- Alicja wyżej! Do góry głowa! Jeszcze kilka zdjęć i kończymy! - fotograf krzyknął w moją stronę i pstryknął kolejne zdjęcie. Stałam z Patrick'iem przy oknie i pozowaliśmy do zdjęć. Isabella była pod opieką Max'a w domu, a ja na pierwszej sesji po porodzie.
- I ostatnie zdjęcie! - krzyknął fotograf odchodząc od aparatu po dziesięciu minutach. Z uśmiechem podziękowałam Patrick'owi za modelowanie i ruszyłam w stronę swojej garderoby. Zegarek wskazywał godzinę piętnastą, a ja na nogach byłam już dziesięć godzin mimo, że sesja zaczynała się o godzinie dziewiątej. Od godziny piątej rano mała nie spała przez kolkę i co chwilę płakała. Byłam jednym słowem wykończona. Jedyne o czym marzyłam to położenie się spać, mimo że kiedy wrócę do domu zostanę sama z małą Bellą, gdyż Max musi jechać złożyć papiery o pracę.
Rozmawiając z jedną z makijażystek
przebrałam się, po czym żegnając się ze wszystkimi znajomymi ruszyłam w stronę wind, które zawiozły mnie na podziemny parking, gdzie od razu wsiadłam do samochodu i z piskiem opon ruszyłam w stronę domu.
Na miejscu zaraz po zaparkowaniu swojego auta do garażu wbiegłam do mieszkania i rzucając gdzieś swoje buty pod szafkę w przed pokoju wkroczyłam do salonu, gdzie siedział Max z moją córką.
- Przepraszam, że tak długo. Jesteś wolny - westchnęłam.
- Jesteś tego pewna ? Przecież usypiasz na stojąco - odpowiedział zatroskany
- Nie denerwuj mnie, dobra ? Idź już, ja się zajmę moją małą księżniczką - powiedziałam rozbawiona, a po piętnastu minutach zostałyśmy same w domu. Zabrałam dziewczynkę na kanapę, którą wcześniej rozłożyłam, żeby była szersza i kładąc się z małą zaczęłam się jej przypatrywać. Po jakimś czasie "wspólnych zabaw" mała zasnęła, a ja razem z nią.
Obudziłam się po około godzinie sama na kanapie. Z przerażeniem stwierdziłam, że Belli nie ma ze mną i przerażona zaczęłam jej wszędzie szukać. Max'a jeszcze nie było w domu, więc nie wiedziałam kto by mógł zabrać małą.
Wystraszona wbiegłam po schodach na górę i ruszyłam w stronę pokoiku małej, gdzie z uczuciem ulgi stwierdziłam, że mała bawi się z Harry'm.
- Harry ? Co ty tutaj robisz ? - zapytała zdziwiona.
- Przyjechałem żeby się z wami spotkać, bo Max mówił, że nie spałaś całą noc. Kiedy wszedłem do domu ty słodko spałaś, a mała leżała roześmiana gadając coś pod nosem. Wziąłem ją i przyszliśmy tutaj - powiedział uśmiechnięty.
- Dziękuję Harry... nawet nie wiem jak mam Ci dziękować. Ja już sobie nie daję rady. Sama z dzieckiem, do tego jeszcze praca, wysiadam fizycznie - mruknęłam siadając obok niego.
- Rozumiem, dlatego dopóki jeszcze jestem w Wielkiej Brytanii zamierzam Ci pomagać.
- Dziękuję, nawet nie wiem jak mam Ci dziękować - uśmiechnęłam się od niego.
- Nie dziękuj. Jestem twoim przyjacielem i moim zadaniem jest Ci pomagać, mimo że na moim miejscu powinien być ktoś inny - westchnął.
- Nie zaczynaj tego tematu... To, że po tej imprezie się pogodziliśmy nie znaczy ....
- Nie gadaj. Przyznaj wreszcie przede wszystkim sobie, że chciałabyś żeby przyszedł do was raz na jakiś czas i wam pomógł. To po Tobie widać. Po sposobie w jakimś się zachowujesz - przerwał mi.
- Na prawdę ? Przyznaj się, że gdybyś nie był w zespole to zostałbyś psychologiem ? - zapytałam rozbawiona.
- Tak, zostałbym psychologiem- prychnął chłopak - a teraz nie wiem. Idź zrób sobie długą kąpiel, zjedz jakich syty posiłek. Nie wiem... Ja za ten czas wezmę małą do siebie i zajmę się przez resztę dnia, a wieczorem Ci ją przywiozę.
- Harry ale wiesz, że nie musisz ?
- Wiem, ale chcę.
Dwie godziny później Harry z nosidełkiem i torbą "w razie potrzeby" potrzebnych rzeczy wsiadł do swojego samochodu i machając mi zza kierownicy wyjechał z mojego podjazdu, ja natomiast zaraz po tym ruszyłam w stronę domu, gdzie przebrałam się w zwykłe dresy i zabierając ze "składzika" wszystkie potrzebne rzeczy ruszyłam do salonu. Tak więc o godzinie siedemnastej zamiast odpocząć, tak jak radził mi Harry zaczęłam sprzątać mój dużo dom. Sprzątanie salonu skończyłam po godzinie dziewiętnastej i od razu przeszłam do kuchni, którą skończyłam sprzątać po godzinie. Nie powiem kupienie dużego domu miało swoje minusy, którymi były duże pomieszczenia, które trzeba myc i sprzątać co jakiś czas. Po posprzątaniu salonu i kuchni miałam zamiar zabrać się za czyszczenie podłogi w holu, ale twierdząc że Styles przyjedzie zaraz z małą postanowiłam zostawić to na jutro. Zostawiając w kącie wszystkie środku czystości dostałam sms.
