę.
- Niall już nie mógł się doczekać cały czas patrzy na komórkę sprawdzać za ile będziesz - zaśmiał się Calum stając obok nas. Horan jedynie zaśmiał się wesoło i podszedł do mnie po czym podając Amy mój kubek z herbatą wziął mnie w swoje ramiona i przytulił. Mocno przytulił.
- Tęskniłem za Tobą - szepnął do ucha, a po chwili jego usta całowały mój policzek.
- Ja za Tobą też - zaśmiałam się w jego szyje.
- To ostatni raz gdzie tak długo się nie widzieliśmy, nie wytrzymam drugiego razu w tak długiej rozłące - szepnął mi do ucha.
Przez resztę wieczoru siedzieliśmy wszyscy na dworze i miło spędzaliśmy czas. Ja wtulona w swojego mężczyznę z przyjaciółmi u boku.
Kilka godzin później, kiedy zabawa jeszcze bardziej się rozkręcała, zrobiłam się senna. Przeprosiłam wszystkich i poszłam do sypialni, gdzie przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Rano obudziłam się, kiedy na zegarku wybiła godzina siódma. Uważając aby nie obudzić Niall'a wstałam z łóżka i od razu pobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam. Nie wiem ile spędziłam czasu "przytulając się do muszli", ale kiedy wyszłam z łazienki blondyn siedział już na łóżku i przyglądał mi się uważnie.
- Hej - uśmiechnęłam się do niego przeczesując ręką włosy.
- Heej. Coś się stało ? - zapytał wstając z łóżka.
- Niee - zaśmiałam się - nic się nie stało, po prostu jeszcze przez jakiś czas z samego rana będę miała mdłości, ale tak to wszystko jest Ok - powiedziałam.
- Oh - chłopak ułożył usta w literkę "o"
- Nom, a teraz idę na dół zrobić śniadanie, a ty w tym czasie się ubierz czy coś - posłałam mu całusa w powietrzu.
Weszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Nic nadzwyczajnego. Zrobiłam zwykłe tosty i kakao. Nie byłam głodna i zrobiłam sobie śniadanie pod względem siebie, ale wiedziałam, że Horan będzie głodny, lecz nie zwracałam na to uwagi.
Usiadłam przy stole i jadłam tosty, w pewnym momencie do kuchni wszedł zadowolony Niall. Spojrzał na przyszykowane jedzenie i nic nie mówiąc usiadł obok mnie i zaczął jeśc. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Co ? Jestem gdzieś brudny ? - zapytał zdziwiony
- Nie, ale myślałam że będziesz narzekał że takie marne śniadanie - zaśmiałam się z własnej głupoty.
- Śniadanie jak śniadanie.
- Niall jakie masz plany na dzisiaj ? - zmieniłam zręcznie temat
- Nie wiem, myślałem że poleniuchujemy razem przed telewizorem - wzruszył ramionami - a ty?
- Muszę jechać do lekarza na badania czy wszystko dobrze - powiedziałam gryząc tosta.
- Do lekarza ? Mogę jechać z Tobą ? W domu i tak nie mam co robić, a poza tym za bardzo za tobą tęskniłem, żeby teraz dać ci gdzieś samej jechać - powiedział posyłając mi uśmiech.
- Dlatego pytałam się o twoje plany na dzisiaj - mruknęłam przewracając oczami.
Po wspólnym śniadaniu wyszliśmy z domu i pojechaliśmy w stronę lekarza.
Pani ginekolog kiedy tylko nas zobaczyła w drzwiach z uśmiechem przywitała nas i zaczęła wizytę. Dowiedzieliśmy się, że z dzieckiem wszystko dobrze i za siedem i pół miesiąca wszystko dobrze. Mdłości według pani doktor mają na dniach zniknąć, lecz pojawią się  dziwne humorki. Niall spojrzał na nią zdenerwowany.
- Niech się pan nie martwi . Te humorki da się wytrzymać. Poza tym to wszystko jest okey. Za miesiąc zapisz się Alicjo na kolejną wizytę - kobieta posłała nam ciepły uśmiech. Kiwnęłam głową potakująco i trzymając za rękę blondyna wyszliśmy z gabinetu.
- Wodzisz nie było aż tak źle- powiedziałam zadowolona.
- Taak, ale wątpię że teraz będzie gorzej - powiedział pokazując na drzwi wejściowe przy których stało kilkoro ludzi z aparatami. Jęknęłam na ten widok, z torebki wyjęłam okulary przeciw słoneczne i  kryjąc się za Horan'em wyszliśmy ze środka.
Przez całą drogę do samochodu towarzyszyli nam paparazzi. Z głową puszczoną w dół byłam "ciągnięta" przez Niall'a, kiedy znaleźliśmy się w samochodzie odetchnęłam ulgą. Wiedziałam, że już w jutrzejszych magazynach pojawią się nasze zdjęcia z debatami na temat "co się stało, "czy Alice Przybysz jest w ciąży".
W czasie drogi do domu wstąpiliśmy do sklepu i zrobiliśmy małe zakupy.
W domu oboje stwierdziliśmy że dzisiaj spędzimy resztę dnia na leniuchowaniu we dwójkę w łóżku przed telewizorem, więc od razu przebrałam się w koszulkę Niall'a, a on w zwykłe szorty i po zamknięciu drzwi wejściowych położyliśmy się na łóżku i włączyliśmy telewizję. Po niecałych dwóch godzinach Niall zasną, a ja razem z nim.
Obudziłam się przytulona do pleców Niall'a, który dalej spał. Cóż mu się dziwić musi się wyspać i odpocząć, bo znając chłopaków  przez dziewięć miesięcy nie spali zbyt dużo. "Odczepiłam" się od chłopaka i  spojrzałam na zegarek, który pokazywał godzinę pierwszą w nocy. Jęknęłam na samo zobaczenie godziny, gdyż wiedziałam że teraz zbyt szybko nie zasnę. Na samym początku poszłam do łazienki, aby potem ze spokojem zejść na dół do salonu. Kładąc się na kanapie włączyłam telewizję, lecz długo nie pooglądał gdyż rozdzwonił się telefon Niall'a. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcia Niall'a z Calum'em, więc odebrałam./
- Słucham ?
- Alice ?  Możesz poprosić Niall'a ?
- Niall śpi i wątpię, że się obudzi, coś się stało ? - usiadłam prosto słuchając tego co powie przyjaciel mojego chłopaka.
- Można tak powiedzieć. Pojechałem z kumplami za miasto na imprezę, ale się schlali i nie mam jak wrócić. Dlatego dzwonię. Chciałem, żeby Niall po mnie przyjechał ale jak śpi to spróbuję zadzwonić do kogoś innego - mruknął brunet.
- Nie. Słuchaj, jeżeli chcesz to ja mogę po ciebie przyjechać. Położyliśmy się spać po piętnastej i teraz dopiero się obudziłam więc nie pójdę spać tak wcześnie.
- Mogłabyś ?
- Tak. Ale wyślij mi adres sms-em, a ja się ubiorę .
- Dobra, to zaraz Ci napisze.
Po zakończonej rozmowie wbiegłam po cichu do sypialni i zabrałam czarne spodnie wiszące na fotelu, do tego założyłam czarną skórzaną kurtkę i czarne buty nike. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Przed wyjściem zostawiłam na wszelki wypadek kartkę Horan'owi, gdzie napisałam co się stało i zabierając torbę z dokumentami i kluczykami do swojego audii R8 zeszłam do garażu, po czym po wpisaniu adresu wysłanego przez Calum'a. Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy ulice którymi mknęłam były puste, dzięki czemu mogłam przyspieszyć.
Od kiedy pamiętam zawsze lubiłam szybką jazdę. Często z Kubą i Marcelem jeździliśmy na puste drogi przy polach i ścigaliśmy się dla zabawy. Niestety pewnego dnia Marcel postanowił to nagrać i wrzucić do internetu, przez co moi rodzice dowiedzieli się o tym i zabronili mi robić takich rzeczy, a ja jako przykładna córka posłuchałam ich. Po jakimś czasie okazało się, że Marcel wyjeżdża do Ameryki na stałe i nasze kontakty się urwały. Z tego co wiem jest teraz jakąś wielką szychą w biznesie.
Po pół godzinie zaparkowałam pod wielkim domem , w którym było mnóstwo ludzi. Swoim przyjazdem zrobiłam lekką furrorę i zaraz obok mojego samochodu znaleźli się jacyś kolesie. Nie wysiadając z samochodu napisałam do Calum'a, że już czekam, a ten po piętnastu minutach wsiadał do samochodu.
- Nie wiedziałem, że masz taki samochód - mruknął zdziwiony.
- Nawet nie wiem czy Niall wie. Kupiłam go jakoś przed wyjazdem na Haiti - mruknęłam wyjeżdżając spod "wielkiej imprezy".
- Dzięki że po mnie przyjechałaś. Nie wiem co bym zrobił. Mógłbym sam pojechać, ale wypiłem i nie chciałem ryzykować
- Jasne. Teraz powiedz gdzie Cię odwieźć - powiedziałam przyśpieszając.
- Do mnie do domu.
- To wiem Calum - spojrzałam na niego rozbawiona - ale powiedz mi adres.
- AA wpiszę Ci do GPS - mruknął , po czym wziął małe urządzenie i wpisał, a ja dziękując mu skinieniem głowy dziękując ruszyłam pod dom bruneta.
Po czterdziestu minutach już sama jechałam z powrotem do naszego domu. Kiedy zaparkowałam w garażu na zegarku wybiła trzecia w nocy.
Rzuciłam torbę na szafkę i zdjęłam buty oraz kurtkę, po czym na boso ruszyłam w stronę sypialni, gdzie zdjęłam spodnie i zmęczona "nocnym wypadem" położyłam się obok chłopaka i zasnęłam.