Od. Hazza : ) xx
Przywiozę Ci małą jutro po południu, okey? Zasnęła u mnie w pokoju niecałe piętnaście minut temu i nie chce jej budzić.
Do: Hazza : ) xx
Na pewno ? Jak chcesz mogę po nią przyjechać .
Od: Hazza : ) xx
Nie! Siedzimy sobie z Louis'em i Zayn'em i patrzymy na małą. Nie martw się, nic jej się nie stanie... Bez odbioru : D
Z rozbawieniem położyłam telefon na szafce i przeszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Po wyjściu z kabiny
ubrałam się w piżamę i po zamknięciu drzwi frontowych wskoczyłam do swojego łóżka w sypialni i zasnęłam.
Obudziłam się o godzinie szóstej pięćdziesiąt wypoczęta i w dobrym humorze.
Przebrałam się z piżamy i po zjedzeniu lekkiego śniadanie zaczęłam sprzątać drugą część domu.
Równo o godzinie szesnastej zmęczona rzuciłam się na kanapę, a piętnaście minut później przed drzwiami staną Harry z Isabelle.
- O! Nareszcie jesteście - powiedziałam uśmiechnięta biorąc małą na ręce.
- No wróciliśmy, wróciliśmy, a ty odpoczęłaś ? - zapytał wchodząc do salonu, niestety jeszcze dobrze nie zdążył zrobić kilku kroków, a stanął w miejscu - nie mów mi tylko, że zamiast odpoczywać ty sprzątałaś ? - zapytał od razu patrząc na mnie.
- No coś tam sprzątnęłam i zrobiłam zakupy, a dzisiaj wyjdę z moją księżniczką na dwór - powiedziałam uśmiechnięta.
- Serio?! To ja ją biorę do siebie, żebyś odpoczęła, to ty w zamian sprzątasz cały dom. Głupota - mruknął pod nosem.
- Nie zmienisz mnie. Nie lubię siedzieć i nic nie robić, dlatego posprzątałam.
- Okeey. Nie boisz się, że paparazzi zrobią wam zdjęcia, czy coś ? - zapytał po chwili.
- Nie. Zawsze to Max wychodził z małą na dwór, ale to ja jestem jej mamą więc nareszcie chcę sama z własną córką iść na spacer, nie obchodzi mnie to że ktoś zrobi nam zdjęcia .
- Wczoraj u mnie byli chłopcy - chłopak szybko zmienił temat.
- Cała czwórka ?
- Tak... jeżeli Ci chodzi o Niall'a, to tak on też u mnie był. Wszyscy zachwycali się małą jak zawsze, a on nie puszczał jej z rąk - Harry uśmiechnął się na samą myśl.
- To fajnie - ucięłam szybko temat.
- Dlaczego on tutaj w ogóle nie przychodzi, co ? Przecież jakby nie było to też jego dziecko ..
- Harry ale skąd ja mam to wiedzieć, powiedz mi... Nie wiem dlaczego tutaj nie przychodzi. Po imprezie pojawił się parę razy i teraz jedynie raz na jakiś czas pisze sms-y...
- Idiota, myślałem, że między wami wszystko okey. Cholera byliście zaręczeni, a teraz nawet do ciebie nie przyjeżdża, a macie razem dziecko.
- Harry skończmy ten temat, dobrze? Chce odpocząć ? Niech odpoczywa, ale powiedz mu że ja też wiecznie czekać nie będę. Nic mnie tutaj nie trzyma. Jeżeli tak ma wyglądać moje całe życie, to ja pasuje spakuje się w ciągu dwóch godzin, kupię bilet do innego kraju i się wyprowadzę - powiedziałam już lekko podwyższonym głosem.
- Nie denerwuj się! Ja wiem, że Horan zbyt dobrze nie myśli, ale ..... - Harry próbował wytłumaczyć swojego przyjaciela, ale nie wiedział jak. Pokiwałam głową rozbawiona nie komentując tego co się przed chwilą wydarzyło.
Trzy godziny później razem z Max'em i Isabellą
spacerowałam po ulicach Londynu. Rozmawiałam z kuzynem na wszystkie możliwe temat. W pewnym momencie przed nami przeleciała piłka do piłki nożnej, która wleciała na ulicę, a za nią biegł mały chłopczyk.
- Ej, poczekaj ja ci ją wezmę - powiedziałam z uśmiechem do chłopaka i po sprawdzeniu czy nie jadą żadne samochody wyszłam na ulicę. Niestety nie przewidziałam tego, że z drugiej strony nadjedzie szybkie, sportowe auto.
Ostatnie co usłyszałam to przerażona nawoływania Max'a żebym uciekła.
Potem nastąpiła ciemność.