***

Obudziło mnie smyranie po policzku. Pokręciłam głową i mrucząc pod nosem przewróciłam się na drugi bok, co spotkało się z głośnym śmiechem Niall'a. Kiedy chłopak śmiał się obok mnie, otworzyłam szeroko oczy , a kiedy Nialler się nie zorientował usiadłam na nim rozkrokiem.
- Dlaczego mnie budzisz co ? - zapytałam z uśmiechem.
- Bo już mi się bez ciebie nudzi - zaśmiał się chłopak i podniósł głowę tak że nasze usta się złączyły.
- mhmm - mruknęłam między pocałunkami.
Nawet nie wiem kiedy nasze rzeczy wylądowały na podłodze.

**
Podoba się rozdział ? 
Mam taką nadzieję.
Pozdrawiam i Liczę na komentarze 
G x

PS. Wszystkie pytania typu "kiedy następny rozdział" TUTAJ

czwartek, 8 sierpnia 2013

35.UNICEF

Przez cały czas Maura siedziała ze mną w Londynie i pomagała we wszystkich sprawach jakie miałam do załatwienia. Dwa dni po powrocie z Paryża pojechałam do swojego szefa, któremu powiedziałam o moim stanie i razem uzgodniliśmy że moją pracę będzie jedynie bycie twarzą niektórych marek. 
Cieszyłam się, że chociaż sprawy na miejscu tutaj w Londynie układają się po mojej myśli. Wieczorem oczywiście rozmawiałam z Niall'em przez skype.
- Jak się czujesz ? - zapytał zatroskany
- Dobrze, na prawdę, a ty ? 
- Alicja ... dobrze wiesz o co pytam. Dlaczego zemdlałaś ? Wiesz jakiego mi stracha narobiłaś ? 
- Niall nic mi nie jest, okey ? Jedynie przemęczenie - powiedziałam wytrącona z równowagi.
- Przestań kłamać ! Jak możesz mówić że z powodu przemęczenia, jak niecałe dwa tygodnie temu wróciliśmy z wakacji.
- Chcesz wiedzieć ?! Chcesz ?!
- Po to się pytam chyba nie ?
- Jestem w ciąży - mruknęłam oglądając swoje palce u rąk.
- hahahaha Dobry żart słońce, ale dzisiaj nie ma prima aprillis- zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach
- Nie wierzysz mi ?
- Oczywiście, że nie. Dobrze wiesz, że nie jestem gotowy na bycie ojcem, do tego ty też nie
- Nie?! Skąd możesz wiedzieć czy jestem na to gotowa czy nie ? Czemu myślisz, że ja mam takie samo zdanie jak ty  - powiedziałam niedowierzająco. 
- Alicja, na prawdę miałem ciężki dzień i nie mam zamiaru się z Tobą kłócić - mruknął trzymając się za kark
- Powiedz mi, jak mam się nie wściekać skoro mi nie wierzysz ! -  krzyknęłam oburzona.
- Alica ja mówię serio .
- Ja też, a skoro ty tego nie rozumiesz to już nie moja wina. Cześć - powiedziałam wściekła i rozłączyłam się.Zrezygnowana zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam gotującą Maurę.
- no i jak? Rozmawiałaś z nim ? Co powiedział na wiadomość, że zostanie ojcem ?
- Nic nie powiedział - mruknęłam biorąc do ręki szklankę z sokiem.
- Jak to nic ? Nie powiedziałaś mu ?
- Oczywiście, że powiedziałam. Ale on uznał to za żart i zaczął się śmiać... nie uwierzył mi - powiedziałam, po czym wybuchłam płaczem.
- Ciii. Spokojnie, Alicja jeszcze wszystko się ułoży - powiedziała kobieta tuląc mnie do siebie.
- Jak ma się ułożyć ? Odkąd znowu jesteśmy razem ciągle się kłócimy, teraz jeszcze dochodzi do tego moja ciąża i to, że w to nie wierzy. Mam już dość.

To prawda odkąd do siebie wróciliśmy kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala kłóciliśmy sie prawie codziennie. Jedyne wyjątki stanowiły dni wolne, gdzie nie rozmawialiśmy o swoich problemach na przykład  na wakacjach. Kochałam go. Kochałam go jak nikogo innego, ale to już stawało się męczące. Potrafiliśmy posprzeczać się o najgłupszą rzecz. Nie panowaliśmy nad tym.
- Kochanie co ty opowiadasz. W każdym związku jest jakiś okres, że się ludzie nie dogadują, ale nie możesz mówić że masz dość. Niall dzięki tobie stał się innym chłopakiem. Dzięki tobie i zespołowi nie jest taki nieśmiały i ma wszystko czego kiedyś pragnął, najlepszych przyjaciół, kochającą dziewczynę i fanów, którzy go wspierają na każdym kroku.Jest z Tobą szczęśliwy - Maura spojrzała na mnie, a w oczach pojawiły się łzy.
- Ale dlaczego mi nie wierzy ? Przecież naprawdę jestem w ciąży - powiedziałam ocierając łzy z policzków.
- Nie wiem. Może to jest jego nowy tik kiedy się czymś denerwuje, hmm taki nerwowy śmiech ?
- Niee, kiedy jest nerwowy zawsze ręką pociera kark - mruknęłam.
- Tak dobrze go znasz, kochanie ? Może teraz inaczej reaguje - zaśmiała się.
Naszą rozmowę przerwał telefon Maury, który zaczął dzwonić.
- To Niall - powiedziała kobieta
- Odbierz, a ja pójdę na zakupy do sklepu - powiedziałam.
- W takich butach ? Nie zabijesz się ?
- Nie haha chodziłam na wyższym obcasie.
- Ale pamiętaj, że teraz pod sercem nosisz mojego wnuka - powiedziała z uśmiechem, a na moim policzkach pojawiły się dwa rumieńce.
Kiedy wychodziłam z domu , Maura odbierała połączenie od syna.
Wsiadłam do swojego samochodu i puszczając radio wjechałam na zatłoczone ulice Londynu. Po dwudziestu minutach jazdy zaparkowałam na parkingu obok TESCO . Po wejściu do sklepu wzięłam kosz i zaczęłam zakupy. Niestety co kilka minut podchodziły do mnie fani, którzy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcia. Z początku nie chciałam stawać do zdjęć, ponieważ połowa osób tutaj robiła sobie ze mną zdjęcia prawdo podobnie tylko dlatego, że byłam dziewczyną Horana.
- Ładna bluzka - powiedziała w pewnej chwili jedna z dziewczyn. Spojrzałam na obrazek i z uśmiechem podziękowałam.
- Kiedy będziemy mogły posłuchać twojej piosenki, którą nagrałaś na płytę dla fundacji ? - zapytała druga.
- Nie wiem, ale załatwię może jakiś mały kameralny koncert tutaj, ponieważ jak na razie nigdzie nie zamierzam wyjeżdżać - uśmiechnęłam się.
- Czyli zostajesz tutaj na dłużej ?
- Tak, możliwe że na razie zajmę się życiem prywatnym, ale koncert na pewno załatwię - po miłej rozmowie z dziewczynami wszyscy poszliśmy w swoje strony - ja zrobiłam zakupy i po dwóch godzinach zmęczona wróciłam do domu, gdzie Maura rozstawiała już obiad.
- Nareszcie jesteś ! Już się zaczęłam martwic - powiedziała uśmiechnięta.
- Przepraszam, że tak długo ale spotkałam fanki i ..
- Nie tłumacz mi się . Ktoś do ciebie dzwonił, ale za bardzo nie wiem kto. Mówił żebyś oddzwoniła - od razu po wysłuchaniu do końca kobiety poszłam zobaczyć kto dzwonił.
Okazało się, że jest to dyrektor studia nagraniowego Przypadek? Nie sądzę. Coś musi chcieć - pomyślałam dzwoniąc do niego.
- Słucham ?
- Mark ? Z tej strony Alicja. Chciałeś żebym zadzwoniła
- Właśnie słyszałem, że jesteś w Londynie
- Tak jestem. I miałam do ciebie w wolnej chwili przyjechać
- Tak ?
- Tak. Dałoby się jakiś mały kameralny koncert dla fanów tutaj na miejscu zrobić ? Wiem, że mówiłam że nie wrócę do śpiewania, ale teraz nigdzie nie będę wyjeżdżać więc pomyślałam, że ...
- To jest dobry pomysł ! Słuchaj, jeżeli chcesz za tydzień o tej godzinie możesz być już na scenie
- Serio ?
- Tak, jeżeli chcesz już za dwa dni może ruszyć sprzedaż biletów wchodzisz w to ?
- Jasne.. a teraz powiedz mi co chciałeś? - zaśmiałam się
- Jak zwykle bezpośrednia, chciałbym żebyś za dwa miesiące poleciała na Haiti i została ambasadorką UNICEF
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem czy mogę - mruknęłam nieco zbita z tropu.
- Dlaczego ? Trzymam to miejsce specjalnie dla ciebie.
- Jestem w ciąży więc nie wiem czy bym mogła za dwa miesiące - mruknęłam drapiąc się drugą ręką po nosie.
- Oh to zmienia postać rzeczy. Jeżeli chcesz to się zastanów, bo możesz polecieć wcześniej.
- Kiedy ?
- Za góra trzy tygodnie, najpierw musisz się zaszczepić i podpisać papiery - mruknął Mark.
- Dam Ci odpowiedź za tydzień, przed koncertem.
- A na próbach ?
- Muszę to przemyśleć.
Po zakończonej rozmowie poszłam do kuchni, gdzie razem z Maurą zjadłam obiad.
Obie nic się nie odzywałyśmy, chociaż widziałam po minie Irlandki, że chciała coś powiedzieć.
W pewnej chwili kobieta oznajmiła mi, że Niall pytał się czy ta ciąża to prawda, a ona to potwierdziła. Nic nie powiedziałam na ten temat, bo nie miałam co. W końcu od początku wiedziałam po co mój narzeczony zadzwonił do mamy.
Kiedy Maura skończyła opowiadać mi o jej rozmowie z Nialler'em oznajmiłam kobiecie, że za tydzień prawdo podobnie będę miała mały koncert.
- To dobrze, ale nie przemęczaj się tak - mruknęła kobieta zabierając talerze.
- Wiem zostałam też poproszona o zostanie ambasadorem fundacji UNICEF i za jakiś miesiąc prawdo podobnie polecę na Haiti - mruknęłam
- Na prawdę ? Nie boisz się, że coś Ci się stanie ? Wiesz w końcu ciąża, i te sprawy ? A nie myślałaś, żeby odwiedzić Niall'a ?
- Chcę odpocząć, a tam odpoczęłabym od codzienności pomagając przy tym, tym dzieciom
- Masz takie dobre serce, ale uważaj na swoje zdrowie, dobrze ? Rób to co podpowiada Ci rozsądek, ale na stopni, gdzie sama się nie przemęczysz - kobieta posłała mi uśmiech i zabrała się za zmywanie naczyń.

Przez cały następny tydzień do dnia co dziennie razem z zespołem, który wynalazł Mark ćwiczyłam do swojego występu, w tym samym czasie załatwiałam razem z wcześniej wspomnianym mężczyznom papiery na temat mojego przyłączenia się do UNICEF'u , a za trzy tygodnie czekał mnie lot na Haiti. Od ostatniej rozmowy z Niall'em nie kontaktowałam się z nim. Gdzieś tam w środku czuje, że dalej mam jakiś lekki uraz do tego co zrobił.

Dzisiejszego dnia od rana siedziałam w studio i szykowałam się na koncert, która ma się odbyć za trzy godziny. "Fanki" stały już od godziny pod studiem i czekały na wpuszczenie, a ja z każdą minutą się denerwowałam.
W pewnym momencie dostałam sms-a, od Harry'ego.

Od: Hazza :D
Co się z wami dzieje ?! Od tygodnia Niall chodzi jakiś zamyślony, a jak go pytamy o co chodzi śmieję się głupio i idzie dalej. Do tego nie rozmawiacie ze sobą.

Do: Hazza :D
Skąd wiesz że ze sobą nie rozmawiamy ? Nic się z nami nie dzieje. Uwierz mi x

Od: Hazza :D
Wiem, bo mam z nim pokój. Po koncercie idzie do baru albo czeka przed laptopem aż zrobisz się dostępna. Gadaj x

Do: Hazza :D
Pogadamy później, za chwilę mam mini koncert. A ta sprawa ... dowiecie się w swoim czasie ;) xx'

Od: Hazza :D
Good Luck <3 xx

Dwie godziny później :
Ubrana w białą sukienkę z rozkloszowanymi rękawami, w rozpuszczonych włosach spętymi spinkami z wielkimi kwiatkami z uśmiechem wyszłam na scenę.





Po godzinie było już po wszystkim. Kiedy zeszłam do sceny ruszyłam w stronę fanów i rozdałam zdjęcia .
- Świetnie zaśpiewałaś ! Jak zwykle. Może i się powtarzam, ale dlaczego nie chcesz znowu wrócić do śpiewania ?
- Mark rozmawialiśmy już o tym, nie chce, ale ..
- Ale ?
- Ale jak zmienię zdanie, dam Ci znać - uśmiechnęłam się.
- Trzymam Cię za słowo, a teraz musimy jechać do szpitala na szczepienie .
- Jasne, tylko wezmę swoją torbę.
Oczywiście, przed studiem jak i przed szpitalem stało pełno dziennikarzy, którzy tylko i wyłącznie chcieli moich zdjęć i udało im się to. Niestety.
Po godzinnej wizycie u lekarza ku mojej uldze, pielęgniarka dała mi zastrzyk i w spokoju mogłam jechac do domu, gdzie po zjedzeniu szybkiej kolacji napisałam do Harry'ego żeby wszedł na skype i sama włączyłam komputer.
Po piętnastu minutach rozmawiałam z Harry'm. Opowiedziałam mu o wszystkim, zaczynając od tego dlaczego zemdlałam w Paryżu, a kończąc na moim wyjeździe na Haiti.
- Jesteś tego pewna ? Wyjeżdżasz za trzy tygodnie, a tydzień później wracamy my do Anglii na dwa miesiące takiej niby przerwy, podczas której będziemy kończyć płytę w studio. Ty wrócisz po dwóch tygodniach. Do tego .... dlaczego wcześniej nam nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży ? - zapytał po chwili milczenia Harry.
- A jak miałam to zrobić. Najpierw powiedziałam Niall'owi który uznał, że to żart.
- On tak reaguje! Przecież go znasz. Alicja jesteś pewna, że chcesz teraz tam jechać.
- Tak Harry. Moja mama jak jeszcze żyła pomagała takim fundacją i ja zamierzam iść w jej ślady. Nic mi się nie stanie.
- Wierzę Ci, ale co na to Horan ?
- Nic o tym nie wie.
- Ale się dowie. UNICEF to nie jest byle jaka fundacja, młoda.
Tak jak powiedział Harry, tak też się stało. Następnego dnia w wiadomościach i stacjach radiowych wspominali o mojej wizycie w szpitalu oraz o tym, że za trzy tygodnie wyjeżdżam na Haiti pomagac biednym dzieciom.
Dwa dni później odbyła się konferencja prasowa na której oficjalnie zostało potwierdzone, że wyjeżdżam na dwa tygodnie na misję na Haiti. 
Sama odpowiadałam na pytania typu: Dlaczego akurat Haiti, Jak to się stało i co skłoniło mnie do takiej decyzji.
- Od małego byłam uczona pomagać innym ludziom. Moja mama sama była ambasadorem w kilku fundacjach charytatywnych w tym między innymi w UNICEF i sama wyjeżdżała na takie misje. Teraz czas na mnie, żebym poszła w ślady swojej mamy. Dlatego też zostałam ambasadorką UNICEF i za dwa tygodnie razem z innymi ludźmi wyjeżdżam tam, żeby wspierać i pomagać innym - powiedziałam na koniec i żegnając się z dziennikarzami wyszliśmy z sali konferencyjnej. Kiedy byłam w domu zadzwonił do mnie Niall.
- To prawda ? - odezwał się zaraz po tym jak odebrałam telefon.
- Ale co ?
- To prawda, że jedziesz na Haiti ? - zapytał cicho.
- Tak, Niall oni tam potrzebują naszego wsparcia i ja zamierzam im to dać. - powiedziałam cicho.
- ohh. Dobrze, ale obiecaj mi, że wszystko będzie dobrze ? Z tobą i z naszym maleństwem ? - zapytał po chwili ciszy.
- Niall.. obiecuję Ci, że wszystko będzie dobrze. Będziemy bezpieczni.
- Okey. Kocham Cię Alicja 
- Ja ciebie też Niall.... wszystko między nami już dobrze ?
- Tak, a miałoby coś byc źle ?
- No nie Niall...
- Alicja kocham Cię i cieszę się, że wszystko jest okey. Kocham Cię pamiętaj o tym. I proszę uważaj jak już tam będziesz.
- Oczywiście. 
- Jeszcze raz przepraszam za tą akcję wtedy jak mi powiedziałaś o ciąży i cieszę się, że wszystko jest ok. Grrr powtarzam się haha - śmieję się , a w moich oczach pojawiają się łzy.
- Niall tęsknię za tobą
- Ja za tobą też słodka, spotkamy się za miesiąc. A teraz wybacz muszę kończyć.
- Dobra cześć.
Po tej rozmowie wszystko było już dobrze. Codziennie przez dwa tygodnie rozmawialiśmy wieczorami na skype i sms-owaliśmy kiedy tylko mieliśmy czas.
Po dwóch tygodniach wyjechałam do Haiti. Pomagać potrzebującym. 

_____________________________________________________________________

Rozmowa z Niall'em pod koniec mi nie wyszła.
Mam nadzieję, że wam się podoba :D
**Jakieś pytania ?
**Podoba się rozdział ?
LICZĘ NA KOMENTARZE :d

Pozdrawiam
G x

sobota, 3 sierpnia 2013

34. Chrzestna

;) 

Resztę naszych wakacji spędziliśmy na opalaniu się, chodzeniu na imprezy . Po prostu miło spędzaliśmy czas razem. Przez pierwszy tydzień razem z nami przebywali Zack i Conor, lecz później musieli wrócić do
Anglii.
Równe dwa tygodnie później, trzymając się za ręce i ciągnąc nasze walizki szliśmy przez zatłoczone lotnisko w Dublinie. Było już grubo po dwudziestej drugiej, a my dopiero teraz wylądowaliśmy na zielonej wyspie.
Byłam na prawdę zmęczona, mimo że nie lecieliśmy długo. Godzinę po wylądowaniu wysiadaliśmy przed domem rodzinnym chłopaka.
Jak zwykle państwo Horan powitali nas bardzo, bardzo miło.
Niestety byłam strasznie zmęczona, więc przeprosiłam rodziców swojego narzeczonego i ruszyłam do jego sypialni gdzie przebrałam się w piżamę i usnęłam.


Like all those days and weeks and months I tried to steal a kiss

And all those sleepless nights and daydreams where I pictured this

I’m just the underdog who finally got the girl


And I am not ashamed to tell it to the world





Obudziłam się przytulona do blondyna. Nie obudziły mnie słoneczne promyki przechodzące przez niezasłonięte słońce, lecz gorąco które było odczuwane w naszym łóżku. 
Po odsunięciu się od piosenkarza z wyrazem triumfu wyskoczyłam z łóżka, zabrałam rzeczy z walizki i ruszyłam do łazienki, gdzie ubrałam się oraz pomalowałam.
Chowając do torby portfel i dokumenty zeszłam na dół do kuchni. W holu przy drzwiach spotkałam Maurę, która wychodziła z domu.
- Dzień dobry. Gdzie się pani wybiera ? - zapytałam z uśmiechem.
- O witaj słońce, idę na zakupy do pobliskiego marketu. A co ? Kupic Ci coś ?
- Nie, dziękuję, Ale może przejdę się z panią ?
- Jeżeli masz taką ochotę , to możesz iśc ze mną - Maura uśmiechnęła się do mnie mile, a ja kiwnęłam jedynie głową.
Po pół godzinie byłyśmy już w sklepie. Oczywiście w czasie drogi zaczepiło nas parę dziewczyn, które prosiły mnie o zdjęcia lub autografy. Z uśmiechem stawałam do zdjęcia, po czym przepraszając ruszałam do mamy Niall'a.
W czasie zakupów w głośnikach została puszczona moja piosenka, którą nagrałam kilka tygodni temu w Nowym Jorku.
- ciekawe kogo ta piosenka i o czym ona śpiewa - uśmiechnęła się do mnie Maura. Miałam już jej powiedzieć, lecz wyręczył mnie dziennikarz, który oznajmił po zakończonej piosence kogo ona jest oraz na jaki cel została nagrana.
- No nie wiedziałam że wracasz do śpiewania - kobieta spojrzała na mnie.
- Nie, nie wracam do śpiewania. Nagrałam tą piosenkę na cele charytatywne. Nic więcej .
Mama piosenkarza kiwnęła głową na znak zrozumienia i nie pytała o nic więcej.
Do domu wróciłyśmy po trzech godzinach. Wchodząc do domu usłyszałyśmy śmiechy i rozmowy pochodzące z salonu. Kiedy weszłyśmy do kuchni, w przejściu do pokoju dziennego zauważyłam Niall'a siedzącego z dzieckiem na rękach a obok niego siedział Greg z Denise.
- Cześć - powiedziałam po rozpakowaniu wszystkich rzeczy.
- O Alicja ! Czekaliśmy na ciebie ! - powiedziała zadowolona Denise.
- Coś się stało ? - zapytałam siadając obok pani Horan.
- Oczywiście, że nie. Po prostu za niedługo będziemy chrzcić małego i razem z Greg'iem chcemy Cię poprosić abyś  została jego matką chrzestną - powiedziała blondynka.
- Na prawdę ?! Przecież ja... ja nawet nie jestem z wami spokrewniona - powiedziałam zdziwiona.
- Alice... jakby nie było jesteś z naszym małym Horan'em i z tego co wiemy jesteście zaręczeni, więc jakby nie było w jakimś tam stopniu jesteś z nami spokrewniona - odezwał się Greg
- Ej ! Aż taki mały to ja nie jestem! - zaśmiał się piosenkarz, na Denise powiedziała żeby był cicho bo obudzić małego.
- A może chcesz go trochę potrzymać ? Jestem głodny a zrobiłyście z mamą zakupy ? - zapytał po chwili Niall.
- D-d-aaj go - powiedziałam trochę przestraszona. Chłopak posyłając mi uśmiech podał mi małego, po czym usiadł na chwilę na oparciu fotela w którym siedziałam i spoglądał na swojego siostrzeńca.
- awww, pasuje wam dziecko - odezwała się Maura. Spojrzałam na nią zaskoczona i zauważyłam jak pozostała czwórka siedzi na kanapie na wprost nas, a Greg robi nam zdjęcie.
Zaśmiałam się nerwowo i spojrzałam na Niall'a, który również obserwował moją reakcję. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały, lecz po kilku momentach blondyn wstał i kręcąc głową ruszył do kuchni. Zachowanie chłopaka zdziwiło jego rodziców, a Denise spojrzała na mnie zaskoczona.
- Co mu jest ?
- Nie wiem, jak byliśmy na wakacjach i mój przyjaciel powiedział, że teraz czas na dzieci, Niall powiedział że nie teraz, więc pewnie to go rozbawiło - mruknęłam przyglądając się małemu, który otworzył oczka i uśmiechnął się do mnie wyciągając w moją stronę rączki.
- tak normalnie to powiedział ?! - szepnęła oburzona Denise. Ja natomiast kiwnęłam jedynie głową.
- Nie pomyślał jakie ty masz na ten temat zdanie ? Przecież to nie tylko jego decyzja no i to nie on będzie nosił malucha w brzuchu przez dziewięć miesięcy - mruknęła żona Greg'a, a ja jedynie spuściłam wzrok na malca.
- Nie rozmawiajmy o tym, wydaje mi się, że oboje nie jesteśmy jeszcze na to gotowi - skłamałam, a ja kłamać nie potrafię. Od razu zauważyłam, że wszyscy oprócz Maury mi uwierzyli. Maura natomiast cały czas przyglądała mi się, a kiedy do pokoju wszedł Niall cały czas zerkała na niego wściekła. Irlandczyk również to zauważył, bo w końcu po dwóch godzinach nie wytrzymał i kiedy byliśmy już tylko w czwórkę krzyknął oburzony
- Czemu się tak na mnie patrzysz!? Przecież nic nie zrobiłem !
- No właśnie ! - krzyknęła oburzona Maura, po czym wołając mnie żebym do niej przyszła wyszła z domu. Spojrzałam zaskoczona na mężczyzn, a oni jedynie równie zdziwieni jak ja kiwnęli ramionami.
Nie wiedziałam co zrobić. Razem z kobietą szłyśmy po chodniku .
- Czemu nie powiesz mojemu synowi, że chcesz dziecko ? - zapytała po chwili przerywając ciszę między nami.
- Nie chcę się kłócić. Dopiero co pogodziliśmy się po dość mocnej wymianie zdań co skończyło się tym że przyleciał za mną do Ameryki - powiedziałam kopiąc jeden z kamieni .
- Ohhh, Alice... Niall to jeszcze dzieciak mimo swojego wieku, zobaczysz że za rok czy dwa sam będzie chciał dzidziusia takiego jak mały od Greg'a. - z uśmiechem kiwnęłam głową . Po godzinie wróciłyśmy do domu obie w świetnych humorach, co całkowicie zdziwiło Bob'a i Niall'a.
Po urlopie razem z Niallem ruszyliśmy w wir pracy. Spotykaliśmy się rano na  śniadaniu, choć czasami było tak, że  chłopak wstawał kiedy ja byłam już na jakiejś sesji. 

**

Horan był w Miami w studio, a ja na próbie jakiegoś wybiegu w Paryżu , który ma odbyć się wieczorem. Od rana źle się czułam. Do tego nic nie jadłam . Nie przejmowałam się tym, tylko z uśmiechem ukrywając zmęczenie czekałam na pokaz. 
Próba po godzinie zakończyła się, więc razem z Mary siedziałam na krześle i czekałyśmy na rozpoczęcie imprezy.
- Alicja jesteś strasznie blada, dobrze się czujesz?- zapytała zmartwiona dziewczyna.
- tak dobrze się czuję. - uśmiechnęłam się do brunetki popijając wodę mineralną. Po trzydziestu minutach szłam  już po wybiegu. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo, a przed oczami powstała czarna plama. 
Obudziłam się w białym pokoju, dopiero po chwili zorientowałam się że jestem w szpitalu.

 Z jękiem opadłam na poduszki i spojrzałam w okno. Dlaczego zemdlałam? Dlaczego jestem w szpitalu  Ostatnie co pamiętam to, to że szłam po wybiegu . 
Moje przemyślenia przerwała Mary, która weszła do sali. Kiedy tylko zobaczyła że się obudziłam podbiegła do mnie z uśmiechem.
- boże Alicja czemu nie mówiłaś  że jesteś w ciąży? Przecież w takim stanie nie poszłabyś w wybiegu, albo chociaż dali by ci trochę odpocząć .
- to nic groźnego... zaraz. Jaka ciąża?! Przecież ja nie jestem w ciąży- powiedziałam zszokowana.
- taak . To już czwarty tydzień. Alicja powinnaś teraz o siebie dbać- mruknęła siadając obok mnie na krześle.
- a. A Niall wie gdzie jestem?- zapytałam zmieniając temat.
- dziwne by było gdyby nie wiedział. W końcu zemdlałaś podczas bycia na wybiegu. W wiadomościach cały czas o tym mówią, a przed szpitalem stoją dziennikarze i czekają na jakieś wiadomości.- jęknęłam .
- przed chwilą dzwonił do mnie Paul- powiedziała cicho bawiąc się palcami.
- Paul? Ich manager? Proszę powiedz mi że nic mu nie powiedziałaś?
- oczywiście że nic nie powiedziałam. Tak ten Paul. Chciał dowiedzieć się czy z tobą już wszystko dobrze i powiedzieć że Niall nie może przyjechać, ale w drodze do Paryża jest jego mama- powiedziała na jednym wybuchu.
- Maura? Przecież nic mi nie jest.- powiedziałam oburzona .
-nic ci nie jest, ale lepiej dmuchać na zimne. Z tego co wiem i z tego co usłyszałam po wyjściu że szpitala Eric daje ci trzy tygodnie wolnego i masz odpocząć.
- trzy tygodnie?! Przecież dobrze wiemy że wrócę po dwóch albo po tygodniu- zaśmiałam się, a dziewczyną razem ze mną.


- wiem. Ale musisz trochę odpocząć. Z dala od mediów i kamer.
- co masz na myśli?- zapytałam marszcząc brwi.
- wracasz do domu. Do Anglii , chyba że Maura leci tutaj żeby zabrać Cię do Irlandii .
- założę się, że Niall ją o to poprosił.
- troszczy się chłopak. No wiesz każdy chce mieć zdrowa narzeczoną - zaśmiała się.
- skąd wiesz o zaręczynach?
- kochana to że nigdzie o tym nie powiedzieliście nie znaczy, że się nie zorientowałam. Kiedy się spotkałyśmy w Nowym Jorku miałaś na palcu pierścionek z brylantem i cały czas mówiłaś z wielkim uśmiechem że Niall do ciebie przyleciał. Nie rozstajesz się z tym pierścionkiem chyba że mamy jakiś pokaz czy wyjście na czerwony dywan- powiedziała z uśmiechem obserwując moją reakcję .
- ale nie mów na razie nikomu, Okey? Jak na razie chcemy utrzymać to między naszymi znajomymi i ogólnie najbliższymi jak prasa się dowie i zapyta o to to dopiero w tedy Niall ma powiedzieć o wszystkim. 
-rozumiem. Nikomu nie powiem , noo i gratulacje. Mam nadzieję że uda wam się wszystko.-  Chciałam coś powiedzieć, lecz drzwi się otworzyły a w nich stanęła znajoma mi kobieta.
- Alicja ale nas wystraszyłaś. Kiedy Niall do mnie zadzwonił był zdenerwowany.- Maura weszła do pokoju i usiadła obok Mary na łóżku.
- jest wszystko dobrze. Wieczorem pewnie będę mogła już wyjść- powiedziałam uśmiechnięta, zerkając na swoją przyjaciółkę. Brytyjka chciała już coś powiedzieć, lecz przerwał jej doktor który wszedł do sali.
- dzień dobry pani Alicjo. Jak się pani czuje? 
- dzień dobry. Dobrze się czuję dziękuję. Kiedy będę mogła wyjść?- zapytałam z uśmiechem dziękując w bogu że razem z lekarzem rozmawiamy po francusku. 
- może pani wyjść już za chwilę, ale niech pani się nie przemęcza . Pierwsze tygodnie ciąży są decydujące, proszę odpoczywać i unikać stresu. Oczywiście proszę brać witaminy, jeść dużo owoców i warzyw, okey?- zapytał zapisując sobie coś w swoim zeszycie.
- oczywiście, ma się rozumieć- posłałam mu lekki uśmiech.
- dobrze. Zaraz wrócę i dam pani wypis- młody francuz zamknął swój dziennik i wyszedł z pokoju.
- o czym rozmawialiście?- zapytała Maura patrząc na mnie uważnie .
- zaraz dostanę wypis, lekarz kazał mi zażywać witaminy i odpoczywać.
Po piętnastu minutach z wypisem w ręku i z okularami przeciwsłonecznymi razem z Maurą i Mary wyszłam że szpitala. Dzięki ochroniarzom ze szpitala przecisnęłyśmy się przez paparazzich i wsiadłyśmy do czekającego na nas samochodu.
Po piętnastu minutach razem z mamą Nialla weszłyśmy do mojego apartamentu, gdzie spotkałyśmy Cornelię, która pakowała moje rzeczy do walizki. 
- Cornelia?- zapytałam stając po środku pokoju obok Maury .
- Alice!! Za dwie godziny na lotnisku będzie na was czekał samolot, którym polecicie do Londynu. Eric kazał mi cię spakować i ci wszystko powiedzieć. 
- Ok. Dziękuję Cornelia. A teraz proszę sama dokończę się pakować.- podziękowałam dziewczynie. Byłam zmęczona i zdenerwowana tym co dowiedziałam się w szpitalu. Trzeba  przyznać, jeszcze dwa tygodnie temu niechętnie przyznałam Niall'owi rację z tym, że teraz nie ma czasu na dziecko, a teraz ? Wszystko się pokomplikowało. Powinnaś mu powiedzieć ! mówił mój głosik w głowie, lecz wyrzucałam tą myśl na dalszy plan. Sama muszę się z tym przespać.
- Alice ? Co ty taka zamyślona ? - zapytała Maura wytrącając mnie z moich myśli. Spojrzałam na nią uśmiechając się lekko. Odkąd ją poznałam jest dla mnie jak własna matka, matka która jeszcze pięć lat temu mogła mnie przytulic i powiedzieć że wszystko będzie dobrze. Właśnie w takich chwilach jak ta właśnie potrzebowałam pocieszenia.
Spojrzałam na Maurę, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Kochanie, co się dzieje ? Nie płacz, wszystko będzie dobrze - powiedziała kobieta podchodząc do mnie i przytulając.
- Nie Maura. Nic nie będzie dobrze. Kiedy Niall się dowie będzie wściekły jak cholera - powiedziałam przecierając swoje mokre policzki.
- Alice. Powiedz mi co się dzieje ? Powiedz mi dlaczego boisz się reakcji Niall'a ?
- Maura zostaniesz babcią - powiedziałam tuląc się do Irlandki .
- Och ! To cudownie ! A moim synem się nie martw, na pewno się ucieszy, kocha Cię a to jest najważniejsze - powiedziała kobieta głaszcząc mnie po plecach.

Półtorej godziny później:
 Chowając się przed dziennikarzami, którzy nachalnie próbowali zrobić mi zdjęcia, weszłam na sale odlotów razem z Maurą. Nie odzywałam się, a kobieta wcale nie prosiła mnie o rozmowę, dzięki czemu byłam jej wdzięczna. Przed wejściem do sali dla Vip-ów zrobiłam parę zdjęć z fanami po czym przeprosiłam ich i weszłam do pustej sali.
Od razu założyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzyki. Miałam zły humor.
Po piętnastu minutach zostałyśmy poproszone na pokład samolotu.

 W Londynie wylądowałyśmy trzy godziny później. Dziękując za miły lot zabrałyśmy bagaże i poszłyśmy na parking gdzie znajdował się mój samochód, do którego zapakowałyśmy bagaże i ruszyłyśmy do domu.

____________________
Nie podoba mi się ten rozdział, ale jeżeli bym go pisała od nowa to nie wyszedł by całkowicie .
Liczę na wasze komentarze, nie dlatego że chce ich więcej czy coś w tym stylu, tylko po to abym wiedziała co chcecie w nowych rozdziałach, jakie macie uwagi, co chcecie żebym zmieniła itp.
*hmm.. Jak wrażenia po tym co się dzieję u naszej Alicji i Niall'a ?
*Jak myślicie Alicja powie Niall'owi o ciąży ? i jak nasz blondyn na to zareaguje ?

pozdrawiam
G x

PS. WŁAŚNIE KUPIŁAM BILETY NA THIS IS US I JESTEM MEGA PODJARANA. 
tgfretg5rtgfr5refdsrthjb6ytrhdgf